Informacje

Bolek i Lolek / autor: Plushy [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)]
Bolek i Lolek / autor: Plushy [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)]

Bolek i Lolek oraz Tola na wojennej ścieżce z wytwórnią

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 kwietnia 2019, 21:30

  • Powiększ tekst

Marzena Nehrebecka, córka pomysłodawcy animacji z przygodami Bolka i Lolka, zarzuciła bielskiemu Studiu Filmów Rysunkowych, że umieszczając niektóre z produkcji na portalu YouTube ignoruje prawo. Wytwórnia w poniedziałek odparła: te zarzuty są nieprawdziwe

Pod koniec marca SFR poinformowało, że na swoim kanale na YouTube umieściło filmy z przygodami bohaterów, którzy wyszli spod ręki twórców z Bielska-Białej, m.in. Reksia, Pampaliniego, Bolka i Lolka oraz Baltazara Gąbki. Trzy dni później wytwórnia wycofała filmy z Bolkiem i Lolkiem. Do właścicieli portalu zwróciła się bowiem Marzena Nehrebecka, córka i spadkobierczyni Władysława Nehrebeckiego.

Zgłosiłam bezpośrednio do kanału YouTube naruszenie przez Studio Filmów Rysunkowych praw do filmów „Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie” i serii „Bolek i Lolek w Europie”. Zostały one wyprodukowane nielegalnie z naruszeniem nie tylko moich praw, które odziedziczyłam po ojcu, ale także Leszka Lorka i Alfreda Ledwiga. Nie miały prawa się ukazać, bo Studio nigdy nie nabyło kompletu praw po moim ojcu - napisała Nehrebecka w oświadczeniu, które opublikowała w Internecie.

Jak dodała, z roszczeniami w tej sprawie występowała od wielu lat, ale dotychczas ona sama, a także - co zaznaczyła w oświadczeniu - inni spadkobiercy, byli lekceważeni. „Nie może być tak, że państwowa instytucja kultury, dla której przepisy i prawa twórców powinny być świętością, w sposób absolutnie świadomy je ignoruje” - wskazała.

Nehrebecka nie zgadza się, by wytwórnia, której zarzuciła również, iż bez porozumienia z twórcami zezwala na zmiany w filmach animowanych, decydowała o udostępnieniu utworów jej ojca i czerpała z tego profity. Jak przykład takich zmian podała, że w Anglii w filmach z Bolkiem i Lolkiem bez jakiejkolwiek zgody zmieniono czołówkę, z której usunięto informację, iż zostały one zrealizowane pod nadzorem Władysława Nehrebeckiego.

Spadkobierczyni uważa też, że wytwórnia wyprzedaje pamiątki po jej ojcu oraz elementy związane z produkcją filmów, jak rysunki, folie animacyjne, czy rekwizyty. Te wszystkie rzeczy powinny być pieczołowicie kolekcjonowane i przechowywane, a nie wyprzedawane na aukcjach internetowych. Nie powinny trafiać w prywatne ręce. Tylko dzięki mojemu zaangażowaniu jeden wyprzedawanych eksponatów znalazł się w muzeum - napisała.

Marzena Nehrebecka zaznaczyła, że od lat zbiera m.in. rysunki ojca. Udało mi się nawet dotrzeć i nabyć jedyny znany w Polsce egzemplarz komiksu autorstwa mojego ojca, wydany w 1947 r. Chciałabym, żeby ludzie znali jego dorobek. Kiedyś zmierzam przekazać to do muzeum - dodała.

Spadkobierczyni w oświadczeniu zaznaczyła, że „w wielu sprawach można się porozumieć, ale wszyscy muszą tego chcieć, wzajemnie się szanować”.

Studio Filmów Rysunkowych w odpowiedzi na słowa Nehrebeckiej przekazało oświadczenie przygotowane przez kancelarię prawną. Zarzuty pani Marzeny Nehrebeckiej dotyczące rzekomo nielegalnej produkcji filmów z wykorzystaniem postaci Bolka i Lolka w latach 80. ubiegłego wieku, a także rozprzedawania spuścizny po Władysławie Nehrebeckim, są bezpodstawne i nieprawdziwe. Jeżeli pani Marzena Nehrebecka uważa, że jakieś jej prawa zostały naruszone, to powinna wystąpić na drogę postępowania sądowego, czego do dnia dzisiejszego nie uczyniła - napisano.

W ubiegłym tygodniu dyrektor Studia Andrzej Orzechowski powiedział, że wytwórnia wycofała filmy z Bolkiem i Lolkiem jedynie tymczasowo. Żeby nie dyskutować z YouTube’em, którego procedury są skomplikowane, postanowiliśmy do czasu wyjaśnienia sprawy zawiesić filmy - mówił.

Orzechowski zaznaczył, że wytwórnia posiada prawa do dysponowania filmami z Bolkiem i Lolkiem. Roszczenia (Marzeny Nehrebeckiej - red.) są dość wątpliwe. Tak, jak każdy inny pracownik, również twórca wynajmuje się do pracy, dostaje za to pieniądze, a dodatkowo także tantiemy, które dziedziczą spadkobiercy. Studio jednak, jako właściciel praw, może decydować, co zrobić z filmami - mówił.

Do sprawy konkretnych tytułów filmów, o których wspomniała Nehrebecka, odniósł się z kolei jej przyrodni brat Roman, również spadkobierca po Władysławie. Wyjaśnił, że po śmierci ojca w 1978 r., wytwórnia wystąpiła do jego spadkobierców o zgodę na kontynuację produkcji filmów z Bolkiem i Lolkiem. Udzielili jej synowie - Roman oraz nieżyjący już Jan. Odmówiła natomiast druga żona - Elżbieta.

Studio nie mogło się z nią porozumieć i po 1979 r. wyprodukowało kilka filmów na podstawie naszej zgody i swoich praw. To zostało teraz zakwestionowane. Studio wielokrotnie wyjaśniało, że czas na złożenie zastrzeżeń w tej sprawie już dawno minął i uległa ona przedawnieniu. W odpowiednim terminie Elżbieta nie złożyła odwołania. Podobnie zresztą jak Marzena, gdy osiągnęła wiek 18 lat - wyjaśnił w miniony wtorek Roman Nehrebecki.

Studio Filmów Rysunkowych rozpoczęło działalność w 1947 r. Jedną z najpopularniejszych kreskówek, jakie w nim powstały są filmy o przygodach Bolka i Lolka.

Pomysłodawcą i inspiratorem serialu, a także współautorem plastycznego wizerunku obu postaci był nieżyjący już reżyser i współtwórca bielskiego Studia Władysław Nehrebecki. Bohaterów wzorował na swoich synach: 12-letnim wówczas Janie, pierwowzorze Bolka, i o dwa lata młodszym Romanie, który był filmowym Lolkiem. Pierwsza kreskówka z tej serii została zrealizowana w 1963 r. Przez 23 lata nakręcono ponad 180 filmów krótkometrażowych i dwa pełnometrażowe. Według szacunków obejrzało je ok. 1 mld ludzi.

PAP, mw

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych