Opinie
www.sxc.hu
www.sxc.hu

Unia Europejska - "chory człowiek" światowej gospodarki

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 18 grudnia 2012, 15:11

  • Powiększ tekst

„Financial Times” podsumowuje rok 2012 w światowej gospodarce i polityce. W związku z tym czytamy o przetasowaniach na Bliskim Wschodzie, coraz bardziej agresywnych Chinach, wyborach w USA. A Europa? Nic, tylko same wieści na temat kryzysu. Tym samym kontynent, który od wielu wieków oddziaływał ideowo, politycznie i gospodarczo na cały glob, staje się w tej chwili „chorym człowiekiem” współczesnego świata. Unia Europejska jest pogrążona w gospodarczej agonii – Polska wsiadła na tonący okręt.

Droga, którą unijni decydenci poprowadzili Wspólnotę w ostatnich latach okazała się być ślepą uliczką. I to uliczką na końcu której możemy zderzyć się z twardą ścianą. I żadnym pocieszeniem jest dla europejczyków to, że cała światowa gospodarka odnotowuje coraz słabsze wyniki. Rządy wielu państw świata, dotkniętych kryzysem podejmują działania naprawcze – jednak każde takie działanie musi być racjonalne, podyktowane koniecznością ekonomiczną, ekspertyzami, badaniami. Tymczasem działania unijnych decydentów są na wskroś irracjonalne – dyktowane bądź to ideologiczną koniecznością budowania federalnej Europy, bądź to obliczone na gospodarcze „wyciskanie” państw tzw. „Nowej Unii” z tego co im pozostało po okresie prosperity. A to już jest działanie sprzeczne z ideą ojców założycieli Wspólnoty.

Unia Europejska w zamierzeniu miała być przecież wyzwaniem rzuconym USA – kontynent europejski, nareszcie zjednoczony, miał pokazać, iż potrafi unieść się ponad partykularne interesy poszczególnych państw i w ramach jednego nomen omen bloku stanowić konkurencję dla potężnej gospodarki Stanów Zjednoczonych, a także być gospodarczą alternatywą dla Związku Radzieckiego. Socjalizmem z ludzką twarzą.

Przedsięwzięcie nie było znów tak irracjonalne, gdyby UE nie zamieniło się z wspólnoty interesów we wspólnotę szantażu – bo jak inaczej nazwać fakt, iż jedynym co w obecnej chwili spaja UE są pieniądze, które poszczególne państwa mają otrzymać ze Wspólnotowego budżetu i ewentualne kary za gospodarczą niesubordynację. Taka kara spotkała już Grecję (fakt, że w jakimś stopniu kara to zasłużona nie jest tu okolicznością dla UE łagodzącą), spotkała też Włochy. Wszak rację ma radykalny brytyjski eurodeputowany Nigel Farage, gdy wskazuje na coraz większe sekowanie demokracji w Unii Europejskiej – a tym właśnie jest rosnąca rola Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Zresztą – eurokraci swoje federacyjne marzenia formułują już wprost, zaś eurosceptycy w tym dialogu także nie potrafią zaprezentować jakichś alternatywnych rozwiązań – wolą kontestować ideę Unii Europejskiej i odrzucać ją w całości. A to tylko mobilizuje drugą stronę.

Tym samym Unia Europejska stała się „chorym człowiekiem” światowej gospodarki – mieszkańcy innych kontynentów na temat obecnej Unii wiedzą tyle, że jej mieszkańcy biednieją z dnia na dzień, a sam system jest pogrążony w agonii. Przy czym recepty prezentowane przez unijnych decydentów są gaszeniem pożaru benzyną – koncepcje „wielkiego bailoutu”, unii bankowej, „fiskalnej bazooki” to czyste zaklęcia.

Na naszych oczach decydenci UE próbują zamienić Wspólnotę w europejskie superpaństwo i korzystają przy tym z rozmaitych instrumentów – unia bankowa ma być jednym z nich. 

Rafał Ziemkiewicz wskazał swego czasu, iż Europa wraca w „koleiny kongresu wiedeńskiego”. Niestety jest o wiele gorzej – UE zamienia się w potęgę kolonialną – gospodarczo „podbija” (vel „kolonizuje”) kraje słabsze, wciągając je w orbitę swojej „kultury”, wyciska gospodarczo do cna, przyjąwszy w zamian kilku „sierżantów” jako zapłatę (nowych urzędników unijnych, eurodeputowanych, komisarzy), plus dodatkowo garść paciorków.

Wciąż uważam, że Unia Europejska tak szybko nie zejdzie z tego świata i ostatecznie jej decydenci pójdą po rozum do głowy i zawrócą ze złej drogi, ewentualnie zostaną zastąpieni przez nowych. Jednak zanim to nastąpi czekają nas jeszcze długie miesiące i lata intensywnej gospodarczej terapii. Jak to się mawia – „zanim gruby schudnie, to chudy umrze”. Dlaczego jednak Polski rząd odchudzać się chce tak desperacko?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych