W Katarze zmarło ponad 6,5 tys. robotników. Nieludzkie warunki pracy
Ponad 6,5 tys. robotników z Azji Południowej, zatrudnionych przy budowie infrastruktury na mistrzostwa świata w piłce nożnej w Katarze, straciło życie od 2010 r., kiedy kraj otrzymał prawo do zorganizowania tej imprezy - wynika ze śledztwa dziennika „The Guardian”. Robotnicy pracują w złych warunkach i bez zabezpieczeń
Mundial ma się odbyć w Katarze w 2022 roku.
Czytaj też: Tak, za PO-PSL Polacy dostawali 5 zł za godzinę pracy. I nie były to wyjątki!
Od grudnia 2010 r. co tydzień w Katarze umiera średnio 12 robotników z Indii, Nepalu, Pakistanu, Bangladeszu i Sri Lanki - wyliczyła brytyjska gazeta, opierając się na oficjalnych danych. W rzeczywistości liczba zmarłych podczas budowy stadionów i katarskiej infrastruktury może być znaczne wyższa.
Wśród ofiar śmiertelnych jest 1641 Nepalczyków. Warunki pracy są bardzo ciężkie. Nie mamy odpowiednich zabezpieczeń na budowach, zwłaszcza pracując na wysokościach. Ludzie mdleją z gorąca - tłumaczy PAP Sushil Shrestha, robotnik budowlany, który pracował w Katarze przez trzy lata.
Jego relację potwierdza m.in. śledztwo niemieckiej telewizji WDR z czerwca 2019 r. Dziennikarz stacji nagrał ukrytą kamerą warunki, w jakich mieszkali pracownicy firmy Design Maintenance, podwykonawcy przy budowie stadionu Al Thumama na 40 tysięcy widzów.
Nepalscy robotnicy gnieździli się w małych pokojach, a z jednej ubikacji korzystało 200 osób. Pracodawca zabrał im paszporty i przestał płacić. Nie mogę już tego znieść. Chciałbym już tylko wrócić do domu. Nawet nie mogę zadzwonić do rodziny w Nepalu. Gdyby tylko firma zapłaciłaby nam należne pieniądze - mówił Dil Prasad w nagraniu wideo.
Czytaj też: Setki Polaków w W. Brytanii padają ofiarą niewolnictwa
Nagendra Yadav opowiadał jak siedmiu robotników zostało pobitych w biurze firmy Tawasol związanej z budową stadionu Al Bayt. Kiedy chorowaliśmy, nie mogliśmy zostać w łóżku. Karano nas, przetrzymując na zewnątrz w upale - opowiada.
Pracownicy opowiadali nam o warunkach pracy przy stadionie Al Bayt bez zapłaty, wstrzymywanej miesiącami. To pokazuje, jak łatwo jest wykorzystywać robotników budujących jeden z „klejnotów koronnych” mistrzostw świata - cytuje tygodnik „Nepali Times” wypowiedź dyrektora sekcji sprawiedliwości ekonomicznej i społecznej Steve’a Cockburna z raportu organizacji Amnesty International. Raport opisuje przypadki zalegania z wypłatą sięgające 7 miesięcy.
Sushil Shrestha tłumaczy PAP, że katarscy pracodawcy mogli nie płacić swoim pracownikom przez tzw. system kafala. Nie można było zmienić pracodawcy, bo jest się do niego przywiązanym pozwoleniem na pracę. Wtedy może zrobić ci wszystko - zaznacza.
Sahiba Gill, amerykańska badaczka zajmująca się m.in. nepalskimi robotnikami migracyjnymi, w rozmowie z PAP podkreśla, że system kafala stawia pracowników w asymetrycznej relacji w stosunku do pracodawcy. Żeby wyjechać do takiej pracy, robotnicy i tak płacą po kilka tysięcy dolarów pośrednikom - dodaje.
Pośrednik z Katmandu, z którym rozmawiał PAP, przyznał, że stawka wynosi ok. 2-4 tys. USD. Według dziennika „The Kathmandu Post” za pracę w policji katarskiej należy zapłacić agencji 6 tys. USD. W ostatniej dekadzie do Kataru wyjeżdżało 20-120 tys. Nepalczyków rocznie. Aż 25 proc. PKB Nepalu pochodzi z przekazów pieniężnych przesyłanych do kraju przez robotników migracyjnych.
System pozwoleń kafala zniesiono dopiero pod koniec sierpnia 2020 r. Podwyższono minimalną pensję do 1 tys. rialów (ok. 1 tys. zł), a pracownik na tym samym pozwoleniu o pracę już może zmienić pracodawcę.
Gdyby przez ostatnie 10 lat FIFA (Międzynarodowa Federacja Piłkarska) wykorzystała swoje wpływy i popchnęła Katar w stronę reform, nie słyszelibyśmy takich opowieści robotników ciepiących 2,5 roku przed rozpoczęciem mistrzostw - uważa Cockburn z Amnesty.
Czytaj też: Czy pracownicy są bezpieczni? Będą kontrole!
Eksperci przypominają, że reforma systemu kafala nie oznacza automatycznie poprawy warunków na budowach. Dwóch pracowników zmarło na stadionie na moich oczach. Byliśmy w szoku. Odmówiliśmy pracy, ale przełożony nas do niej zmusił - opowiadał Nagendra Yadav telewizji WDR.
Sahiba Gill zwraca uwagę, że takie przypadki traktowane są przez władze Kataru jako zgony z przyczyn naturalnych. „The Guardian” wyliczył, że 69 proc. zgonów Indusów, Banglijczyków i Nepalczyków klasyfikuje się jako właśnie takie, tylko wśród Indusów - aż 80 proc. Władze Kataru nie przeprowadzają autopsji, a jako przyczynę śmierci wskazuje się zazwyczaj niewydolność oddechową lub atak serca.
„The Kathmandu Post” wyliczył, że przed pandemią na lotnisku w Katmandu codziennie lądowały trzy trumny z ciałami robotników migracyjnych z Zatoki Perskiej. Jedziemy do pracy, ale tak jakby na wojnę - mówi PAP Biju Gurung, który na początku pandemii wrócił z Kataru.
W połowie marca 2020 r. katarskie władze spędziły tysiące robotników do izolowanych obozów pod pretekstem przeprowadzania testów na koronawirusa. Amnesty International określiło warunki panujące w tych obozach jako „nieludzkie” - ludzie stłoczeni na małych przestrzeniach dostawali po kawałku chleba i trochę wody na cały dzień.
Wysłano nas do Nepalu. Nie mogliśmy się spakować, nikt nie zapłacił nam zaległych pensji - opowiada Gurung. „Czy wrócę? A jaką mam alternatywę w Nepalu?” - mówi dodając jednak, że na razie nie ma na to pieniędzy.
PAP/mt