Niech „ci u koryta w Warszawie” zrozumieją w końcu czym jest górnictwo
Życzymy Wam, drodzy górnicy, aby – jak wy to mawiacie – „ci u koryta w Warszawie” zrozumieli, że górnictwo jest jednym z najważniejszych sektorów polskiej gospodarki, dobrem narodowym i strategicznym. Życzymy spokoju oraz tyle samo zjazdów do pracy na przodku, co wyjazdów. Szczęść Boże!
Górnicy powiadają, że od dawna czują się obcy na Śląsku. Św. Barbara (z łaciny „cudzoziemka, obca” - obca wśród swoich) jest jedną z najbardziej czczonych świętych chrześcijańskich. Jej wizerunki można spotkać w kościołach oraz w kopalniach, bo jest też patronką górników. Obchody górniczego święta co roku są coraz smutniejsze. Co prawda odbywają się akademie i karczmy piwne, wręczane są odznaczenia i jubileuszowe zegarki za lata pracy, ale to tylko pozory. Co roku też o górnictwie jest głośno albo z powodu strajków, albo tych bardzo smutnych – w czasie katastrof. Wkurza ich, że wtedy politycy chętnie składają obietnice i pokazują się w ich towarzystwie. Potem zapominają, chyba że w perspektywie są albo protesty albo wybory.
W 1989 roku w kopalniach pracowało ponad 400 tysięcy osób. W czasach PRL-u górnictwo węgiel był podstawą naszej gospodarki. Górnicy nie potrafili odnaleźć się w realiach po 1989 roku. Nie wiedzieli, dlaczego zamiast restrukturyzować branże, likwiduje się kopalnie.
Wśród górników od lat narasta frustracja, pogłębiana świadomością, że ich los jest w rękach polityków i zazwyczaj nieudolnych menedżerów. Górnicy są wkurzeni absurdalnie wysokimi wynagrodzeniami prezesów górniczych spółek (niedawno odwołany Mirosław Taras, prezes Kompanii Węglowej, co miesiąc inkasował kilkadziesiąt tysięcy złotych) o których się nie mówi. Natomiast chętnie podaje się kilkunastotysięczne pensje górników, którzy pracują na dole.
Przyszły rok będzie dla górnictwa, górników i ich rodzin przełomowy. Coś z tą dziedziną gospodarki trzeba będzie zrobić. Większość polskich kopalń nie tylko nie zarabia, lecz także wciąż pogłębia straty. Koszty wydobycia węgla zależą od tego, z jak głębokich pokładów jest wydobywany i jaka jest efektywność działania poszczególnych kopalń. A z tą efektywnością nie jest najlepiej. Ceny węgla na światowych rynkach spadają. Węgiel koksujący, używany w hutnictwie, potaniał poniżej 120 dolarów za tonę, podczas gdy w zeszłym roku był o prawie 35 dolarów droższy.
Najmocniej trudną sytuację rynkową odczuwa największa spółka węglowa w Unii Europejskiej - Kompania Węglowa. Jak informował w branżowym portalu nettg.pl w połowie września jej ówczesny prezes Mirosław Taras, spośród 14 kopalń KW rentowność utrzymywały trzy. Ujemny wynik po sześciu miesiącach wynosił 342,3 mln zł, wobec 228,7 mln zł straty przed rokiem.
Koncentrująca się na węglu koksującym i radząca sobie stosunkowo najlepiej spośród głównych graczy giełdowa Jastrzębska Spółka Węglowa w pierwszym półroczu odnotowała 341,4 mln zł straty netto (w trzecim kwartale JSW miała już 39 mln zł zysku). O stratach po pierwszym półroczu mówił również Katowicki Holding Węglowy (sięgnęły 73,9 mln zł za pierwsze pięć miesięcy).
Przez ostatnie 25 lat nikt nie odważył się zrestrukturyzować polskiego górnictwa, a dziś, gdy ceny węgla spadają, jest to bardzo trudne. Teraz jest tak źle, że znów mówi się o likwidacji kopalń.
Wkrótce ogłoszenie wyników konkursu na stanowisko prezesa Kompanii Węglowej. Człowiek, który zostanie wybrany powinien mieć świadomość, że w jego rękach będzie spoczywać los górników i ich rodzin. Jednak, aby nie był jedynie figurantem, będzie musiał mieć pomysł na działalność spółki.
Górnicy dostają wysypki, jak słyszą słowo „restrukturyzacja”. Dobrze pamiętają bowiem czas rządów AWS, kiedy to namówiono wielu z nich do odejścia z pracy w górnictwie w zamian za śmieszne 40 tysięcy złotych odprawy. Rządzący woleli dać jałmużnę, zamiast zaproponować coś w zamian.
Przed Barbórką cichną doniesienia o aferach w górnictwie, o działaniach partyjno-towarzyskich grupach interesów, które sięgają już drugiego pokolenia. Po co denerwować? Co będzie „marchewką” dla górnictwa w 2015 roku, roku wyborów prezydenckich i parlamentarnych? Zapewne sporo górnicy usłyszą obietnic, które nic nie kosztują.
Życzymy Wam, drodzy górnicy, aby – jak wy to mawiacie – „ci u koryta w Warszawie” zrozumieli, że górnictwo jest jednym z najważniejszych sektorów polskiej gospodarki, dobrem narodowym i strategicznym. Życzymy spokoju oraz tyje samo zjazdów do pracy na przodku, co wyjazdów. Szczęść Boże!