Giełdy dostaną potężny impuls? Bruksela rusza na odsiecz!
Po wprowadzeniu restrykcyjnych przepisów w Unii Europejskiej i zaostrzeniu nadzoru nad rynkami wraz z perturbacjami, jakie wywołał wielki kryzys finansowy z roku 2008, teraz przyszedł czas istotny przełom. Pandemia koronawirusa, która doprowadziła do krachu gospodarczego, wymusiła także zmiany w obszarze nadzoru i konieczność pobudzenia rynków poprzez zmniejszenie dotychczasowych obciążeń administracyjnych.
Światowy kryzys gospodarczy wywołany pandemią COVID-19 wpłynął również w istotny sposób na funkcjonowanie rynków kapitałowych. Wcześniej obciążenia regulacyjne dla całego systemu podmiotów działających w tym obszarze nie były aż tak mocno odczuwalne. A wręcz przeciwnie, w wielu aspektach konieczne nawet okazywało się zastosowanie dosyć restrykcyjnych przepisów, chroniących choćby rynek m.in. przed różnego rodzaju nadużyciami.
Chodziło o zapewnie większej ochrony dla inwestorów, uzyskanie odpowiedniego poziomu przejrzystości zawieranych transakcji, czy w końcu podniesienie zaufania do giełd po wieloletnich perturbacjach związanych z kryzysem amerykańskich hipotek.
Jednak wraz z lawiną kłopotów, jakie przyniosło ze sobą pandemiczne załamanie, rynkowy nadzór stanął przed poważnym dylematem – jak ożywić rynek, który wpadł w tak duże tarapaty. Szczególnie trudną sytuację widać było w połowie zeszłego roku, kiedy to wraz z zamknięciem światowych gospodarek i panicznym wręcz strachem wśród inwestorów zamarły także giełdy, a indeksy obrazujące zmiany cen akcji runęły praktycznie w otchłań.
Pojawiły się jednak sygnały z Brukseli świadczące o pracach nad stworzeniem bardziej liberalnych przepisów, które mogłyby pobudzić rynki, umożliwiając również przedsiębiorstwom działanie w oparciu o bardziej elastyczne ramy prawne - jednocześnie dostosowane do obecnych, trudnych realiów gospodarczych.
I tu ciekawą propozycją – obok planów bezpośredniego zasilania kapitałem całego systemu gospodarczo-finansowego poszczególnych krajów Unii Europejskiej – okazał się projekt zmniejszenia obciążeń regulacyjnych dla rynków kapitałowych.
Zgodnie z przedstawioną niedawno przez Komisję Europejską strategią, propozycje odnosiły się do zmian w wymogach dyrektywy MiFID II (pakiet wprowadzony w 2018 roku w celu zwiększenia ochrony inwestorów i silniejszego nadzoru na rynkiem – przyp. red.). Jako kluczowe w tym przypadku wskazano niezbędne dla dalszego rozwoju rynku ograniczenie obciążeń administracyjnych.
Jak zauważył Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący wykonawczy KE odpowiedzialny za gospodarkę, obecne wysiłki koncentrują się przede wszystkim na pomocy obywatelom i przedsiębiorstwom działającym w Unii Europejskiej – tak aby przetrwać kryzys związany z koronawirusem i mocno wesprzeć późniejszą odbudowę gospodarki.
-Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu jest właśnie pomoc przedsiębiorstwom w pozyskiwaniu kapitału na rynkach publicznych. Dzięki proponowanym zmianom regulacyjnym firmy będą mogły zdecydowanie łatwiej uzyskać finansowanie, którego tak potrzebują. To również umożliwi inwestycje, które z kolei są kołem zamachowym dla całej gospodarki – podkreślił Valdis Dombrovskis.
Do problemu zbyt mocnej regulacji rynków odniósł się także Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Podczas prezentacji raportu SGH na Forum Ekonomicznym w Karpaczu zwrócił uwagę na zasadniczy problem, jaki pojawił się kilkanaście lat temu – po kryzysie amerykańskich hipotek i krachu z 2008 roku.
Wówczas na rynku doszło do wysypu toksycznych aktywów, które zdestabilizowały giełdy i jednocześnie zmusiły organy nadzorcze do wprowadzenia zdecydowanie bardziej restrykcyjnych przepisów.
-W pewnym sensie COVID-19 okazał się dla rynków kapitałowych zbawienny. W ostatnim czasie nastąpiła bowiem prawdziwa eksplozja regulacji, co było w znacznym stopniu pokłosiem traumatycznych doświadczeń właśnie z okresu wielkiego kryzysu finansowego – zauważył Marek Dietl.
Według raportu SGH, wprowadzenie restrykcyjnych regulacji jeszcze przed wybuchem pandemii zaowocowało m.in. barierami w przepływie kapitału, pogorszeniem płynności, a w konsekwencji także spadkiem atrakcyjności poszczególnych giełd – co przełożyło się na mniejszą liczbę notowanych przedsiębiorstw.
Zdaniem Marka Dietla, kluczowe znaczenie miał więc tutaj odpowiedni poziom regulacji administracyjnej rynków wpływający bezpośrednio na ich rozwój oraz sposób finansowania przedsiębiorstw. W konsekwencji ta właśnie zależność okazała się decydująca dla kondycji firm, ale także wzrostu gospodarczego.
Cały artykuł dostępny w marcowym (03/2021) nr Gazety Bankowej
Czytaj też: Rewolwerowcy na giełdach! To już Dziki Zachód?
Krzysztof Pączkowski