Opinie

Źródło: wikipedia
Źródło: wikipedia

Zaufanie kontra złoto – co lepszą podstawą waluty?

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 14 listopada 2012, 10:05

    Aktualizacja: 29 listopada 2012, 04:29

  • Powiększ tekst

Z terminem „jakościowy” spotkać się możemy na aukcjach internetowych i w kiepskich sklepach. Jakościowy sweter, jakościowe pończochy, jakościowa bułka z makiem. Co oznacza ten termin trudno stwierdzić, czy chodzi o wysoką jakość, czy o jaką bądź? Analizując rynek aukcji internetowych można dojść do wniosku, że słowo „jakościowy” służy głównie zamaskowaniu rażącej słabości towaru.

Po tym, jak w roku 1923 rząd swoje wydatki w 75% pokrył z dodrukowanych marek polskich (oficjalna waluta po roku 1920), do problemów państwa siłującego się z i tak już ogromnym rozłamem wewnętrznym, doszła jeszcze konieczność reformy walutowej. Tym zajął się znany wszystkim Władysław Grabski, dzięki któremu w roku 1924 Polska mogła się pochwalić silną, stabilną, wymienialną walutą, opartą na parytecie złota.

Zaczął od niezbędnych reform usprawniających ściągalność danin, dzięki czemu zapewnił stałe wpływy do budżetu, nieuszczuplane przez dziurawy system. Zarządził jednorazowy podatek od majątku, w celu zdobycia „szybkiej kasy” na wdrożenie planu. Ograniczenie organów administracji, pozwoliło na ulokowanie pieniędzy w samym „meritum” wydatków publicznych. Emisją zajął się Bank Polski na wyłączność. Nowy, polski jeden złoty wart był jednego franka szwajcarskiego oraz ok 0,19 dolara (1 USD = 5,18 zł). Wkrótce Bank zaprzestał druku złotego, co zapewniło jego względnie stałą wartość. Dzięki walucie, o silnych fundamentach Polska mogła się swobodnie rozwijać, osiągając szybko bardzo wysoki poziom gospodarczy, pomimo wielu konfliktów wewnętrznych.

Po blisko 45 latach centralnego planowania Polska była w rozsypce gospodarczej. Na rynku brakowało towarów, nie było producentów, ani importu. Szybko, więc zaczęła szaleć inflacja. Potrzebne było otwarcie rynku, zachęcenie inwestorów i odrabianie 45 lat strat. Silnej waluty, na której mogliby polegać przedsiębiorcy, inwestorzy oraz ich pracownicy.

Denominacja w roku 1995 rozpoczęła się w 1990 planem Balcerowicza. 10 ustaw, od reformy Narodowego Banku Polskiego, poprzez prowadzenie działalności gospodarczej i zatrudnieniu, na prawie celnym kończąc. Trwało to wszystko pięć lat, tysiące przemówień Leszka, dziesiątki tysięcy programów telewizyjnych i 300 milionów PLN. A wszystko to, po to, aby finalnie i z wielkim rozmachem skreślić cztery zera, wymienić Reymonta na Jagiełłę i powrócić do normalnego toczenia żywota. Waluta chwiejna na wietrze, oparta na obietnicy Leszka B i ogromnej woli wiary, że jest stabilna i żaden urzędnik za ścianą nie włącza drukarki.

Trzymający w napięciu scenariusz, wartka akcja oraz spektakularne zakończenie kontra dłużyzny, wielość wątków i beznamiętny finał. Nie trzeba być znawcą kina, czarno na białym widać kto jest Frank’iem Darabont’em, a kto Jarosławem Żamojdą. W kwestii gospodarczej jest jednak łatwiej niż w sztuce filmowej. Ekonomia to nauka dosyć ścisła i przewidywalna, zatem analizując dzieje własnego kraju, jesteśmy w stanie ocenić, czy daną reformę powtarzać, czy wystrzegać się jej. Znane są skutki i wiadomo, że powtórzenie scenariusza skutkować tak samo będzie, jak parenaście lat temu. Szczególnie w sytuacji prawie analogicznej.

Balcerowicz stworzył pieniądz jakościowy, a Grabski po prostu- pieniądz.

 

Krystyna Szurowska

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych