Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Okropna fikcja kodeksu pracy

Luiza Dobrzyńska

Luiza Dobrzyńska

Luiza Dobrzyńska jest pisarką, prowadzi blog "Stara Panna i Morze".

  • Opublikowano: 26 października 2014, 15:56

  • 8
  • Powiększ tekst

Kodeks Pracy, stale aktualizowany tak, by pracownicy mieli coraz mniej praw w stosunku do pracodawców, ku cichemu żalowi tych ostatnich zachował jednak kilka dawnych przepisów. Jednym z nich jest prawo pracownika do otrzymania w razie zwolnienia odprawy – przeciętnie trzymiesięcznej.

Biorąc pod uwagę gigantyczne odprawy dla zmieniających się prezesów względnie dyrektorów danych firm pieniądze przeznaczone dla kilku „zbędnych” pracowników, którzy zarabiali minimum socjalne, to przysłowiowy pikuś, jednak i te usiłuje się zaoszczędzić. Bo jeszcze zabraknie na benzynę dla dyrektorskiego lexusa, zarejestrowanego na firmę.

Nasze ojcowskie państwo przewidziało takie rozwiązanie i w swej nieskończonej dobroci dało możliwość wymigania się. Trzeba do tego tylko być firmą, mającą filie we więcej niż jednym mieści. Wtedy zamiast normalnego wypowiedzenia daje się „zmieniające”. Jednym słowem „likwidujemy Pana/Pani stanowisko w Warszawie, ale oferujemy podobne w Grudziądzu”. Pechowy pracownik nie może przyjąć tej oferty, bo razem z rodziną mieszka w Warszawie, zatem odprawy płacić mu już nie trzeba. To działa nawet wtedy, gdy likwidacji ulega cała filia, a więc de facto dotychczasowe miejsce pracy. Ktoś, kto sumiennie pracował X lat, zostaje więc zwolniony bez odprawy, którą można przeznaczyć na potrzeby zakładu. Sciślej mówiąc, tych co nim rządzą.Wilk syty i dziewica ocalona.

A że odprawę w wysokości kilkuset tysięcy dostaje dyrektor, który teoretycznie przepracował na swym stanowisku trzy miesiące, w tym dwa był na zwolnieniu lekarskim i śmigał na nartach w Alpach, sam się zwolnił i ni cholery nie robił, gdy jeszcze był? To co? Jemu się przecież należy!

Powiązane tematy

Komentarze