Koreańska saga trwa
W Europie wszystkie oczy zwrócone są obecnie na Włochy i faktycznie jest to też temat numer jeden na rynkach finansowych. W USA jednak nadal większą uwagę przywiązuje się do szczytu z Koreą Północną, który ostatecznie może się odbyć. Dziwne zachowanie prezydenta Trumpa oznacza, że rynki przestały przywiązywać do tego przesadną wagę.
Przypomnijmy, że szczyt został nieoczekiwanie zerwany przez Trumpa w ubiegłym tygodniu. Prezydent USA wystosował do Kim Jong Una emocjonalny list, w którym podkreślał rozczarowanie brakiem gotowości do współpracy północnokoreańskiego reżimu. Wydawało się zatem, że ze szczytu w Singapurze przysłowiowe nici. Minął weekend i nagle okazuje się, że amerykańska delegacja udała się do Korei i normalnie proceduje przygotowanie spotkania, zaś sam Trump znów ciepło wypowiada się o Korei na Twitterze, w ogólnie nie odnosząc się do listu. Część komentatorów twierdzi, że reżim Una wykonał jakiś ukłon w stronę Waszyngtonu, inni sądzą, że Trump obawiał się kompromitacji w polityce krajowej (wszak przedstawiał proces pokojowy z Koreą jako swój sukces, a 6 listopada mamy wybory uzupełniające do Kongresu). Historia ostatnich relacji pomiędzy USA i Koreą sugeruje jednak, aby na podstawie powierzchownych gestów nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Naszym zdaniem nadal trudno wyobrazić sobie, co miałoby skłonić koreański reżim do porzucenia prac na bronią atomową i dlatego obecny rozwój sytuacji, choć wydaje się pozytywny i z pewnością jest lepszy niż jeszcze przed kilkoma miesiącami, należy traktować z dużą dozą ostrożności. Nie spodziewamy się też, aby ewentualne spotkanie miało wywołać jakąś zauważalną pozytywną reakcję na rynkach.
Reakcje rynkowe mamy natomiast w Europie i to bardzo silne. Włoski rynek akcji na przestrzeni ostatnich trzech tygodni stracił ponad 10 proc. i dziś otworzył się najniżej od ponad dwóch miesięcy. Jednocześnie notowania euro w relacji do dolara spadły poniżej poziomu 1,16 po raz pierwszy od początku listopada ubiegłego roku. Wszystko przez polityczny kryzys, jaki wybuchł po odrzuceniu nominacji eurosceptycznego kandydata na stanowisko ministra finansów przez prezydenta Sergio Matarellę. Prezydent powierzył zadanie utworzenia rządu technokracie Carlo Cottarelliemu, który ma doprowadzić do przyjęcia budżetu i poprowadzić Włochy do wyborów na początku przyszłego roku. Jednak szanse na przyjęcie budżetu przez parlament wydają się nikłe ponieważ prezydent stał się wrogiem numer jeden dla niedoszłej koalicji M5S i Ligi, a to oznacza przyspieszone wybory we wrześniu. Rosnące rentowności włoskiego długu uruchamiają zlecenia zabezpieczające, zaś to prowadzi do osłabienia euro – w efekcie widzimy wzrost notowań USDPLN powyżej 3,70. Na pocieszenie można powiedzieć, że tego rodzaju kryzysy polityczne zwykle mają tylko krótkotrwały wpływ na rynek i naszym zdaniem – pomijając skomplikowaną sytuację włoskiej gospodarki w długim terminie – tak będzie też tym razem.
Wtorkowy kalendarz zawiera sporo wypowiedzi przedstawicieli EBC i będzie ciekawym, czy odniosą się oni w jakikolwiek sposób do wpływu sytuacji w polityce na ewentualne decyzje banku centralnego. W USA o 16:00 publikacja wskaźnika Conference Board, w Polsce kluczowe dane poznamy jutro. Dziś o 9:10 euro kosztuje 4,3035 złotego, dolar 3,7115 złotego, frank 3,7364 złotego, zaś funt 4,9304 złotego.