Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria

Globalne trendy konsolidacyjne wywołał… PiS, a działania UOKiK wzmacniają rynkowego potentata, czyli lekcja „logiki” od Gazety Wyborczej

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 maja 2021, 12:55

  • Powiększ tekst

Czy nakładanie ogromnych kar za nieuczciwe praktyki monopolistyczne na największą sieć handlową działającą w Polsce… sprzyja umacnianiu jej pozycji i konsolidacji rynku? Według logiki zaprezentowanej przez „Gazetę Wyborczą” tak właśnie jest

Tekst zatytułowany „Nadchodzi oligarchia w handlu. PiS przyspiesza ten proces” przedstawia przyczyny konsolidacji rynku spożywczego. Dowiadujemy się na przykład jakie błędy – ignorując zwyczaje Polaków - popełnili menedżerowie sieci Tesco planując przed laty ekspansję na polskim rynku. Krytyce poddany został też zakaz handlu w niedzielę, który miał się przyczynić – według GW - do upadku małych sklepów. Reszta tekstu skupia się na perypetiach związanych z rozwojem największej sieci handlowej w Polsce, a więc należącej do Jeronimo Martins Polska „Biedronki”. I tu zaczyna się robić ciekawie z uwagi na rzadko spotykane – nawet jak na standardy „GW” – natężenie absurdów w tekście. Oto autor stawia tezę, że „im bardziej politycy (w domyśle oczywiście PiS) usiłują spowolnić rozwój Biedronki, tym ta sieć staje się silniejsza”. Jakich narzędzi zatem używa PiS, które mają przyspieszać budowę potęgi Biedronki?

Oto zdaniem GW są to na przykład gigantyczne kary jakie na Biedronkę nałożył Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wysokość kar faktycznie robi wrażenie, a zwłaszcza ta wynosząca 723 miliony złotych! Za co Urząd na czele którego stoi prezes Tomasz Chróstny tak dotkliwie ukarał Biedronkę? Chodziło o praktykę tzw. „wstecznego rabatu”. Biedronka wykorzystywała po prostu swoją pozycję w relacjach handlowych ze swoimi polskimi dostawcami – głównie warzyw i owoców. Sieć ignorowała zapisy podpisanych umów, żądając od swoich dostawców udzielenia rabatów na towar, który już dawno został dostarczony, a często nawet sprzedany. Wielu dostawców i producentów skarżyło się, że w ten sposób nie są w stanie planować prowadzenia biznesu, skoro ich główny, a często jedyny odbiorca – ustala sobie dowolnie cenę w rozliczeniach na długo po realizacji dostawy.

Kontrahenci byli informowani o konieczności udzielenia rabatu dopiero na koniec okresu rozliczeniowego, po zrealizowaniu dostaw. Tym samym zawierając umowę nie wiedzieli, ile zarobią, ponieważ w każdej chwili właściciel Biedronki mógł zażądać pomniejszenia wynagrodzenia poprzez przyznanie dodatkowego rabatu w sobie tylko znanej wysokości. W przypadku braku dokonania korekt wcześniejszych faktur z uwzględnieniem tego rabatu dostawcy groziła kara finansowa. Ze względu na siłę rynkową Biedronki dostawcy godzili się na niekorzystne dla nich warunki obawiając się, iż zakończenie współpracy mogłoby oznaczać jeszcze większe straty finansowe – czytamy opis procederu na stronie UOKiK.gov.pl 

Innymi słowy to tak jakby umówić się z kimś na konkretną cenę (np. 1000 zł) za sprzedaż danego towaru, a po jego dostarczeniu zamawiający stwierdziłby, że jednak zapłaci nam np. 700 zł.

Kolejną karę – wysokość 115 mln zł UOKiK nałożył na Biedronkę za wprowadzanie w błąd klientów. Tym razem chodziło o odbijający się szerokim echem proceder „drożenia” artykułów w drodze z półki do kasy. Cena nabijana za towar przy kasie była po prostu wyższa od tej widniejącej na etykiecie.

Cena jest jednym z najważniejszych kryteriów jakimi kierują się konsumenci przy wyborze produktów. Niedopuszczalne jest wprowadzanie konsumentów w błąd co do właściwej ceny towarów. W przypadku Biedronki klienci przez długi czas płacili najczęściej więcej niż wynikało to z ceny na sklepowych półkach. Nie zawsze mieli nawet tego świadomość – mówi prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Urząd ustalił, że proceder ten trwał przynajmniej przez 4 lata, w latach 2016-2020. Trzeci, najmniejszy ale też solidny, mandat – w wysokości 60 mln złotych UOKiK nałożył na Biedronkę za wprowadzenie klientów w błąd co do miejsca pochodzenia sprzedawanych artykułów. Jak łatwo się domyślić chodziło głównie o to, że warzywa produkowane w takich krajach jak Hiszpania były oferowane jako pochodzące z polskich upraw. UOKiK słusznie zauważył, że mogło to wpływać na decyzje zakupowe klientów, bo nie jest tajemnicą, że polskie produkty żywnościowe cenimy wyżej od tych zagranicznych. Analizując powyższe kary można odnieść wrażenie, że Biedronka jest świadoma swojej potęgi na polskim rynku i skłonna do jej nadużywania wobec dostawców, a czasem klientów. Można się tylko cieszyć, że UOKiK nie waha się podejmować interwencji wobec największych rynkowych graczy. W ostatnim wywiadzie, jakiego prezes Tomasz Chróstny udzielił Tygodnikowi „Sieci” mocno wybrzmiały takie słowa: - Nie obawiam się stawić czoła największym firmom, o czym świadczą choćby postępowania i decyzje z ostatnich miesięcy. Prowadziliśmy je wobec podmiotów, które posiadają praktycznie nielimitowane zasoby, zupełnie nieproporcjonalne w stosunku do tego, czym dysponuje jakakolwiek instytucja publiczna. A więc wola, determinacja czy odwaga nie są tu problemem – mamy ich wystarczająco.

Takie nastawienie do wyzwań przyszłości, jakie zadeklarował prezes UOKiK powinno nas – konsumentów – cieszyć, zwłaszcza w czasach postępującej konsolidacji. Niestety – i tu należy się z „GW” zgodzić, także w handlu mamy do czynienia z oligopolizacją – więksi staną się jeszcze więksi, a małym będzie coraz trudniej zachować samodzielność. Zjawisko to jednak nie dotyczy tylko handlu, dotyka wielu branż, ma naturę globalną, jest z pewnością dodatkowo napędzane przez pandemię, a jej przyczyn nie należy upatrywać w działaniach PiS czy karach UOKiK. Przeciwnie – nieugięte podejście prezesa Chróstnego daje nadzieję na to, że wciąż rosnące apetyty potentatów napotkają jakąś barierę.

Analizując przyczyny działań UOKiK wobec Biedronki nie sposób jednak złapać się za głowę na stwierdzenie, że przyczyniają się one do… wzrostu siły tej sieci. Zachodzi podejrzenie, że opisując aktywność UOKiK wobec Biedronki i analizując rozwój tej sieci w Polsce „GW” połączyła oba fakty według stosowanego przez siebie modelu „wszystko co złe to przez PiS”. Nie miało więc znaczenia, że podobne twierdzenie – jakoby UOKiK przyczyniał się do rozwoju Biedronki jest po prostu absurdalne. Naprawdę trudno polemizować z zasadnością działań UOKiK wobec Biedronki, a dynamiczny rozwój tej sieci w Polsce i stałe zwiększanie przychodów to z pewnością materiał na osobną analizę.

BZ

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych