TYLKO U NAS
Czy Płock jest skazany na komunikacyjne wykluczenie?
Taki wniosek wypływa z wczorajszej konferencji prasowej, podczas której premier potwierdził, że będzie jednak realizowany projekt CPK. Zapowiedział bowiem kolej dużych prędkości połączy centralne lotnisko z największymi miastami w Polsce.
Technicznie oczywiście trudno oczekiwać, że takowa miałaby dotrzeć do mojego rodzinnego miasta – Płock, ale do tej pory miałam przynajmniej nadzieję, że za kilka lat wraz z powstaniem CPK będzie można sprawnie dojechać do stolicy i do Baranowa. Teraz wiem, że tej szansy nie ma. Premier Donald Tusk użył wczoraj sformułowania, że szybka kolej będzie łączyć „realne skupiska ludzi”. Czy zatem mieszkańcy Płocka i innych miast powiatowych, które miały dzięki pierwotnym planom CPK zyskać szybkie połączenia kolejowe z Warszawą, nie są „realni”?
Płock stracił status miasta wojewódzkiego wraz z reformą administracyjną trzy dekady temu i to przy akceptacji jednego z najbardziej wpływowych wówczas polityków w kraju czyli Waldemara Pawlaka, który mieszkał z pobliskiej Pacynie.
Do Warszawy droga przez mękę
Jak wielkie znaczenie to miało, niech świadczy fakt, że choć w Płocku działa największa rafineria i petrochemia w kraju, a więc z punktu widzenia gospodarczego obiekty strategiczne, to miasto nie ma dobrego połączenia z Warszawą. Większość 110 km trasy to zaledwie dwupasmowa jezdnia, a na jej pokonanie potrzeba przynajmniej 100 minut. Zaś niezmotoryzowani mieszkańcy lub osoby starsze, które chciałyby dojechać do stolicy, mogą skorzystać tylko z jednego bezpośredniego połączenia czyli busa. (Dla niewtajemniczonych – to znacznie mniejszy pojazd od autobusu, który może pomieścić ok. 20 osób.) Jest także kilka kursów obsługiwanych przez znaną linię autobusową, ale w ramach trasy Warszawa – Bydgoszcz. PKS Płock został sprywatyzowany, gdy ministrem skarbu był Mikołaj Budzanowski, a znana izraelska firma zlikwidowała przedsiębiorstwo, zresztą nie tylko w Płocku.
Kolejowe odludzie
Z mojego rodzinnego miasta dojazd pociągiem do Warszawy trwa ponad dwie i pół godziny i to tylko przy korzystnej przesiadce, którą trzeba odbyć w Kutnie. (Choć trudno w to uwierzyć jest nawet odcinek trasy - na moście i w samym mieście, gdzie jest tylko jeden tor, choć codziennie korzystają z niego pociągi z 20 i więcej cysternami i wagonami wypełnionymi produktami chemicznymi.) PKP uruchomiło w ub.r. jedynie dwa bezpośrednie połączenia w ciągu dnia ze stolicą (jedno bardzo wcześnie rano, drugie - wieczorem). Pytanie, czy to wystarczy, by zapewnić miastu rozwój, wydaje się w tej sytuacji raczej czysto retoryczne. Dlatego tak ważny był plan połączenia kolejowego z CPK.
Płock skazany na wykluczenie?
Jeśli zostanie zarzucony, a taki nasuwa się wniosek po wypowiedzi szefa rządu, to obawiam się, że za 8-10 lat będziemy mieszkańcy miasta będą tkwić w tej samej rzeczywistości komunikacyjnej, ocierającej się wykluczenie. Skoro będą mogli dojechać koleją do Gdańska w ekspresowym tempie około czterech godzin. Bo najpierw 150 minut do Warszawy a potem godzinę super szybkim pociągiem. (Doliczyłam ok. 20 minut na przesiadkę.) Łączony przejazd czyli bus plus kolej oczywiście wydaje się korzystniejszy i potrwa około 3 godziny. Nie wiem tylko, czy firma transportowa zdoła do tego czasu wymienić swoje busy na elektryczne, bo może się okazać, że spalinowe obejmie zakaz wjazdu do centrum stolicy w ramach planu stref czystego transportu.
Co na to powiedzą płocczanie, to już inna kwestia.
Agnieszka Łakoma
»» O deklaracjach premiera w sprawie CPK czytaj tutaj:
W 2032 r. ma ruszyć nowy port lotniczy pod Warszawą
Horała: CPK po amputacji. Dobrze, że całkiem nie zaorali