Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Poznań kontra kluby go-go: Kto wygra to sądowe starcie?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 czerwca 2017, 11:28

    Aktualizacja: 14 czerwca 2017, 11:28

  • Powiększ tekst

Zdaniem prezydenta Poznania natarczywe nagabywanie do korzystania z oferty klubów go-go na Starym Rynku wprawia w zakłopotanie mieszkańców i turystów oraz psuje wizerunek miasta. W środę ruszył proces Poznania przeciwko pięciu firmom prowadzącym takie lokale.

Pozew do poznańskiego Sądu Okręgowego przeciw pięciu firmom prowadzącym na Starym Mieście kluby go-go złożyli w listopadzie ub. roku miejscy prawnicy. Pozew dotyczy ochrony dóbr osobistych i miasto domaga się w nim przede wszystkim zaprzestania prowadzenia tego typu działalności na starówce, która - jak wskazują - jest wizytówką Poznania. Władze miasta chcą także m.in. zaprzestania natrętnego nagabywania przechodniów, sprzedaży alkoholu bez wymaganych zezwoleń oraz po zawyżonych cenach.

Podczas środowej rozprawy miasto cofnęło żądania dotyczące jednego z klubów, ponieważ zakończył on już swoją działalność. Pełnomocnik miasta Artur Mysłek doprecyzował także, na jakim dokładnie terenie taka działalność w Poznaniu miałaby nie być prowadzona.

"Mam na myśli przestrzeń objętą miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego: obszar staromiejski w Poznaniu (...) wyznaczony od północy: ulicami Wolnica, Solna, Małe Garbary, później od wschodu ulicą Garbary, od południa: placem Bernardyńskim, ul. Zieloną i Podgórną, i od zachodu Alejami Marcinkowskiego" - powiedział Mysłek.

Ze względu na modyfikację pozwu, sąd zobowiązał pełnomocnika miasta do przekazania zmian stronie pozwanej w formie pisemnej. Sędzia Agnieszka Wieczorek poinformowała również, że w aktach sprawy nie ma wszystkich dokumentów z akt postępowań przygotowawczych, które toczyły się z zawiadomienia stron pokrzywdzonych. Ze względu na konieczność uzupełnia akt, rozprawa została odroczona do 30 sierpnia.

Pełnomocnik czterech pozwanych firm Grzegorz Małek powiedział mediom w środę, że liczy na oddalenie pozwu. Jak dodał, zarzucane firmom czyny nie mają związku z "dobrami osobistymi" miasta i nie zostały wykazane przez jego pełnomocników.

"Mówimy o sprzedawaniu alkoholu za cenę zawyżoną, sprzedawaniem alkoholu bez wymaganych zezwoleń i o namawianiu do wchodzenia do klubów. Wydaje się, że, po pierwsze, część z tych czynów w ogóle nie nadaje się do rozstrzygnięcia w takim procesie, po drugie - domaganie się zaniechania pewnych zachowań, które i tak są niezgodne z prawem, nie znajduje podstaw w ustawie prawo cywilne" - podkreślił Małek.

"Jako że rozprawa jest dzisiaj w godzinach porannych, przyjechałem z Krakowa wczoraj wieczorem i z ciekawości faktycznie przeszedłem się po Starym Rynku. Podeszła pani z parasolką, spytała czy nie miałbym ochoty wejść do klubu na drinka, odpowiedziałem, że nie, że przyszedłem tylko na spacer. Pani podziękowała, życzyła miłego wieczoru - w takim zachowaniu, szczerze powiedziawszy, nie widzę nic zdrożnego" - zaznaczył.

Odnosząc się natomiast do zawyżanych cen za alkohol, podkreślił, że w dokumentach znajduje się tylko jeden rachunek, i to firmy, której nie reprezentuje. Powiedział jednak, że "trzeba pamiętać, że przy tego typu działalności nie płaci się za sam alkohol czy za same napoje i usługi gastronomiczne, ale także za formę ich podania, za towarzystwo - bo na tym głównie opiera się działalność. (...) Jeżeli ceny są wystawione i ktoś chce rachunek w takiej wysokości zapłacić, to nie widzę w tym nic zdrożnego" - ocenił.

Małek zaznaczył, że jest spokojny o przebieg procesu, ponieważ - przypomniał - podobne sprawy toczyły się już wcześniej m.in. we Wrocławiu i w Gdańsku i takie powództwa były oddalane.

Pełnomocnik miasta Poznań nie chciał w środę komentować sprawy.

Kiedy prawnicy miasta składali pozew do sądu, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak w wydanym wówczas oświadczeniu podkreślał, że "natarczywe namawianie, nagabywanie przechodniów na wizyty w klubach go-go to częsta praktyka obserwowana w okolicach Starego Rynku. Zaopatrzone w kolorowe parasolki pracownice tych klubów zaczepiają przechodzących mężczyzn, intensywnie zachwalając czekającą na nich ofertę. Wprawiają w zakłopotanie poznaniaków oraz odwiedzających nasze miasto turystów i gości z zagranicy. Dostaję na ten temat wiele skarg" - napisał.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych