Wraca lotnictwo! "Podróże odżywają"
Z dostępnych danych za maj wynika, że linie lotnicze w Europie zwiększyły liczbę połączeń, a hotele przyjęły więcej gości. Choć wskaźniki obłożenia pozostają na niskim poziomie w porównaniu z rokiem 2019, to jak napisał francuski dziennik „Le Figaro” w branży wieje wiatr optymizmu.
„W branży transportu lotniczego i turystyki wieje wiatr optymizmu, jakiego nie widziano od dawna. Co prawda, jest to tylko lekki wiaterek, ale dla branży po ponad roku złych wiadomości to ulga” - wskazała gazeta.
Pod koniec maja IATA, organizacja zrzeszająca ok. 280 linii lotniczych na całym świecie, skorygowała w górę swoje prognozy ruchu na ten rok: organizacja spodziewa się teraz, że uda się zrealizować 52 proc. aktywności z roku 2019, podczas gdy w styczniu br. przewidywała, że w najlepszym wypadku będzie to 38 proc.
Przede wszystkim Europa, która do tej pory pozostawała w tyle za tym ożywieniem, wreszcie dostrzega pierwsze efekty. „W dniach 17-23 maja odnotowano znaczny wzrost ruchu, który wzrósł o ponad 40 proc. w stosunku do poziomu z 2019 r., przy czym 21 maja był najbardziej ruchliwym dniem w tym roku: 15 561 lotów” - napisał na Twitterze Eamonn Brennan, dyrektor generalny Eurocontrol, która obserwuje ruchy na europejskim niebie.
Niskokosztowe holenderskie linie lotnicze Transavia dostrzegły tę zmianę od momentu, gdy pod koniec kwietnia prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił harmonogram odmrażania. „W dzień Wniebowstąpienia Pańskiego (13 maja) mieliśmy 170 lotów, dwa razy więcej niż dwa tygodnie wcześniej. Na ten weekend musieliśmy dodać od 50 do 60 lotów” - mówi zastępca dyrektora generalnego tych linii należących do grupy Air France-KLM, Nicolas Henin.
Niskokosztowy Wizz Air zwielokrotnił liczbę wznowionych połączeń w maju: 27 z Rumunii, dwa z Sheffield w Anglii, a wkrótce 32 z Rzymu. Prawdą jest, że węgierska tania linia lotnicza miała przed sobą długą drogę: w kwietniu wykonała jedynie 22 proc. swojego rozkładu sprzed kryzysu - wskazuje „Le Figaro”.
Ograniczenia w podróżowaniu łagodnieją, a życie towarzyskie wraca na Stary Kontynent. Od 17 maja Portugalia nie nakłada już kwarantanny na turystów z większości krajów europejskich (Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech), którzy mogą korzystać z restauracji nawet w środku. Zwłaszcza Grecja, Chorwacja i Włochy robią wszystko, aby ponownie przyciągnąć letników. Również turystyka we Francji stała się łatwiejsza dzięki ponownemu otwarciu ogródków, tarasów i sklepów, a godzina policyjna została przesunięta od 19 maja do godz. 21.
W związku z tym wzrósł popyt na zakwaterowanie. Prawdziwym sukcesem jest sieć Gites de France, gdzie formuła wynajmu całego mieszkania ogranicza ryzyko zetknięcia się z osobą zakażoną na Covid-19. W maju sieć zanotowała obłożenie o dziesięć punktów wyższe niż w 2019 r., co było rekordem. Hotele wznowiły działalność z większą ostrożnością. „We Francji obłożenie hoteli wzrosło z ok. 20 proc. w kwietniu do prawie 35 proc. w maju” - mówi prezes firmy doradczej MKG Consulting, Vanguelis Panayotis.
W ten sposób działalność Accor, przedsiębiorstwa działającego na rynku turystycznym (hotele, restauracje, biura podróży), była stopniowo wznawiana od półtora miesiąca w Europie i od trzech tygodni we Francji, gdzie wyjście z lockdownu nastąpiło nieco później niż gdzie indziej w Europie. Jednak poprawa ta pozostaje ograniczona - zastrzega „Le Figaro”.
„Majowa aktywność jest daleka od poziomów z 2019 r., a obłożenie naszych hoteli w Europie utrzymuje się poniżej 40 proc. Potrzebujemy co najmniej 50-55 proc., żeby mówić o poważnym ożywieniu” - wyjaśnia dyrektor generalny sprzedaży grupy hotelowej Patrick Mendes. Przede wszystkim to ożywienie jest nadal bardzo kruche - zauważa dziennik.
Dyrektor zarządzający easyJet, Johan Lundgren, uważa, że „lato nie zostanie popsute z powodu wariantu indyjskiego koronawirusa”. Ale rozprzestrzenianie się tego wariantu w Wielkiej Brytanii skłoniło ostatnio Niemcy i Francję do ponownego nałożenia kwarantanny na podróżnych przybywających z Wysp, a linie lotnicze i grupy turystyczne ściśle monitorują rozprzestrzenianie się tego bardziej zakaźnego i agresywnego szczepu. „Widzimy drżenie aktywności” - podsumowuje Augustin de Romanet, dyrektor generalny firmy ADP, obsługującej paryskie lotniska Roissy i Orly. Zastrzega jednak, że aktywność ta jest krucha i „może zostać unicestwiona przez kolejną falę epidemii”.
„Le Figaro” wskazuje ponadto, że ożywienie nie jest powszechne. Dziś tylko turyści ponownie decydują się na samolot czy hotel. Klientela biznesowa jest nadal nieobecna. Firmy, które przekonały się o skuteczności wideokonferencji, z pewnością nie pozwolą już swoim menedżerom na kosztowne i czasochłonne podróże.
W każdym razie na razie nie ma mowy o lotach długodystansowych: wiele bardzo dużych krajów położonych na innych kontynentach, jak USA, Chiny, Brazylia, jest nadal zamkniętych dla turystów i osób podróżujących służbowo. W tej grze tanie linie lotnicze są najlepiej wyposażone. „Ponieważ posiadają one wiele baz w Europie, mogą bardzo szybko przesunąć samoloty na rynki, na których aktywność wzrasta najszybciej, co nie ma miejsca w przypadku linii lotniczych, takich jak Lufthansa czy Air France” - wyjaśnia wiceprezes Air Caraibes i prezes French Bee, Marc Rochet.
W każdym razie jedno jest pewne: ożywienie gospodarcze ma miejsce przede wszystkim w odniesieniu do klientów krajowych, czy to w transporcie lotniczym, czy w hotelarstwie - podsumowuje „Le Figaro”. „We Francji ponad 80 proc. popytu dotyczy kraju - mówi Patrick Mendes. - Reszta pochodzi z Wielkiej Brytanii, krajów Beneluksu, Niemiec i trochę z Hiszpanii”.
„Jeśli (w lecie) osiągniemy 50 proc. do 60 proc. naszego zwykłego ruchu w Europie, będziemy zadowoleni” - mówi przedstawiciel krajowej federacji lotnictwa komercyjnego Fnam, Georges Daher. „Jestem przekonany, że to lato będzie udane dla Francji, a poza bazą krajowych klientów będziemy mogli skorzystać z powrotu Europejczyków” - zapewnia sekretarz stanu ds. turystyki Jean-Baptiste Lemoyne.
PAP/ as/