Tarcza zespołowa
Jak powstawały zręby organizacyjne i założenia polskich tarcz antykryzysowych, co dziś wydaje się najważniejsze we wspólnej pracy zespołu powołanego w pierwszych tygodniach pandemii przez premiera Mateusza Morawieckiego, opowiadali uczestnicy panelu dyskusyjnego „Tarcza finansowa jako skuteczne narzędzie wspierania polskich przedsiębiorstw” podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
Wyniki gospodarcze pozwalają już na podsumowanie skutków wprowadzenia mechanizmów chroniących miejsca pracy i utrzymujących płynność finansową polskich przedsiębiorstw. To też czas na pierwsze wspomnienia marca tego roku.
Spotkaliśmy się w zespole, który aktywnie pracował nad stworzeniem tarczy antykryzysowej i finansowej. To nie jeden fundusz, nie jedna instytucja, nie jedno ministerstwo – ale praca zespołowa, tworzenie od podstaw na bazie istniejącego prawa mechanizmów, które pozwoliły uratować miejsca pracy, a więc i sytuację polskich rodzin – mówiła minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg.
Dziś Europa patrzy na nas z podziwem. Od trzech miesięcy z danych szacunkowych ministerstwa wynika, że stopa bezrobocia utrzymuje się na poziomie 6,1 proc.
Nie musiało tak być
Paweł Borys, prezes PFR, również podkreślał rolę pracy zespołowej w realizacji zasadniczego celu wprowadzonych wiosną tego roku tarcz antykryzysowych – by nie doszło do wzrostu bezrobocia.
To były pionierskie, zupełnie nowe rozwiązania pomocowe. Nauczyliśmy się ich i dziś wszyscy już wiedzą, co to jest postojowe czy bezzwrotna subwencja – mówił Paweł Borys.
I pracujemy cały czas. To, czego się obawialiśmy, to utrzymanie wiarygodności z perspektywy opinii publicznej. Rząd przeznaczył na pomoc ponad 130 mld zł – to ogromne środki, więc program musiał być przejrzysty, na równych zasadach, zrozumiały dla przedsiębiorców i obywateli. W Niemczech ten program spotkał się z ogromnymi nadużyciami, w USA przerwano go po trzech tygodniach, gdy się okazało, że zabrakło pieniędzy. Wiele błędów można było popełnić. Dzięki pracy zespołowej, także informatyków, stworzyliśmy system, który okazał się możliwie szczelny, zaufaliśmy też przedsiębiorcom. Państwo uprościło procedury i zadziałało sprawnie. Mamy dobre dane z rynku pracy – ale to nie musiało tak być. Estonia, Węgry mierzą się dziś z ogromnym wzrostem bezrobocia.
Grażyna Ciurzyńska, p.o. prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, podkreślała rolę instytucji rozwojowych skupionych w Polskim Funduszu Rozwoju.
Odpowiadamy za promocję, ale mamy też bezpośrednie relacje z biznesem. Staliśmy się takim pogotowiem, które udrażniało wiele kontraktów – zamieniliśmy bezpośrednie spotkania na spotkania i negocjacje online. To była dobra szkoła, a praca niezwykle efektywna. Rozpoczęte projekty finalizowaliśmy niezwykle szybko, a nowe były jedynie zamrażane przez inwestorów. Dzięki temu notujemy wzrost inwestycji zagranicznych rok do roku– mówiła prezes Ciurzyńska.
ARP na froncie
Na pierwszej linii frontu znalazła się też Agencja Rozwoju Przemysłu, która podjęła walkę o dostawy niezbędnego sprzętu.
Pierwsze tygodnie covidowej rzeczywistości spowodowały, że ARP przeistoczyła się w centrum importu, zaopatrzenia kraju. Poszukiwaliśmy wszędzie potrzebnych towarów. Dziś możemy tylko opowiadać, jak kraje podkupywały sobie wyładowane samoloty… – wspominał Paweł Kolczyński, prezes ARP.
Zostaliśmy włączeni w pomoc poszczególnym branżom, choćby branży transportowej. Dziś przewozy cargo, cała branża transportowa rozwija się bardzo dynamicznie. Agencja Rozwoju Przemysłu zaproponowała więc przedsiębiorstwom transportowym leasing operacyjny oraz pożyczki na wypłatę wynagrodzeń bądź odzyskanie płynności finansowej z kilkunastomiesięczną karencją w spłacie. Branża turystyczna odbija dziś dzięki naturalnemu wzrostowi zainteresowania wakacjami w kraju. Pamiętam też akcję wsparcia polskich szwalni. Wiele zakładów planowało na koniec marca grupowe zwolnienia, a udało się, m.in. dzięki działaniom ARP przetrwać, wyprodukować i przekazać szkołom 50 mln maseczek.
Wszystkie mechanizmy tarczy zachęcały do zachowania zatrudnienia na poziomie sprzed pandemii. Ale były też elementem budowania zaufania między instytucjami państwowymi a biznesem. Wiceminister rozwoju Krzysztof Mazur wspominał niezwykłą sytuację, gdy wicepremier Emilewicz, minister Maląg i prezes ZUS prof. Uścińska przyjmowały zgłoszenia na call center od ludzi, którym rozpadał się świat. To był sposób na to, by osobiście się przekonać, co jeszcze zmienić w tym systemie, czy jest on zrozumiały dla przedsiębiorców.
– W czasie kryzysu Rada Ministrów, zespół do walki z pandemią, także zespół gospodarczy – to były miejsca, w których tak podnoszona przez krytyków mentalność silosowa, egoizm instytucjonalny zeszły na dalszy plan. To kwestia odwagi głównych autorów tarczy antykryzysowej – odpowiedzialności za propozycje zgłaszane wtedy i wprowadzane rozwiązania – mówił wiceminister Mazur.
Materiał przygotowany we współpracy z ARP
Zobacz film z dyskusji: