TYLKO U NAS
Wielkie zerowanie 2024. Gospodarcze „żeby było, jak było”
W cieniu równie widowiskowego, co wątpliwego prawnie przejmowania przez rządzącą koalicję totalnej kontroli na obszarem mediów publicznych szybko wydłuża się lista sygnałów o nadchodzącej w 2024 roku „kontrrewolucji” w gospodarce
Rząd łamie swoje głośne obietnice wyborcze po cichu. I także w ciszy czyni przygotowania do wdrożenia strategicznych zmian w gospodarce pod hasłem ekonomicznego „anty-PiS”, czy może, cytując pewną reżyserkę znaną z genetycznej wrogości do rządów Zjednoczonej Prawicy, „żeby znów było, tak jak było”.
Precz z obietnicami
Jak wskazuje europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk „bez specjalnego zainteresowania w mediach głównego nurtu przechodzą informacje o decyzjach rządu, które nie tylko idą w przeciwną stronę, niż składane jeszcze dwa miesiące temu obietnice wyborcze, ale także uderzają najmocniej w interesy zwykłych ludzi. Chodzi głównie o dwie decyzje ministra infrastruktury i ministra finansów z ostatnich kilku dni, dotyczące odpowiednio, podwyżki od 1 stycznia przyszłego orku opłaty paliwowej o 13,2 proc. oraz składki ZUS-owskiej dla osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą o blisko 250 zł”.
»» Całość komentarza Zbigniewa Kuźmiuka czytaj na wPolityce.pl:
Z wypowiedzi i przemilczeń polityków rządu z premierem na czele, pod znakiem zapytania stoi długofalowo, czyli od drugiego półrocza 2024 kontynuacja wprowadzonego przez rząd premiera Mateusza Morawieckiego zamrożenia cen gazu prądu i ciepła systemowego. Jasne już się stało ceny paliwa od stycznia, także w związku ze wzrostem opłat paliwowej, zamiast w stronę obiecywanych przez Donalda Tuska w kampanii 5 zł za litr, będą raczej wędrowały w stronę 7 zł za litr, a to może szybko przełożyć na podwyżki cen towarów i usług.
Gospodarcza kontrrewolucja
Wydłuża się jednak także lista sygnałów i przesłanek, na których można przypuszczać, w jakich kierunkach będzie szła aktywność rządu koalicji anty-PiS w sferze strategii gospodarczej. Widać coraz wyraźniej kontury i przygotowania do działań, których konkretne formy objawią się szybko w 2024 roku.
Znamienny jest fakt ujawniony dosłownie w ostatnich godzinach, czyli wykreślenie firmy PKP Energetyka z listy firm strategicznych.
»» O ruchach wokół PKP Energetyka czytaj tutaj:
Lista spółek chronionych bez PKP Energetyki! Sasin alarmuje
Ma ten fakt podwójny wymiar. Wskazuje, że nowy rząd docelowo co najmniej wstrzyma repolonizację firm, sprzedanych w latach 2008-2015, a kto wie, czy nie jest to w dłuższej perspektywie sygnał do powrotu do forsownego wyprzedawania polskich przedsiębiorstw, jak chcieliby tego Leszek Balcerowicz i Bogusław Grabowski, którzy głośno zapowiadali konieczność m.in. rozparcelowania Orlenu oraz wyprzedaż choćby polskich linii lotniczych, portów i lotnisk (zresztą obok stałej wygłaszanej przez obu panów frazy o konieczności ekspresowego i bezwarunkowego przyjęcia euro w Polsce!).
»» Przypomnienie zapowiedzi Bogusława Grabowskiego z 2023 r. czytaj tutaj:
Grabowski obraża Polaków przeciwnych euro? „Jest ekonomistą”
Zreprywatyzować, co zrepolonizowane
Zdjęcie parasola ochronnego akurat nad firmą PKP Energetyka jest znamienne. Jesienią 2015 r. rząd Ewy Kopacz sprzedał tę spółkę „rzutem na taśmę” przy głośnych sprzeciwach polityków prawicy. To za ich konsekwentnym staraniem firma została zrepolonizowana w kwietniu 2023 r., gdy przejął ją energetyczny koncern PGE. Postawienie teraz na swoim przez prywatyzatorów z PO ma być symboliczną zemstą na gospodarczych koncepcjach PiS i pokazaniem, że nigdy nie będzie na nie zgody w kręgach liberałów.
Jest też wymiar fundamentalny tej decyzji – znaczenie PKP Energetyka dla infrastruktury krytycznej całego kraju. Możliwe wyzbycie się przez państwo kontroli nad spółką, która odpowiada za bezpieczeństwo ruchu kolejowego, jest prostą drogą do poważnych kłopotów w sytuacji zagrożenia kraju, które od czasu wybuchu wojny na Ukrainie nie jest abstrakcją.
Wielkie zerowanie
Czas wskazać kolejne poszlaki, jakimi torami będzie szło myślenie nowej ekipy. Pierwsza to mianowanie osoby takiej jak Maciej Lasek wiceministrem infrastruktury i pełnomocnikiem rządu ds. Centralnego Potru Komunikacyjnego mówi więcej niż tysiąc analiz, bo prócz innych swoich kontrowersyjnych aktywności Lasek dał się poznać jako zagorzały przeciwnik inwestycji w CPK.
Druga to niezwykła przychylność skompromitowanej lada co aferą wiatrakową minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski dla firmowanych przez „niemieckich ekologów” koncepcji uczynienia z obszaru ujścia Odry rezerwatu przyrody, a nawet parku narodowego. Oczywiste jest, że byłby to wyrok dla polskich planów uczynienia z tej rzeki potężnego kanału transportowego, którego zwieńczeniem miałby być terminal kontenerowy w Świnoujściu i skasowanie potencjału rozwojowego portu Szczecin- Świnoujście.
»» O planach wobec ujścia Odry czytaj tutaj:
I tu dochodzimy do konkluzji, do słowa kluczowego – infrastruktura. To wspólny element dla PKP Energetyka, CPK i terminalu kontenerowego w Świnoujściu, a pewnie i wielu innych projektów. Mają być zastopowane, jako „pisowskie”, mają mieć czerwone światło, a w najlepszym razie pójść do zamrażarki, do wyboru pozostaje tylko uzasadnienie.
Tymczasem infrastruktura to dźwignia i gwarancja przyszłego rozwoju gospodarczego kraju, która pozwoli dalej wielkimi krokami równać Polsce ekonomicznie do Zachodu i mnożyć profity z korzystnych dla nas trendów makroekonomicznych, m.in. near-shoringu, czyli przenoszenia z Azji nad Wisłę bazy produkcyjnej wielu zachodnich korporacji.
Dlaczego tak się dzieje? Bo Polska jest ciągle w oczach prywatyzatorów z PO jak „brzydka panna bez posagu”, bo nie chcą przyjąć do wiadomości po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy jest gospodarczo zupełnie innym krajem niż przed dekadą i nie da się wymazać dokonanego w tym czasie imponującego skokowego wzrostu rozwoju i zamożności.
W 2024 roku ważniejsze od myślenia o rozwoju kraju będzie dla nich „zerowanie” dorobku rządów lat 2015-2023 jako jakiegoś skandalicznego incydentu, czy też absurdalnego wybryku. Bo jakimże to sposobem wyklinana przez nich na wszelkie sposoby prawica miałaby mieć prawo do uznania jej rządów za pożyteczne dla Polski, a przede wszystkim skuteczniejsze od tego co ludzie PO pokazali w latach 2008-2015?
Czy przekonać ich do docenienia poprzedników mogą choćby słowa tuzów polskiego biznesu, choćby Krzysztofa Domareckiego, założyciela i głównego akcjonariusza grupy Selena, że „bez CPK polska gospodarka się udusi”? Myślę, że wątpię. „Anty-PiS” ma wygrać za każdą cenę. Obym się mylił.
Krzysztof Kotowski
»» O wydarzeniach gospodarczych w 2023 roku czytaj tutaj:
Rok 2023 w gospodarce: I kwartał - rekord inflacji
Rok 2023 w gospodarce: II kwartał - idzie ożywienie