Waluty gospodarek wschodzących dalej tracą
Zaskakująca decyzja amerykańskiej Rezerwy Federalnej o utrzymaniu na obecnym poziomie programu stymulacyjnego tylko na chwilę pomogła walutom gospodarek wschodzących. Dziś brazylijski real, indyjska rupia, czy turecka lira znowu traciły względem dolara.
Rezerwa Federalna zdecydowała w środę o utrzymaniu bez zmian realizowanego obecnie programu luzowania ilościowego (QE3). W efekcie amerykański bank centralny będzie nadal co miesiąc skupował z rynku obligacje warte 85 mld dolarów. Powodem takiej decyzji była obawa, ze zbyt szybkie wygaszanie programu mogłoby zdusić wzrost gospodarczy w USA.
Rynek oczekiwał ścięcia programów luzowania o 10-15 mld dol. miesięcznie, choć pojawiały się też głosy, że może to być 7 mld dol.
W czwartek na skutek decyzji Fed, lira i rupia zyskiwały 2 proc. w stosunku do dolara. Inwestorzy, którzy wycofywali wcześniej środki z rynków wschodzących (bo spodziewali się ograniczenia programu pobudzania gospodarki) postanowili jednak wrócić ze swoimi aktywami do krajów takich, jak Indie, Turcja, Brazylia. Dobra z perspektywy tych państw passa trwała jednak bardzo krótko, bo już w piątek trend się odwrócił.
Państwa BRICS - Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki - i inne gospodarki wschodzące zwracały w ostatnich miesiącach uwagę na zagrożenie, jakie wiąże się z pompowaniem przez Fed, co miesiąc nowej gotówki w gospodarkę USA. Część z nowych środków jest bowiem inwestowana za granicą, co sprzyja powstawaniu baniek spekulacyjnych, wpływa na kurs walut, a w razie ograniczenia programu stymulacyjnego grozi odpływem kapitału.
Środowa decyzja Fed pomagała w czwartek indeksom giełdowym krajów wschodzących. "Dzięki niej odpływ kapitału z emerging markets powinien wyhamować, co ułatwi im radzenie sobie z wewnętrznymi problemami, które zresztą były potęgowane przez ucieczkę inwestorów i spowodowane tym osłabienie waluty" - ocenili analitycy Raiffeisen Polbanku.
Wall Street Journal zwrócił uwagę, że po decyzji Fed banki centralne krajów rozwijających się będą pod mniejszą presją na podnoszenie stóp procentowych, by bronić swoich walut. Wyższe stopy oznaczają bowiem większe zyski dla inwestorów i zniechęcają ich do wycofywania się z lokalnych rynków.
Podobnie do walut rynków wschodzących zachowywała się również złotówka. Diler BGŻ Piotr Popławski wskazał, że piątek był kolejnym dniem, gdy polska waluta była wyprzedawana. "Generalnie wiążę to z tym, że początkowa reakcja inwestorów na decyzję Fed-u była co najmniej przesadzona. To co obecnie widzimy na złotym, to efekt przemyślenia przez inwestorów tego, czego się dowiedzieli" - ocenił diler.
W piątek ok. godz. 15.55 euro kosztowało 4,23 zł, a za dolara płacono 3,13 zł.
Diler BGŻ dodał, że jeśli chodzi o analizę techniczną, to kurs złotego dotarł w czwartek do oporów technicznych, które były zlokalizowane w okolicach poziomu 4,14-4,15 zł za euro. "Tam inwestorzy uznali, że jest bardzo dobra okazja do zakupów" - wskazał.
W opinii Popławskiego w nadchodzącym tygodniu temat Fed nie zniknie z ust inwestorów. "Będą oni nadal szukali informacji, które wskażą kierunek, w którym podąży Rezerwa Federalna. Druga sprawa, to już trzeba na poważnie myśleć, co z finansami publicznymi USA" - powiedział. "Dane makro będą raczej drugorzędną sprawą" - dodał diler BGŻ.
(PAP)
stk/ rbk/ mki/