Opinie

Fragment strony www NBP
Fragment strony www NBP

Niezależny bank centralny w świetle taśm Tygodnika „Wprost”

Kazimierz Dadak

Kazimierz Dadak

Professor of Finance and Economics Hollins University

  • Opublikowano: 16 czerwca 2014, 10:37

  • Powiększ tekst

Postulat niezależności banku centralnego jest jednym z filarów europejskiej integracji gospodarczej. Postulat ten zasadza się na założeniu, że politycy mogą wykorzystywać politykę pieniężną do niecnych celów (czyli nakręcania koniunktury przed wyborami celem poprawy swych notowań). Z tego powodu na mocy Traktatu z Maastricht powołano do życia zupełnie niezależny od jakichkolwiek władz, a zatem od społeczeństw państw Eurolandu, Europejski Bank Centralny. Podobne rozwiązanie przyjęto także i w Polsce.

Argumentem na rzecz niezależności banku centralnego jest groźba upolitycznienia tej instytucji, wykorzystania decyzji z zakresu polityki pieniężnej do poprawy koniunktury i zmiany wyników nadchodzących wyborów. Niepisanym założeniem jest to, że to politycy mogą wywierać naciski na bankierów centralnych – owych nieskazitelnych kapłanów polityki gospodarczej dla których jedynym celem jest dobro narodu i stabilność cen. Natomiast mało komu zrodziło się pytanie, szczególnie w Europie, jak zupełnie niezależny, niepodlegający żadnej kontroli bank centralny ma się do sprawy demokracji. Nic dziwnego, przecież cała idea „integracji europejskiej”, także gospodarczej, cierpi na chroniczny, jak się to elegancko określa – „niedobór demokracji”. Wszystkie ważniejsze decyzje zapadają albo w Komisji Europejskiej, albo są podejmowane przez Radę Europejską, organy niewybierane przez obywateli, więc jakim sposobem polityka pieniężna miałaby być w jakimkolwiek stopniu nadzorowana przez rządzonych? Tak jak dyrektywy są opracowywane przez bezstronnych, dbających o dobro wszystkich Europejczyków technokratów z KE, tak samo polityka gospodarcza, na razie jeszcze tylko pieniężna ma być prowadzona przez technokratów i szaremu obywatelowi od tego wara. Per analogiam, także NBP jest zarządzany przez idealistów dbających tylko i wyłącznie o dobro Polski.

Ten piękny obraz został nagle nadwyrężony przez rewelacje Tygodnika „Wprost”, który wszedł w posiadanie nagrań rozmów prezesa NBP, Marka Belka, z politykami PO. Jeśli nagrania są prawdziwe, to okazuje się, że na prezesa NBP nie tylko nie trzeba wywierać żadnych nacisków, aby ten prowadził politykę pieniężną zgodną z interesem koalicji rządzącej, ale wykazuje on daleko posuniętą inicjatywę w tej sprawie. Podpowiada, co należy zrobić, żeby proponowane zmiany w polityce banku centralnego mogły zostać zaakceptowane przez większość członków RPP. Co więcej, domaga się on dymisji ministra finansów i sugeruje, że podpowie nazwisko jego następcy z którym mógłby współpracować. Jednym słowem, jeśli nagrania są autentyczne, to prezes Belka jawi się jako czynny gracz polityczny, a nie ofiara nacisków i matactw polityków.

Jest to sytuacja bez precedensu w dziejach bankowości centralnej. Szef banku centralnego kraju członkowskiego OECD, knuje jak wpłynąć na sytuację gospodarczą celem niedopuszczenia opozycji do objęcia rządów. Negocjacje w restauracji, zakrapiane alkoholem, wulgarny język, to są sprawy niepojęte z perspektywy zachodniej demokracji. Nie sposób wyobrazić sobie Janet Yellen, Mario Draghi, czy Marka Carney w podobnej sytuacji. Każdy z nich jest profesjonalistą w każdym calu i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bankowość centralna i świat polityki to dwie zupełnie odrębne sfery, które mogą wchodzić w styczność tylko i wyłącznie wówczas, gdy wymaga tego prawo. To na mocy ustawy prezes Fed ma obowiązek składania szczegółowych sprawozdań obu izbom Kongresu USA i z tego tytułu pojawia się na Kapitolu. Kongres może wezwać prezesa Fed do zjawienia się przed jego obliczem także z innych okazji. Podobnie prezydent może zasięgać jego opinii. Niemniej, sprawy zawsze dotyczą spraw gospodarczych, najczęściej długoterminowych, a nie doraźnej polityki. Fed unika jak tylko może podejmowania decyzji o zmianie stopy procentowej w okresie przed wyborami, właśnie ze względu na możliwość posądzenia go o próbę wpływu na ich wyniki.

Jeśli nagrania opublikowane przez Tygodnik „Wprost” okażą się prawdziwe, to należy poważnie zastanowić się nad cała ideą niezależnego banku centralnego. Powtórzmy, niezależny bank centralny to instytucja, nad którą naród nie ma najmniejszej kontroli. W przypadku Polski, założenie, że szef NBP jest osobą bezstronną, dbającą o dobro całego kraju jest w sposób oczywisty podważone. Zachowanie Pana Prezesa nie ma nic wspólnego z dobrem Polski, a tym bardziej dobrem banku. Traktuje on NBP jak swoją własność, z którą może zrobić co chce, pod warunkiem, że jego warunki zostaną spełnione.

Wypada także przypomnieć, że artykuł 227, par. 4 Konstytucji RP głosi:

„Prezes Narodowego Banku Polskiego nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu.”

Miejmy nadzieję, że w obecnej sytuacji ten paragraf nie zostanie zapomniany i stosowne konsekwencje zostaną wyciągnięte.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych