Informacje

autor: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT
autor: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Bruksela: Rumuńskie protesty to rumuńska sprawa

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 sierpnia 2018, 16:13

  • Powiększ tekst

Komisja Europejska nie komentuje protestów, do których doszło w ostatnich dniach w Rumunii. „Nie komentujemy wewnętrznej sytuacji w Rumunii” - powiedział rzecznik KE Christian Spahr.

Spahr został poproszony przez jednego z dziennikarzy o komentarz do protestów antyrządowych w Rumunii oraz do pobicia jednego z austriackich dziennikarzy przez służby policyjne podczas demonstracji w Bukareszcie.

Nie komentujemy wewnętrznej sytuacji w Rumunii. Jeśli chodzi o sprawę operatora kamery, ważne jest, aby dziennikarze wykonywali swoje obowiązki bez przeszkód - powiedział Spahr.

Jak podaje AP, austriacki publiczny nadawca ORF poinformował, że operator kamery stacji, który relacjonował protest, został pobity przez służby policyjne, a prezenter telewizyjny, który był przy nim, został przygwożdżony do ściany.

Według agencji Reutera w piątkowych protestach w stolicy Rumunii wzięło udział 100 tys. osób. Protest, na który do kraju przyjechały tysiące mieszkających na co dzień za granicą Rumunów, przerodził się w zamieszki. Protestujący wzywali do dymisji rządu i zwołania przedterminowych wyborów.

Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozproszyć protestujących. Według policji w tłumie byli „prowokatorzy”. Niektórzy uczestnicy akcji rzucali w stronę policji kamienie, butelki i bomby dymne. Grupa protestujących próbowała przerwać kordon policyjny, stojący przed rządowym budynkiem. Wielotysięczne demonstracje odbyły się też w innych miastach Rumunii.

W sobotę rumuńskie służby medyczne podały, że 440 osób, w tym kilkudziesięciu policjantów, zostało poszkodowanych w wyniku piątkowych demonstracji w Bukareszcie.

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis, krytyk lewicowego rządu, potępił „brutalną interwencję policyjnych oddziałów prewencyjnych”.

Uczestnicy demonstracji trzymali w rękach m.in. flagi Rumunii i Unii Europejskiej. Słychać było hasła: „Sprawiedliwość, nie korupcja!”, „Partia złodziei”. Przed budynkiem rządu tłum skandował: „czerwona plaga”.

Jak podaje Politico, powołując się na czerwcowy raport Banku Światowego, za granicą kraju, którego obywatelami jest 19,6 mln osób, mieszka i pracuje od 3 do 5 mln Rumunów. Większość z nich, około 2,6 mln, jest w wieku produkcyjnym, co stanowi ok. 20 proc. zasobów siły roboczej Rumunii. Emigranci zaznaczają, że opuścili kraj ze względu na korupcję, niskie wynagrodzenie i brak perspektyw.

Większość mieszkających za granicą Rumunów nie popiera rządzącej Partii Socjaldemokratycznej (PSD). Od czasu zwycięstwa PSD w wyborach w 2016 r. Rumuni regularnie organizują protesty, podczas których wypowiadają się przeciwko implementacji przez rząd nowych przepisów, które zdaniem krytyków osłabią walkę z korupcją. Setki tysięcy Rumunów podpisały petycję, w której domagają się wprowadzenia przepisów, które zabraniałyby sprawowania urzędu osobom oskarżonym o korupcję i inne przestępstwa.

PAP, MS

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych