
Cła Schrödingera
Dopóki Sąd Najwyższy w USA nie otworzy pudełka, trumpowe cła są jednocześnie żywe i martwe. W Polsce rynki przypomniały sobie, że wybieramy prezydenta. Inflacji skończyło się paliwo i zalicza bezwładny spadek.
Celny rollercoaster legislacyjny
Trwa legislacyjny chaos wokół ceł nakładanych przez amerykańską administrację. W czwartek rynki zostały zaskoczone wyrokiem sądu, który orzekł, że Ustawa o nadzwyczajnych pełnomocnictwach gospodarczych z 1977 roku wcale nie daje prezydentowi prawa do nakładania ceł. Tym samym wszystkie taryfy wprowadzone w oparciu o ten akt są niekonstytucyjne i administracja powinna niezwłocznie się wycofać z ich pobierania. Dziś w nocy nastąpił kolejny zwrot w tej sprawie – sąd apelacyjny wstrzymał wykonanie czwartkowego wyroku. Co istotne, wbrew narracji Republikanów, wcale nie przyznał on racji prezydentowi. Uznał jedynie, że sprawa jest na tyle skomplikowana (choćby ze względu na mnogość pozwów), że potrzebuje więcej czasu na wydanie wyroku. Efekt jest taki, że cła mogą być dalej pobierane. Już teraz jednak jest pewne, że swój wyrok w tej sprawie wyda Sąd Najwyższy w USA i dopiero ten werdykt (prawdopodobnie) będzie wiążący. Rollercoaster legislacyjny ewidentnie przekłada się na notowania dolara. Ten najpierw się umacniał na wieść o zamrożeniu ceł, by dzisiaj oddać wszystkie zyski po ich ponownym uruchomieniu. Tydzień na EURUSD zaczynaliśmy powyżej 1,14$, by w pewnym momencie testować pułap 1,12$, a ostatecznie i tak powrócić do okolic 1,133$. Amerykańskiej walucie nie pomagają także odczyty PKB, które – choć teoretycznie lepsze od oczekiwań – i tak wskazują na wyraźną słabość gospodarki. Dziś czeka nas całkiem istotny raport na temat wydatków Amerykanów. Inwestorzy szczególną uwagę zwrócą na zawarty w nim odczyt inflacji PCE.
Wybrali wyprzedaż
Bardzo długo lokalny rynek był odporny na temat nadchodzących wyborów. Wygląda jednak na to, że dzisiaj postanowił się skoncentrować na tym czynniku i widać tutaj dużą nerwowość. Abstrahując już od sympatii politycznych inwestorów, rodzimym aktywom mocno ciąży niepewność co do wyniku niedzielnego plebiscytu. Słabo radzi sobie polski złoty, który bardzo źle rozpoczął dzisiejszą sesję. Później udało się odrobić część strat, jednak bilans dalej pozostaje ujemny. Kiepsko wygląda także warszawski parkiet, który jest dziś najsłabszy w Europie (w której ogólnie panuje raczej dobry sentyment). Lokalnie warto także zwrócić uwagę na dzisiejszy odczyt inflacyjny, który kolejny raz przyniósł zaskakująco niski rezultat. Śmiało można wysnuć tezę, że rodzimej inflacji skończyło się paliwo, gdyż nomen omen najważniejszym czynnikiem antyinflacyjnym okazały się właśnie ceny… paliw (przede wszystkim gazu). Dynamika cen w Polsce wyniosła 4,1 proc. rok do roku. Jeszcze ciekawiej robi się w ujęciu miesięcznym, gdzie mamy do czynienia z deflacją na poziomie 0,2 proc. Już w przyszłym tygodniu będziemy mieć w Polsce posiedzenie banku centralnego. Konsensus rynkowy zakłada powyborcze utrzymanie kosztu pieniądza, tak by ciąć stopy dalej od lipca. Rynek wycenia łączne cięcia w tym roku na 0,75 punktu procentowego i wydaje się, że spekulacje te mogą być zaniżone. Jest to kolejny czynnik, który będzie ciążył złotemu w nadchodzących tygodniach.
Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.