Trump zbiera na sądowe batalie, skarży wyniki wyborów
Co najmniej połowa pieniędzy zebranych przez kampanię prezydenta Trumpa od darczyńców na sfinansowanie sądowych spraw ws. rzekomych fałszerstw wyborczych zostanie przeznaczona na spłacenie długu jego kampanii - podaje telewizja CBS.
Sztab wyborczy prezydenta zaczął zbierać pieniądze na „fundusz obrony wyborów” już dzień po wtorkowym głosowaniu, wysyłając miliony maili i SMS-ów do ludzi znajdujących się na listach potencjalnych darczyńców. Celem zbiórki ma być sfinansowanie spraw sądowych w kluczowych stanach w sprawie rzekomych oszustw wyborczych i przeprowadzenia ponownego przeliczenia głosów.
Jak podaje CBS, ze szczegółów zawartych drobnym drukiem w informacji o wpłatach wynika jednak, że 50 proc. z kwoty zbieranej przez kampanię Trumpa zostanie przeznaczona na spłacenie długu kampanii, zaś reszta przelana na konto funduszu ws. ponownego przeliczenia głosów. Natomiast w przypadku donacji zbieranych przez Krajowy Komitet Partii Republikańskiej na spłacenie długu przeznaczone zostanie 60 proc. kwoty, zaś 40 proc. na konto operacyjne partii.
Jak dotąd sądy m.in. w Pensylwanii, Nevadzie, Arizonie i Wisconsin odrzuciły wszystkie z 10 dotychczas złożonych przez prawników Trumpa pozwów, w większości z uwagi na brak dowodów na poparcie zarzutów o nieprawidłowości wyborcze.
Ponowne przeliczenie głosów odbędzie się w Georgii, gdzie przewaga Joe Bidena wynosi 12 tys. głosów, czyli mniej niż 0,5 punktu procentowego. Możliwe jest to też w innych stanach, jeśli odpowiedni wniosek złoży i opłaci kampania Trumpa. W 2016 r. ponowne przeliczenie głosów odbyło się w stanie Wisconsin, a w jego wyniku ówczesna przewaga wzrosła o 131 głosów. 12-dniowy proces kosztował ok. 2 miliony dolarów.
W poniedziałek prokurator generalny USA William Barr wystosował komunikat do prokuratorów federalnych w całym kraju, zezwalając na wszczynanie dochodzeń w przypadku „znaczących zarzutów w sprawie nieprawidłowości przy głosowaniu i zliczaniu głosów”.
Z jego notatki nie wynika jednak, że resort sprawiedliwości wykrył nieprawidłowości w głosowaniu mające wpływ na wynik wyborów. W proteście przeciwko zaangażowaniu Departamentu Sprawiedliwości w sprawę dymisję złożył w poniedziałek dyrektor Wydziału ds. Przestępstw Wyborczych Richard Pilger.
Notatka Barra została opublikowana tuż po jego spotkaniu z liderem republikańskiej większości w Senacie Mitchem McConnellem, który poparł prezydenta w jego wysiłkach, by „przyjrzeć się zarzutom” dotyczącym oszustw.
Jak donosi „Washington Post”, mimo publicznych zapewnień o poparciu większość Republikanów prywatnie pogodziła się z porażką z wyborach prezydenckich.
„Co nam szkodzi udobruchać go (prezydenta Trumpa - PAP) jeszcze przez chwilę? Nikt nie myśli poważnie, że wynik wyborów się zmieni” - miał powiedzieć dziennikowi jeden z wysoko postawionych Republikanów.
Czytaj też: Media: Putin zrezygnuje w 2021 r. z powodu stanu zdrowia
PAP/kp