Opinie

fot. Facebook
fot. Facebook

Migalski odsłania euro-cyc: Eurodeputowany zarabia więcej niż kanclerz Niemiec i prezydent USA. A to nie koniec

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 9 kwietnia 2014, 10:36

    Aktualizacja: 9 kwietnia 2014, 13:23

  • Powiększ tekst

Marek Migalski oszalał, i to dwa razy. Oszalał po raz pierwszy, kiedy dostał się do Parlamentu Europejskiego i z dnia na dzień z biedującego, niedoszłego habilitanta, gnojonego przez czerwoną arystokrację uniwersytetów stał się eurodeputowanym, którego miesięczna pensja ma po pięć cyfr i wypłacana jest w euro – wtedy oszalał od pieniędzy. Psychiatria zna takie przypadki.

Teraz oszalał po raz drugi – gdy zdecydował tuż przed końcem kadencji zerwać europarlamentowi spódnicę i pokazać co tam jest naprawdę. Więc wydał książkę - "Parlament AntyEuropejski".

Migalski to jednak szaleniec przyjemny – miałem okazję go poznać w 2012 roku, kiedy sam byłem korespondentem z PE. Człowiek bystry, pomimo emocjonalności zachowujący trzeźwy i zdrowy ogląd rzeczywistości. Gawędziarz, tęgi intelekt, przyjazny nawet dla zupełnie obcych osób. Nie jest tym politycznym kilerem za którego chyba kiedyś chciał uchodzić, to człowiek sympatyczny i jako taki – w polskiej polityce nie mógł być za długo. Za to europarlament był jego żywiołem.

Ale Państwo zapewne chcą wiedzieć więcej o zdzieraniu spódnic – służę. Migalski pokazuje czym Parlament Europejski nie jest (przynajmniej dla polskich euro deputowanych) areną zakulisowej walki o interesy naszego kraju. Nie – europarlament to wielki cyc, koryto, którym płynie żywe złoto. Wygrywa tutaj ten, kto się załapie na najwięcej.

Ile zarabia eurodeputowany:

Pensja - 6200 euro miesięcznie

Za dzień pracy w PE - dodatek 304 euro

Pieniądze na kursy językowe - 5000 euro/1rok

Emerytura - 1100 euro

Benefity - służbowe auto, pieniądze na biura: 4299 euro, zwrot wszelkich kosztów podróży lotniczej.

Pieniądze za podróż samochodem - Za 1 kilometr: 0,5 euro, (polski europoseł zarabia na tym ok. 500 euro)

Dodatek podróżniany - 100 euro

 



Niby książka jest zabawna, ale dla mnie osobiście – niezwykle smutna. To nie jest reportaż z europejskiego pola walki jakim PE jest. To reportaż z chlewu: kto wyciągnął ile kasy, jak tego dokonał, jak oszukał unijnych urzędników, czy udało mu się nocować w limuzynie na parkingu by nie płacić za hotel czy też nie, no i wreszcie – świetne, śmieszno-smutne anegdoty. Wiele z nich znałem nawet przed lekturą książki – Parlament Europejski słabo strzeże swoich tajemnic.

A jednak – czytając umieramy ze śmiechu! Migalski ma dar gawędziarski – jego historie czyta się szybko i przyjemnie (sam zaliczyłem książkę w półtora dnia), choć posmak po lekturze dla przejętego rolą Ojczyzny w UE pozostaje nieprzyjemny. Bo polityczny bandyta w Polsce zawsze osiągający cel tam staje się potulnym wobec silnych graczy pieskiem, subtelna dama mogąca być dyplomatką okazuje się euro-żołnierzem absurdalnych spraw, ceniony profesor, który mógłby dla Polski sporów wywalczyć, tego nie czyni, bo jak na profesora przystało – brzydzi się zakulisową grą. Wreszcie Migalski – człowiek sympatyczny, staje się podpalającym ten gmach słowami szaleńcem.

Ale to książka, którą powinien przeczytać każdy Polak. Choćby po to, by zastanowić się – po co właściwie jest Parlament Europejski?

Migalski o innych:

Jerzy Buzek – zmarnował swój czas; polityk z niego żaden.

Tadeusz Cymański – człowiek, którego wszyscy lubią.

Ryszard Czarnecki – dilować z nim politycznie nie radzę, ale wypić kilka piw czy zjeść kolację – czemu nie?

Adam Gierek (syn Edwarda) – O Jaruzelskim mówi: „To podła świnia i tchórz!”

Małgorzata Handzlik – właścicielka najpiękniejszych nóg, nie tylko wśród europarlamentarzystek ale i europarlamentarzystów.

Ryszard Legutko – wybitny intelektualista i beznadziejny, leniwy polityk. Zmarnował pięć lat w Parlamencie Europejskim na >udawaniu pracy i na pisaniu coraz gorszych książek.

Sławomir Nitras – bufon, egotysta i zarozumialec, ale nie da się go nie lubić.

Jacek Saryusz-Wolski – nie potrafi ukrywać, że większość swoich rozmówców uważa za debili.

 

A na koniec - ile płaci rocznie jeden europejczyk na utrzymanie jednego eurodeputowanego? 3,2 euro. Proszę to sobie odpowiednio przemnożyć.

 

 

 

 

--------------------------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------------------------

TYLKO MY TO MAMY!

Kubki z logotypem wPolityce.pl

Kubek lemingowy

Kubek lemingowy wPolityce.pl

oraz

Kubek węgierski

KUBEK WĘGIERSKI

Do nabycia TYLKO wSklepiku.pl!

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych