Informacje

Dron / autor: Impact18
Dron / autor: Impact18

Polski start-up będzie pracował dla Donalda Trumpa?

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 3 września 2018, 19:50

    Aktualizacja: 3 września 2018, 21:27

  • 3
  • Powiększ tekst

Ta polska firma prowadzi obecnie zaawansowane rozmowy z administracją Donalda Trumpa. Rozmowa z Radosławem Piesiewiczem współzałożycielem Advanced Protection System z Gdyni - to technologiczna firma, której działania koncentrują się na zapobieganiu zagrożeniom, jakie mogą nieść bezzałogowe obiekty latające

Redakcja: Podczas Impact Roundtable CPK rozmawiano o przyszłości polskiego lotnictwa, ambitnych planach rządu czy rozwoju LOT-u. Ale chyba najbardziej kluczowym elementem jest zapewnienie bezpieczeństwa dla całej żeglugi powietrznej?

Radosław Piesiewicz: Absolutnie tak. Jesteśmy świadkami prawdziwej rewolucji w logistyce i jednocześnie rewolucji w przestrzeni powietrznej. W najbliższej przyszłości będziemy mieli do czynienia z ogromną ilością dronów poruszających się w powietrzu, które będą brały udział w przewożeniu towarów, ładunków, przedmiotów. Oczywiście ten ruch będzie musiał być regulowany i o niego nie musimy się martwić. Ale w Polsce już dzisiaj jest 100 tys. dronów. Niech tylko co setny będzie użyty w sposób nieetyczny lub niezgodny z prawem. To już teraz potężny rynek. Zabezpieczenie się przed takim użytkowaniem jest podstawą przy planowaniu nowych lotnisk.

W jaki sposób to się robi?

Monitorujemy przestrzeń powietrzną za pomocą złożonych systemów technicznych w oparciu o zaawansowane czujniki i sieć radarową. Stworzyliśmy od zera dedykowany system Ctrl+Sky. Tak naprawdę mogliśmy go rozwinąć dzięki funduszom z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju i nasz przypadek jest chyba najlepszym dowodem na to, że działania NCBR-u w B+R są skuteczne i efektywne. Ze start-upu, który miał pomysł urośliśmy do firmy, która wyszła poza granicę Polski.

No właśnie. Jakich macie klientów, ile kosztuje wasz produkt i dlaczego jest taki drogi (śmiech)?

Właśnie jesteśmy chyba najtańsi na rynku. Porównując się do nielicznych istniejących na świecie – czyli np. systemów z Izraela czy Wielkiej Brytanii, to jesteśmy pięcio-, a nawet sześciokrotnie tańsi. I jednocześnie równie skuteczni. Cena jest uzależniona od wielu czynników, np. konfiguracji systemu, wielkości terenu obiektu, który się ma chronić… Mówimy o kwocie ok. miliona zł za stację monitorującą.

A gdybyście mieli przygotować kompleksową ochronę Centralnego Portu Komunikacyjnego?

Przy tak dużym projekcie wystarczyłyby pewnie cztery, może maksymalnie sześć naszych stacji monitorujących. Wszystko zależy od tego jaką konkretnie przestrzeń byśmy zabezpieczali. Należy mieć na uwadze, że zabezpieczenie portu lotniczego przed ingerencją dronów jest dzisiaj kluczowe. Przede wszystkim dla samych finansów lotniska. Jeżeli bowiem taki obiekt znajduje się w przestrzeni lub obok przestrzeni lotniczej to zamyka się całą strefę powietrzną. To oczywiście powoduje zaprzestanie operacji lotniczych i generuje niewyobrażalne straty rzędu milionów zł za godzinę przestoju.

Mówił Pan o tym, że wyszliście poza granicę kraju. Widziałem, że macie swój oddział w USA. Podbijacie rynek amerykański?

Bardzo mocno na nim działamy. Prowadzimy niezwykle zaawansowane rozmowy z departamentem sprawiedliwości i departamentem bezpieczeństwa.

Będziecie pracować dla Donalda Trumpa?

Może nie bezpośrednio dla Trumpa, ale np. dla straży granicznej Stanów Zjednoczonych lub służby więziennej USA. Będziemy mieć już w październiku szerokie testy wdrożeniowe naszego systemu u poszczególnych klientów. Myślę, że niedługo nasz system będzie chronił nie tylko europejskie jednostki, ale też amerykańskie.

Jakimi jeszcze rynkami możecie się pochwalić?

Jesteśmy w Europie, mocno atakujemy teraz rynek bliskowschodni. On jest trudny, ale bardzo chłonny na nasz produkt. Przyglądamy się też aktywnie rynkowi azjatyckiemu. Potrzeba na systemy zabezpieczające przeciwko dronom jest globalna, bo problemy z nimi związane również są globalne.

Nadal powinno się Was nazywać start-upem?

To zależy jak się definiuje strat-up. Oczywiście mamy przychody, mamy produkty, które sprzedajemy. Są on wdrożone u klientów i szeroko użytkowane. Z takiego punktu widzenia pewnie start-upem już nie jesteśmy. Natomiast jesteśmy rzeczywiście firmą młodą.

NCBR znacząco Wam pomógł?

To było nieocenione. Nie wystartowalibyśmy bez tych funduszy. Tym bardziej, że my nadal korzystamy ze środków publicznych. Rozwinięcie firmy z branży wysokich technologii wymaga olbrzymich nakładów finansowych. Bardzo dobrze, że państwo polskie wspiera takie firmy. Inaczej nigdy by nie powstały.

Jaki macie roczny obrót? Jaka jest część dotacji ze środków publicznych?

Za ten rok spodziewamy się minimum 15 milionów zł. Na początku działalności środki z NCBR i prywatne środki inwestorów to było 100 proc. aktywności. Teraz sukcesywnie, z każdym miesiącem to się przesuwa. W tym roku powinno to być ok. 20 proc.

Z punktu widzenia rynku jest to rynek globalny i przestrzeń dla jednorożców. Minister Jadwiga Emilewicz cały czas szuka takiego jednorożca. Może to Wy nim będziecie?

(śmiech) Bardzo byśmy chcieli, natomiast moja wrodzona skromność nie pozwala mi, żeby takie deklaracje teraz składać. Z punktu widzenia rynku jest to rynek globalny i globalna przestrzeń dla jednorożców.

Dziękuję za rozmowę.

Więcej o rewolucji w branży automotive i transporcie będzie można dowiedzieć się na Impact mobility rEVolution’18, największym w tej części Europy kongresie poświęconym mobilności, przemysłowi transportowemu i zaawansowanym technologiom. To do Katowic, 12 i 13 września zjadą wszyscy kluczowi gracze z ekosystemu budującego nowe oblicze mobilności.

Dokąd zmierza ekosystem oparty o cyfrową i elektryczną rewolucję w transporcie i motoryzacji? Co obecnie jest na szczycie fali porywających wizji i skrupulatnych prognoz, mających redefiniować najbliższą przyszłość? Jest miejsce, gdzie można zobaczyć cały obraz nadchodzących zmian. To do Katowic, 12 i 13 września zjadą wszyscy kluczowi gracze z ekosystemu budującego nowe oblicze mobilności. Impact mobility rEVolution’18 to największy w Polsce kongres poświęcony mobilności, przemysłowi transportowemu i zaawansowanym technologiom. 400 firm, 200 start-upów i 150 mówców z całego świata, wśród nich liderzy z takich firm jak Volkswagen Financial Services, Volkswagen Group Polska, Volvo czy Nissan. Z pewnością nie powinno zabraknąć nazwisk czołowych postaci z polskiej sceny m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, ministra Mikołaja Wilda oraz przedstawicieli największych polskich spółek np. PLL LOT, Orlen, JSW, Tauron czy Grupy Azoty. Cel? Nadać rewolucji właściwą dynamikę.

Powiązane tematy

Komentarze