Złoty będzie się umacniać. Wkrótce frank mocno poniżej 4 zł?
W najbliższych tygodniach kluczowe dla polskiej waluty będą dane z amerykańskiej gospodarki – mówi Marek Wołos, główny ekonomista Domu Maklerskiego Athena Investments. Do momentu pojawienia się pierwszych sygnałów z USA odnośnie zmiany poziomu stóp, złoty ma szansę się umocnić do 4,35 za euro. Pod koniec czerwca będzie raczej słabł.
– Polscy inwestorzy będą się koncentrować na wskaźnikach i danych, które płyną nie z Polski, ale ze Stanów Zjednoczonych, bo one będą przesłanką do decyzji Fed, czy podwyższy on stopy procentowe już w czerwcu czy w lipcu – mówi Marek Wołos, główny ekonomista, Dom Maklerski Athena Investments. – Im lepsze dane z USA, tym większa szansa na tę podwyżkę w czerwcu. To jest reakcja, która się przekłada bezpośrednio na rynek naszych obligacji i na rynek złotego. Im większe szanse na podwyżkę w czerwcu, tym słabszy złoty, zwłaszcza do dolara, ale też do innych walut.
Ostatni zannualizowany odczyt PKB za I kwartał w Stanach Zjednoczonych wyniósł +0,8 proc. (kw. do kw.), wobec oczekiwań +0,9 proc. Z kolei w kwietniu powyżej oczekiwań wzrosła w Stanach liczba umów na sprzedaż domów. Ponadto indeks optymizmu konsumentów w USA w maju wzrósł, ale odczyt był poniżej oczekiwań. W tym tygodniu rynki będą wyglądać informacji o sytuacji na amerykańskim rynku pracy.
Czytaj także: Oszczędzanie na mieszkanie od tego roku
– Myślę, że złoty w najbliższym czasie będzie pod mniejszą presją do spadków. Spodziewam się, że euro może zniżkować w okolicę 4,35, na franku też zobaczymy korektę rzędu 3, może 5 groszy, raczej mocne zejście poniżej granicy 4 zł – prognozuje Wołos. – Do momentu, kiedy pojawią się pierwsze sygnały o podwyżkach stóp procentowych ze Stanów, to są dobre momenty do umocnienia złotego, w tych dniach złoty powinien być silny. Natomiast pod koniec czerwca znowu będzie słabł.
Po jastrzębich wypowiedziach z ostatniego tygodnia członków amerykańskiej rezerwy federalnej, w centrum uwagi inwestorów są spekulacje o możliwych podwyżkach stóp procentowych jeszcze w czerwcu. Z ostatniej wypowiedzi prezes Fed wynika, że jest ona jak najbardziej możliwa. Janet Yellen powiedziała podczas ostatniego wystąpienia, że podwyżki stóp procentowych w USA w nadchodzących miesiącach, biorąc pod uwagę poprawiającą się sytuację amerykańskiej gospodarki, mogą być właściwe.
– Patrzmy na trendy, które się ujawniły na rynkach surowcowych. Co prawda ropa już jest dwa razy droższa niż była jeszcze w okresie grudzień–luty, ale nie przełożyło się to jeszcze wyraźnie na wzrost cen akcji spółek związanych z surowcami – mówi Wołos. – Złoty też może na fali tego zyskiwać. Tym bardziej że nasza waluta była ostatnio zbyt mocno przeszacowana i jest niewspółmiernie osłabiona – dodaje.
Obecnie za baryłkę ropy typu Brent trzeba płacić 49,47 dolarów. W ubiegłym tygodniu cena surowca po raz pierwszy w tym roku przekroczyła psychologiczną barierę 50 dolarów za baryłkę. Miało to związek z malejącymi zapasami surowca w Stanach Zjednoczonych i problemami wydobywczymi niektórych producentów.
Główny ekonomista DM Athena Investments zwraca uwagę na to, że krajowa waluta może się w dłuższej perspektywie okazać jednym z inwestycyjnych złotych strzałów.
– Zwróćmy uwagę na to, że nowy przyszły prezes Narodowego Banku Polskiego w ostatnich wypowiedziach był raczej przeciwko obniżkom stóp procentowych, co zdejmuje pewnego rodzaju ryzyko ze złotego. A właśnie złoty, który zachowuje się podobnie jak waluty powiązane z surowcami, surowce drożeją, te waluty też się umacniają, złoty też może na fali tego zyskiwać. Wydaje mi się, że jest to szansa w najbliższym czasie na umocnienie złotego – mówi ekonomista.
Marek Wołos dodaje, że także polska giełda po kilku ostatnich dniach wzrostów wbrew niepotwierdzonej zasadzie, że w maju należy sprzedawać, także może się okazać dobrą inwestycją.
– Pod warunkiem, że dobrze dobierzemy spółki, a podkreślam, że trzeba się przyjrzeć właśnie spółkom surowcowym – dodaje ekonomista.
(Newseria)