Ukraińcy dostawali wizy na łapu-capu. 90 proc. wsiąkło
Jak wynika z kontroli NIK, system wydawania wiz dla pracowników ze Wschodu umożliwił ich wyłudzanie, a później nielegalny obrót. Mało tego, 72 proc. osób posługujących się promesą z docelowego miejsca zatrudnienia nie podjęło w nim nigdy pracy. Prawdopodobnie uciekli w głąb strefy Schengen. Tylko 10 proc. wiz pracowniczych skończyło się rejestracją w ZUS
Kontrola NIK wykazała, że uproszczony system zatrudniania cudzoziemców, oparty jedynie na rejestracji oświadczeń o zamiarze zatrudnienia - bez weryfikacji takich zaświadczeń, umożliwiał składanie nieprawdziwych oświadczeń, które często były przedmiotem nielegalnego obrotu i podstawą do wyłudzenia wizy. Umożliwiło to cudzoziemcom przejazd do strefy Schengen w celach innych, niż deklarowane podjęcie pracy w Polsce.
Straż Graniczna przeprowadziła na wniosek NIK kontrole 48 podmiotów, które zarejestrowały oświadczenia o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców i wystąpiły o zezwolenie na pracę dla nich. Kontrola ponad 24 tys. zarejestrowanych oświadczeń lub wydanych zezwoleń dla tych 48 podmiotów wykazała, że aż 72 proc. cudzoziemców, na ich podstawie przekroczyło co prawda granicę RP, ale deklarowanego legalnego zatrudnienia nie podjęło.
NIK wystąpiła także do odpowiednich jednostek ZUS lub organów skarbowych i na podstawie otrzymanych informacji ustalono, że w stosunku do 90 proc. cudzoziemców podmioty, które wystąpiły o ich zatrudnienie, nie zgłosiły tych osób do ubezpieczenia ZUS. Ponadto według danych organów skarbowych 40 proc. tych podmiotów nie osiągnęło żadnych przychodów. „Świadczy to o wykorzystywaniu oświadczeń i zezwoleń na pracę jedynie do uzyskania dla cudzoziemca wizy z zamiarem przekroczenia granicy i wjazdu na teren Polski, a tym samym do strefy Schengen. W szczególności dotyczy to firm, które jedynie rejestrują fikcyjną działalność gospodarczą i nie posiadają organizacyjno-finansowych możliwości zatrudnienia cudzoziemców - stwierdza NIK w notatce pokontrolnej, opublikowanej na swojej stronie internetowej.
Wjechał każdy, kto miał jakiekolwiek papiery - nawet fikcyjne. Szerokim strumieniem wlała się rzeka obywateli ze Wschodu, którzy nie podjęli pracy w deklarowanych polskich firmach lub po prostu wsiąkli. Służby konsularne nie wiedziały też, co robić, bo wystarczyło, że wniosek był kompletny z formalnego punktu widzenia, a wiza była jak w banku. Konsulowie weryfikowali jedynie 29 proc. spraw, podaje NIK.
Do tej pory liczba wiz wydawanych obywatelom Ukrainy z roku na rok znacząco rosła. Polskie placówki konsularne na Ukrainie wydały w latach 2014-2016 łącznie ponad 3 mln wiz, w tym 1,3 mln wiz pracowniczych. Dla porównania, w tym samym okresie, placówki Czech, Słowacji i Węgier, które nie posiadały tzw. uproszczonej procedury zatrudniania cudzoziemców, wydały łącznie jedynie 16 tys. wiz. Oznacza to, że Polska wydała ponad 180 razy więcej wiz.
Od 2014 r. liczba wydanych na Ukrainie wiz pracowniczych rośnie co roku o ok. 200 tys. Według danych MSZ w 2014 r. było to 223 tys. wiz, w 2016 r. - ponad 652 tys., a w 2017 r. wydano aż 845 tys. takich wiz. Rosnący trend utrzymuje się mimo zmiany przepisów na początku 2018 r. Wg danych MSZ w styczniu 2018 r. wydano na Ukrainie 61 261 wiz pracowniczych, tj. o blisko 11 proc. więcej niż w styczniu 2017 r. (55 295 wiz pracowniczych).