Telefon w TVN24: Polka w Niemczech krytykuje migrantów
W niedzielę na antenie TVN24 miała miejsce sytuacja, której producenci raczej nie przewidzieli. W trakcie relacji dot. powodzi w Niemczech, dziennikarka rozmawiała z Polką mieszkającą u naszych zachodnich sąsiadów. To co prowadząca usłyszała od swojej rozmówczyni kompletnie zbiło ją z tropu - informuje portal wPolityce
Powodzie, które nawiedziły Niemcy w ubiegłym tygodniu spowodowały śmierć co najmniej 170 osób oraz ogromne szkody materialne. Zniszczone są domy, drogi czy mosty.
Relacja TVN24 z powodzi chyba nie przebiegła do końca, tak jak zamierzali dziennikarze tej stacji. W celu lepszego oddania skutków tragedii, zostało wykonane połączenie do Polki mieszkającej w Gemünd w Niemczech. Z relacji pani Izabeli wynikało, że sytuacja jest bardzo poważna, jednak nagle kobieta zaczęła wygłaszać „niepoprawne politycznie” tezy dot. uchodźców.
Gdzie są nasi nowi sąsiedzi, to znaczy uchodźcy? Ja to mogę powiedzieć, bo też jestem tutaj obcokrajowcem. (…) My im tyle pomagaliśmy, ale oni nie przychodzą nigdy do pomocy – powiedziała Polka.
Prowadząca słysząc takie słowa, nie wiedziała kompletnie co powiedzieć. Próbowała przerwać wypowiedź kobiecie, jednak kobieta kontynuowała - czytamy na wpolityce.pl.
To jest po prostu nie do wiary. Ludzie chodzą po ulicach i się pytają, gdzie oni są. Dlaczego państwo kazało nam im pomagać? – pytała pani Izabela.
Były sytuacje, gdy ludzie musieli oddać mieszkanie – dodała.
Polka mieszkająca w Niemczech była wyraźnie sfrustrowana postawą imigrantów.
Siedzą sobie ładnie u siebie na górce albo w jakichś tam obozach i nie muszą nam pomagać. Zaznaczę, że pokazywano ciągle, iż to są praktycznie sami mężczyźni. Nie ma ich, po prostu ich nie ma – zakończyła kobieta.
Dziennikarka była mocno zaskoczona wypowiedzią pani Izabeli. Nie skomentowała nawet słów Polki mieszkającej w Gemünd, tylko podziękowała za rozmowę.
wpolityce.pl/mt
Czytaj też: Migranci już w Niemczech. Spalili obóz, bo nie chcieli kwarantanny