Inflacja znowu może przyspieszyć
Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych wzrósł w czerwcu br. o 0,2 pkt - podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Dodano, że w kierunku wzrostu cen najsilniej działało osłabienie złotego wobec euro i dolara.
Po dwóch miesiącach stabilizacji, ponownie nasiliły się czynniki inflacjogenne. Ich podstawowym źródłem w tym miesiącu są rosnące koszty, w mniejszym zaś stopniu oczekiwania konsumentów i producentów na temat spodziewanego w najbliższej przyszłości tempa wzrostu cen - podało BIEC.
Jak zaznaczyli eksperci Biura, najsilniej w kierunku wzrostu cen działało osłabienie złotego względem euro i dolara.
Słabszy złoty podraża import zarówno gotowych towarów trafiających bezpośrednio do handlu, jak również surowców i komponentów do dalszej krajowej produkcji - wyjaśniono.
Dodano, że często wyższe ceny towarów pochodzących z importu stają się cenami odniesienia dla krajowych producentów bez względu na to czy importują surowce do dalszej produkcji czy nie.
W dotychczasowej historii, osłabienie złotego przenosiło się z około 3-4 miesięcznym opóźnieniem na wzrost cen krajowych - czytamy.
BIEC zwróciło przy tym uwagę na osłabienie złotego połączone z drożejącymi surowcami na światowych rynkach. Chodzi, jak wyjaśniono, o rynek ropy naftowej, gdzie wzrost ceny tego surowca i deprecjacja złotego, podkreślono, że „działają proinflacyjnie ze zdwojoną mocą”.
Wprowadzenie dodatkowego podatku na benzynę w postaci tzw. opłaty paliwowej to, jak przekonuje BIEC, dodatkowy inflacjogenny czynnik, skutkujący wcześniej czy później wzrostem cen paliw.
Spółki przetwórstwa naftowego wprowadzą podwyżki z pewnym opóźnieniem - oceniono.
Z jednej strony licząc na krótką pamięć konsumentów, z drugiej - tłumacząc ów fakt czynnikami zewnętrznymi - napisano.
Niezależnie od wzrostu kosztów prowadzonej działalności gospodarczej wynikającego z osłabienia złotego oraz wzrostu cen ropy, pozostałe koszty w przedsiębiorstwach również systematycznie wzrastają - wskazało BIEC.
Są to przede wszystkim koszty siły roboczej. Brak pracowników i towarzyszący mu wzrost wynagrodzeń spowodowały, że koszty pracy przypadające na jednego pracownika w przedsiębiorstwach produkcyjnych od początku tego roku wzrosły średnio o blisko 5 proc., a blisko 35 proc. badanych przedsiębiorstw wskazuje rosnące koszty pracy jako istotną barierę rozwoju - napisano.
Jak zaznaczono, nasiliły się również oczekiwania konsumentów na wzrost cen. Eksperci Biura przypomnieli, że w pierwszych dwóch miesiącach tego roku odsetek przedstawicieli gospodarstw domowych, którzy spodziewali się przyspieszonego wzrostu cen systematycznie zmniejszał się.
Związane to było najprawdopodobniej ze stabilizacją cen żywności na początku 2018 roku. W ciągu ostatnich trzech miesięcy nastąpiło odwrócenie tendencji i oczekiwania inflacyjne konsumentów stopniowo nasilają się - wyjaśniono.
Według BIEC ta tendencja najprawdopodobniej utrzyma się w najbliższych miesiącach.
Oczekiwania przedsiębiorców co do kształtowania się cen na produkowane przez nich wyroby są nieco bardziej powściągliwe niż w przypadku konsumentów. Wśród producentów presja na wzrost cen wyrażona różnicą pomiędzy odsetkiem firm planujących podwyżki a odsetkiem firm planujących obniżenie cen zmniejsza się – podkreślono.
Na podst. PAP