Informacje

fot. Artur Ceyrowski
fot. Artur Ceyrowski

Morawiecki: Neoindustrializacja i widzialna ręka państwa

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 5 maja 2016, 08:04

    Aktualizacja: 5 maja 2016, 14:11

  • Powiększ tekst

Pomorze, niegdyś znane z wielkiego przemysłu stoczniowego, od dłuższego już czasu kojarzy się raczej z upadłościami aniżeli sukcesami gospodarczymi w tej gałęzi przemysłu. Wszystko ma się jednak zmienić - taki jest plan wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego, a także Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która ma być kluczowym elementem planu odnowy przemysłu na Pomorzu.

Spotkania z przedsiębiorcami i ważne rozmowy o przyszłości przemysłu na Pomorzu zdominowały wizytę Mateusza Morawieckiego w Gdyni i Gdańsku zorganizowaną przez Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną (PSSE). Wicepremier wskazywał jednak, że przybywa do Trójmiasta bynajmniej nie tylko w celu zaprezentowania swojej wizji odbudowy gospodarki lokalnej. Minister rozwoju widzi region Pomorza jako ważny element gospodarki całego kraju.

tytuł

Wicepremier i minister rozwoju - Mateusz Morawiecki, wyjaśniał swoje zamierzenia odnośnie odbudowy przemysłu stoczniowego podczas spotkania z przedsiębiorcami, zorganizowanym przez Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną, fot. Artur Ceyrowski

Przede wszystkim wicepremier wysłuchał pomysłów przedsiębiorców - zarówno tych z branży stoczniowej i portowej, jak i twórców technologii czy specjalistów z dziedzin tak zaawansowanych, jak technologie kosmiczne. Przedstawiciele biznesu wskazywali na problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników - na Pomorzu trudno jest zatrudnić chociażby wysoko wykwalifikowanych spawaczy. Tego rodzaju specjaliści bowiem w większości pracują w krajach skandynawskich i zarabiają tam pieniądze o wiele większe niż mogliby otrzymywać za tą samą pracę w Polsce. Mateusz Morawiecki z kolei wskazał na kwestię pracowników o wysokich kwalifikacjach pracujących w kraju, jednak wykonujących zadania na rzecz koncernów zagranicznych - koncernów, których zyski trafiają do krajów pochodzenia.

Jaki rozwój?

Wicepremier odnosząc się do propozycji i uwag biznesu wskazał na potrzebę rozwoju, który byłby "solidarny społecznie", gwarantujący zyski nie tylko dla biznesu, ale i pracowników, a nawet osób niezatrudnionych, ale mogących dzięki takiemu rozwojowi liczyć na lepsze szanse na znalezienie pracy lub skuteczną pomoc społeczną.

Morawiecki wskazywał też na przykład naszych partnerów zachodnich. Tam, oprócz sporej wolności gospodarczej, można odnaleźć też wysoki poziom solidaryzmu społecznego, a także dokładne plany na to, jak w długim okresie prowadzić rozwój poszczególnych segmentów gospodarki. "Niewidzialną rękę rynku musi wspierać widzialna ręka państwa" - mówił wicepremier. Jak może to wyglądać w Polsce?

tytuł

Neoindustrializacja i odnowienie zaufania do polskiego przemysłu - oto główne cele Planu Morawieckiego dla Pomorza, fot. Artur Ceyrowski.

Morawiecki wskazał na potrzebę neoindustrializacji. Pod tym pojęciem wicepremier rozumie zmianę specjalizacji przemysłu, nie tylko na Pomorzu. Tu nie chodzi o odbudowę infrastruktury przemysłowej lub jej budowę od zera. Raczej o znaczącą korektę, która sprawi, że Polska stanie się bardziej konkurencyjna wobec takich potęg stoczniowych jak Niemcy czy Francja.

Co więcej - kluczowa w tym procesie musi być zmiana rozumienia pewnych branż w przemyśle, choćby stoczniowym. W epoce, w której bezkonkurencyjne w budowie statków są azjatyckie potęgi takie jak Chiny, Korea czy Japonia, Polska mogłaby iść inną drogą - choćby skupiając się na produkcji i projektowaniu technologii okrętowych (niezbędnych przecież we współczesnej żegludze) i korzystając z potęgi azjatyckich stoczni, eksportować tam tego rodzaju technologie, które następnie montowane byłyby na tamtejszych okrętach.

Ale nie tylko one - Polska musi przede wszystkim skupić się na poszukiwaniu nowych klientów dla tego rodzaju technologii, wypełniać nisze dotychczas nie odkryte przez przedsiębiorstwa z innych państw. Co więcej - wicepremier wskazał na potrzebę tworzenia nie tyle montażowni, ile biur projektowych, które tworzyłyby nowe technologie od zera, a następnie eksportowały polską myśl techniczną i dzięki temu generowały zysk tak dla regionu, jak i kraju.

Nie tylko produkcja jest ważnym elementem gospodarki północy Polski i gospodarki morskiej. Wicepremier wskazywał też na kwestie podatkowe - takie jak uporządkowanie systemu VAT czy opłat portowych. Wykonanie pracy w tym segmencie sprawiłoby, że Polska mogłaby odebrać klientów portom w Niemczech, Francji czy Holandii.

Kto dokona zmian?

Kluczowe zdaniem Morawieckiego jest tutaj współdziałanie przedsiębiorców i instytucji takich jak Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna.

Okrętownictwo, przemysł morski i portowy, ale i IT czy biotechnologie - to wszystko ważne według wicepremiera Morawieckiego gałęzie gospodarki. Zgadza się z nim Aleksandra Jankowska, prezes PSSE, która wskazuje, jaką rolę mogłaby odegrać strefa w tym planie: "Główne cele PSSE to pomoc przedsiębiorcom w rozwijaniu potencjału firm - zwolnienia podatkowe czy wsparcie to jedno, ale problemem wielu firm jest brak wykwalifikowanej siły roboczej" - mówi Jankowska i dodaje - "Spotykamy się z tym w każdej branży oprócz branży IT. Jednak przemysł stoczniowy, portowy czy choćby biotechnologiczny wymagają pracowników o technicznym przygotowaniu. Aby tacy pracownicy byli na rynku, niezbędna jest zmiana podejścia do szkolnictwa technicznego czy zawodowego."

Nie tylko przemysł portowy, stoczniowy, IT czy biotechnologie są ważną częścią gospodarki Pomorza. PSSE i ministerstwo rozwoju widzą też szanse przed polskim przemysłem kosmicznym! Wicepremier Morawiecki wskazał na szanse, jakie stoją przed tą branżą w Polsce, z kolei prezes PSSE wskazała na fakt, iż Pomorze, choćby z racji geograficznych, jest doskonałym miejscem na polską bazę dla tworzenia kosmicznych technologii czy nawet, wychodząc dalej w przyszłość, polski kosmodrom.

"Trzeba sięgać gwiazd, by zajść wysoko" - mówi Aleksandra Jankowska i dodaje - "Im wyżej sięgniemy tym większe będą z tego zyski dla Pomorza i dla całego kraju. Nie można wyśmiewać tego tematu, tylko iść drogami wytyczonymi przez pionierów, a z czasem tych pionierów przegonić. Mamy w Polsce potencjał intelektualny - można go wykorzystać w takim kierunku. Polskie satelity? Oczywiście. W bardziej odległej przyszłości być może będzie można je nawet wystrzelić z terytorium Polski, z Pomorza. To cel, który warto sobie wyznaczyć."

Arkady Saulski

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych