Opinie

Dziennikarze rozmawiają z posłem PiS Jackiem Sasinem (2P) w Sejmie, fot. PAP/Tomasz Gzell
Dziennikarze rozmawiają z posłem PiS Jackiem Sasinem (2P) w Sejmie, fot. PAP/Tomasz Gzell

Praca w jazgocie

Lech Godziński

Lech Godziński

Autor jest dziennikarzem "Gazety Bankowej", specjalizuje się w tematyce rynków kapitałowych, bankowości i finansów

  • Opublikowano: 27 marca 2016, 10:03

    Aktualizacja: 29 marca 2016, 17:29

  • Powiększ tekst

Zgiełk wokół Trybunału Konstytucyjnego nie słabnie. Pojawiają się nawet doniesienia o końcu demokracji, zamachu stanu, wojnie domowej. Organizowane są kolejne demonstracje, happeningi i konferencje prasowe. Media imperium "ojca" Michnika* zdominowane są przez komentarze i dyskusje o katastrofalnej sytuacji Polski, jej beznadziejnej ocenie za granicą.

Sfrustrowani działacze odsuniętej od władzy PZPO składają donosy do zagranicznych mediów na totalitarne polskie władze, jeżdżą na zagraniczne dwory żebrząc o bratnią pomoc. Armią Bruksela ani Wenecja nie dysponują. To może chociaż sankcje? Błagają. W kraju pojawia się oferta kompromisu: PiS powinien udać się do Kanossy, opublikować to, co nazywamy komunikatem/wyrokiem w zależności od opcji, a prezydent powinien spełnić swój psi obowiązek i zaprzysiąc sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji, a potem pogadamy.

Nie wiem jak dużo osób tego jeszcze słucha, na pewno niewiele wszystko rozumie, bo pewien profesor konstytucjonalista powiedział, iż sprawa jest tak zagmatwana, że trudno ją wytłumaczyć nawet prawnikom. W dyskusji zabrakło mi głosu najlepszego polskiego prawnika według Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli Jerzego Jaskierni. Tę pochlebną opinię byłego, najlepszego według wielu polskiego prezydenta, przytacza w swojej książce „Rosyjska ruletka” najlepszy polski szpieg Marian Zacharski. Dlaczego Jaskiernia jest „the best”? Bo proszony o opinię pyta: czy ma być na tak, czy na nie.

...a karawana jedzie dalej

Tymczasem rząd pani premier Beaty Szydło, przy niewielkim zainteresowaniu mediów, pracuje.

Wdrażany jest, kluczowy dla polskiej demografii i życia społecznego, program „Rodzina 500+”. Będzie on miał pozytywny wpływ na całą gospodarkę, a nie tylko sytuację najuboższych, wielodzietnych rodzin. O pani minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiecie Rafalskiej i współpracującej z nią przy wprowadzaniu programu minister cyfryzacji Annie Streżyńskiej źle nie mówi nawet opozycja.

Wicepremier Mateusz Morawiecki reformuje polską administrację państwową odpowiedzialną za gospodarkę, która dotychczas, wedle już dziś klasyka, byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, często działała tylko teoretycznie. Koordynacja między ministerstwami a PARP-em, PAIiIZ-em, KUKE i innymi agendami rządowymi oraz państwowym BGK często była żadna. Miejmy nadzieję, że powstanie coś na kształt słynnego japońskiego MITI, co pozwoli wdrożyć plan Morawieckiego i będziemy mieć nad Wisłą drugą Japonię. Nie dzisiejszą, ale tę z lat 60-tych.

Wiceminister finansów Wiesław Jasiński przedstawił plan rozwiązania problemu drenażu Polski z kapitału przy pomocy cen transferowych. O zjawisku było wiadomo od lat, lecz nikt poważnie się nim nie zajął. Podobnie jak wyłudzeniami VAT-u, które też są na celowniku min. Jasińskiego.

Może też uda się uratować resztki polskiego handlu, a nawet go odrodzić, a polska ziemia dochody przynosiła będzie głównie naszym rolnikom.

Skąd zatem ten wrzask?

Jednak tysiące ludzi wychodzą na ulice. W obronie demokracji, Trybunału Konstytucyjnego, Lecha Wałęsy. Protestują przeciwko zawłaszczaniu państwa, przypinają sobie tabliczki: „Jestem TW Bolek”.

Zapewne większość demonstrantów rok temu nie zauważała istnienia TK, o trójpodziale władzy Monteskiusza zapewne słyszała, ale już o jego przestrogach przed dyktaturą sędziów nie poddanych społecznej kontroli pewnie nie. Niewielu zadaje sobie pytanie sobie pytanie: Kto ma silniejszy mandat do sprawowania władzy? Wybrany w wyborach parlament i prezydent czy sędziowie, na których wybór przeciętny „zjadacz chleba” oraz świadomy, zaangażowany społecznie obywatel wpływ ma praktycznie żaden?

Ludzie ci są, niestety, bardzo mocno zaKODowani przez media z imperium „ojca” Michnika i „elyty” III RP. Choć stracić mogą tylko ci ostatni i to oni w obronie swoich żywotnych interesów wzniecają i organizują ten jazgot. Ci, którzy przez ostatnie lata doili Rzeczpospolitą, żyli z patologii w Niej wszechobecnych, sprawowali „rząd dusz” mogą stracić najwięcej. Ich obawy, że zagrożony jest ich zawłaszczony majątek i wpływy; stracą „autorytet” i rząd dusz są uzasadnione. Trudno się dziwić tej histerii, którą rozniecają w mediach mętnego nurtu i postępkom godnych targowiczan. Z tego, że wypaczają umysły „maluczkich” zostaną rozliczeni, choć zapewne nie na tym świecie.

Silna, sprawiedliwa i suwerenna Polska nie jest też interesie wielu możnych i silnych za granicą. Nie cały świat dał się ogłupić. Wielu jest takich, którzy odróżniają jazgot od konkretu. Na zagranicznych spotkaniach wicepremiera Morawieckiego tylko 1/5 pytań ma związek z polskim, wewnętrznym, polityczno-prawnym zgiełkiem. Pozostałe dotyczą stanu i perspektyw naszej gospodarki.

Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Obchodzimy właśnie święta Wielkiej Nocy. Zatem, cytując klasyka: „Alleluja i do przodu”. Damy radę!

*nie tylko Agora, lecz także inne media pozostające pod mentalnym wpływem Adama Michnika, głównego ideologa III RP: TVN; Radio Zet; „Polityka”; „Newsweek”

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych