Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

TYLKO U NAS

Niemiecki pomysł na unijną armię

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 30 listopada 2020, 10:40

    Aktualizacja: 30 listopada 2020, 11:20

  • 20
  • Powiększ tekst

Wraca idea powołania armii Unii Europejskiej. Według niemieckich socjaldemokratów, o misjach wojskowych ma decydować Parlament Europejski

Gorącym orędownikiem stworzenia unijnych sił zbrojnych, czyli 28. armii UE, jest szef unijnej dyplomacji, hiszpański socjaldemokrata Josep Borrell. W przemówieniu w Parlamencie Europejskim, w którym gratulował Joe Bidenowi zwycięstwa w wyborach prezydenckich, wezwał Europę, aby stała się „silniejszym graczem globalnym”, posiadającym wystarczającą siłę do obrony militarnej.

Borrell pracuje nad pomysłem stworzenia unijnej armii od początku, gdy zaczął pełnić funkcję Wysokiego Przedstawiciela UE ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa. W wywiadzie dla Die Welt na początku listopada nawoływał do powołania europejskiej misji morskiej do monitorowania embarga na broń dla Libii na Morzu Śródziemnym. Ale nie to wszystko. Ambicje Unii, także militarne, są o wiele większe.

Bardzo dobrze odgrywamy rolę Dobrego Samarytanina. Przekazujemy duże sumy na całym świecie, aby leczyć rany zadane przez innych. Jest to słuszne – mówił Borrell. - Ale jeśli naprawdę chcemy być aktorem politycznym na scenie globalnej, powinniśmy odgrywać rolę pewną siebie i zaangażowaną, nie stroniąc od nowych wyzwań - cywilnych i wojskowych. Wymaga to determinacji, jedności, a przede wszystkim wspólnej woli politycznej. Nie wystarczy ciągłe powtarzanie: „Martwimy się”.

Zwolennikiem europejskich sił interwencyjnych, wysyłanych do zapalnych regionów świata, jest zarówno prezydent Francji Emmanuel Macron, jak i kanclerz Angela Merkel. Przykład, gdzie zbiegają się interesy kilku krajów europejskich, to Cieśnina Ormuz, jeden z najważniejszych szlaków żeglugowych na świecie.

Jest on obecnie zabezpieczana przez Amerykanów i siedem europejskich krajów pod egidą Francji – mówi Borrell. – Zapewniają one, że statki bez przeszkód przepływają przez te wody. Moim zdaniem nie powinna to być tylko kampania na rzecz koalicji chętnych, ale operacja unijna, za którą wszystkie państwa członkowskie czują się odpowiedzialne. UE prowadzi obecnie 17 misji cywilnych i wojskowych, w których uczestniczy około 5 tys. europejskich żołnierzy i policjantów. Czy ta liczba może się zwiększyć, a armia europejska będzie kierowane przez komisarza z Brukseli?

Całkiem możliwe, bo koncepcja 28. EU Army właśnie nabiera rumieńców. Jak pisze Thorsten Jungholt z Die Welt w „Revolutionärer Schub“ für eine eigenständige Europa-Armee, socjaldemokraci w Bundestagu chcą nadać powolnej integracji militarnej Europy „rewolucyjny impuls”. W dwunastostronicowym dokumencie, dostępnym wyłącznie dla WELT AM SONNTAG, Grupa Robocza ds. Polityki Bezpieczeństwa i Obrony grupy parlamentarnej SPD w Bundestagu wzywa do wprowadzenia „28. Armii UE ”.

Pomysł z grubsza polega na tym, by przestać koncentrować się na współpracy 27. narodowych sił zbrojnych, lecz powołać nową, odrębną armię - równolegle do wojsk narodowych, takich jak Bundeswehra. 28. Armia ma podlegać bezpośrednio Komisji Europejskiej i nowemu Komisarzowi Obrony. Kontrolę polityczną nad armią sprawowałby utworzony w Parlamencie Europejskim komitet obrony, którego posłowie decydowaliby o operacjach zwykłą większością głosów na wniosek Komisji Europejskiej.

Naszym celem jest zwiększenie zdolności UE do działania niezależnie od męczących kwestii suwerenności - mówi Fritz Felgentreu, rzecznik ds. Polityki obronnej grupy parlamentarnej SPD, cytowany przez Thorstena Jungholta.

Żołnierze 28. Armii nie pochodziliby z kontyngentów narodowych sił zbrojnych, ale byliby rekrutowani spośród żołnierzy zawodowych, służących w armiach państw UE. Po dołączeniu do 28. Armii, nie będą podlegać już krajowym strukturom dowodzenia, ale „szefowi obrony” UE. Miałby on zostać mianowany na wniosek komisarza obrony po zatwierdzeniu przez parlament.

Koncepcja Niemców wymaga zmiany w traktatach unijnych. A także nowego podejścia do idei obronnych UE, bo do tej pory istniejące już unijne Grupy Bojowe nie zostały wykorzystane w działaniach zbrojnych. Powtarzane jednak jak mantra hasła o „wzmocnieniu wojskowego filaru Unii”, „zdolności do skutecznego działania i obrony” brzmią coraz bardziej realistycznie. A na pewno o wiele bardziej konkretnie niż na początku 2015 roku, kiedy Jean-Claude Juncker, ówczesny szef Komisji Europejskiej, zaapelował o stworzenie wspólnej armii europejskiej. Miałaby ona m.in. „bronić europejskich wartości”. Pomysł Junckera już wtedy poparli niemieccy socjaldemokraci, Zieloni, a także ówczesna szefowa niemieckiego resortu obrony, a obecna przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen.

Czy pomysł SPD to „papierowa koncepcja”, jak pisze Thorsten Jungholt w „Gazecie Wyborczej” (Własna armia dla Europy? „Trzeba rewolucji mentalnej”). Niekoniecznie, zwłaszcza, że poza ofensywą unijnych urzędników mamy obecnie do czynienia – jak pisze Jungholt – z konkretnymi pomysłami Niemców: - Dokument SPD zawiera też wiele sugestii dotyczących finansowania, wyposażenia, języka roboczego, żołdu i skomplikowanej kwestii stacjonowania.

Wygląda na to, że Komisję Europejską, a także znaczna część Unii, ogarnął rewolucyjny zapał (- Felgentreu i jego sojusznicy wzywają do „rewolucyjnego ruchu” dla stworzenia sił zbrojnych UE – pisze Jungholt). Jak na to spojrzy nowa administracja amerykańska? KE sądzi, że przychylnie, zresztą argument o silnej UE i silnej unijnej armii pojawia się w kontekście umacniania sojuszu transatlantyckiego. W takich ramach porusza się zarówno Borrell jak i niemieccy socjaldemokraci.

Taka jest również myśl przewodnia analizy, jaka pojawiła się 25 listopada na stronie Dyrekcji kierowanej przez Borrella, zatytułowanej: „Nie ma drogi powrotnej: Dlaczego przyszłość transatlantycka potrzebuje silniejszej UE”. W punkcie dotyczącym bezpieczeństwa, pojawiło się kilka praktycznych wniosków, m.in. taki: Państwa członkowskie UE muszą kontynuować budowę europejskiej wojskowej organizacji obronnej, jednocześnie wyrażając poparcie dla NATO. W dużym stopniu od obu zależą wyższe wydatki i inwestycje wojskowe w UE. Istnieje kompromis jeżeli chodzi o kupowanie uzbrojenia i wspieranie wojskowych inwestycji badawczo-rozwojowych w UE lub USA.

Powstanie 28. EU Army jest bliższe niż się wydawało jeszcze kilka lat temu.

Powiązane tematy

Komentarze