Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Obrót bezgotówkowy. Za i przeciw

dr Marian Szołucha

dr Marian Szołucha

Wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula, członek Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego i New York Academy of Sciences.

  • Opublikowano: 9 marca 2016, 05:29

  • Powiększ tekst

Pod koniec stycznia Ministerstwo Finansów przekazało do konsultacji projekt ograniczający maksymalną kwotę transakcji gotówkowych z 15 tys. euro do 15 tys. zł, na razie na poziomie B2B, czyli między przedsiębiorstwami.

Stopniowe, acz konsekwentne przechodzenie na pieniądz elektroniczny to trend globalny. Obserwując sytuację i poczynania władz w innych krajach, możemy się wkrótce i u nas spodziewać kolejnych zachęt lub – jak w podanym przypadku – elementów przymusu do rezygnacji z posługiwania się gotówką.

Warto przy tej okazji zastanowić się nad generalnymi plusami i minusami obrotu bezgotówkowego. Zacznijmy od końca. Niewątpliwie zagrożeniem, jakie niesie ze sobą eliminacja banknotów i monet, jest wzrost możliwości inwigilacyjnych ze strony państwa, względnie tych, którzy uzyskają dostęp do jego lub bankowych systemów. Choć z drugiej strony – czy po ponumerowaniu obywateli RP za pomocą PESEL-u oraz upowszechnieniu telefonii komórkowej i Internetu można się obawiać jeszcze większej inwigilacji? Drugi potencjalny mankament pieniądza elektronicznego to w skali makro – pokusa „drukowania” go na większą niż obecnie skalę oraz w skali mikro – pokusa życia ponad stan dzięki kartom kredytowym. Wszak ekonomia nie jest nauką ścisłą, tylko społeczną, a łatwiej wydaje się wirtualnie niż w realu. Kolejnego zarzutu stawianego obrotowi bezgotówkowemu nie podzielam. Dotyczy on rzekomo większych możliwości kradzieży środków. Złodzieje byli i zawsze będą. Tyle że teraz częściej działają znad klawiatury niż z maską na twarzy i pistoletem w dłoni. Ostatnia i rzeczywiście ważna wątpliwość odnosi się do sytuacji kryzysowych, takich jak wojna. Wtedy rzeczywiście gotówka bywa potrzebna.

Zalet obrotu bezgotówkowego jest jednak znacznie więcej, dlatego warto wymienić je hasłowo. Najważniejsze z nich to: wygoda, szybkość transakcji, redukcja szarej i czarnej strefy, niższe koszty z punktu widzenia konsumenta, ale też sektora publicznego (np. przy transferze zasiłków), rozwój nowych technologii i w rezultacie wzrost poziomu innowacyjności gospodarki, brak kosztów emisji i obsługi obrotu gotówkowego (nawet 1 proc. PKB), rozwój takich branż, jak e-commerce, masowi wierzyciele (podmioty otrzymujące regularne płatności) czy usługi finansowe ogółem (dzięki ich upowszechnieniu).

Zresztą, jak byśmy obrotu bezgotówkowego nie oceniali, nie ma od niego odwrotu. Polska to nie samotna wyspa. Pewnych zmian płynących do nas z zewnątrz nie unikniemy. Można się na nie co najwyżej mądrze przygotować. A na obrót bezgotówkowy, który lada moment zacznie na nas wymuszać i Unia Europejska, i sama gospodarcza rzeczywistość, przygotowane nie jest ani nasze prawo, ani banki (pod względem kosztów swoich usług), ani handel (pod względem techniczno-organizacyjnym), ani niestety – mentalnie – społeczeństwo. Co więcej, problem jest u nas nieprzedyskutowany. A to przecież klucz do jego rozwiązania i obrócenia na swoją korzyść nawet tego, co wydaje się groźne.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych