Opłaty Interchange czyli jak sprzedać i nie stracić
Jako postępowi mieszkańcy kraju europejskiego, zachłyśnięci zdobyczami cywilizacji, tymi wszystkimi NFC, EMV i innymi XYZ powinniśmy już dawno zapomnieć o istnieniu gotówki. To jednak niemożliwe. Jesteśmy przecież liderami wśród krajów Europy, a to zobowiązuje. Liderami w rankingu najwyższych opłat interchange – i to sprawia, że jakikolwiek postęp i nowoczesność w bankowości są dla Polaków nieosiągalne i nadal będziemy lizać lizak tylko przez szybę.
ZBP odtrąbiło kolejny raz sukces. Przybyło kart, wzrasta liczba ich posiadaczy, rosną obroty w płatnościach bezgotówkowych. Czy równie lawino przybywa terminali POS w punktach kupieckich, do których śmiało możemy wybrać się bez gotówki w portfelu?
Niestety nie. Na razie co prawda w tej sferze nie liderujemy, gorsza od nas jest Rumunia… Na razie. Składane są deklaracje: w programie „Kartą Visa zapłacisz wszędzie” Małgorzata O-Shaughnessy obiecuje, że liczba POS ma sięgnąć 200 tys. do końca 2015 r. To kilkukrotny wzrost w stosunku do dzisiejszej liczby terminali. To jednak nie jest koniec problemów.
Zakładając sprawdzenie się optymistycznych prognoz wydawców kart – nadal nie mamy pewności, że z tych terminali skorzystamy. Często okazuje się na miejscu, że właściciele punktów sprzedaży, załamani wysokimi opłatami interchange, ograniczają możliwość zapłaty bezgotówkowej, aby nie tracić i tak niewielkich zarobków. Dotyczy to głównie mniejszych sklepów, z niedużymi marżami. Klient robiący niewielkie zakupy musi liczyć się z możliwością zapłaty kartą dopiero „powyżej 12(20, 30 itd.) złotych. Czy dla nas – klientów – to tylko niedogodność? Chyba coś więcej – skoro handlowcy usiłowali przekonać banki, że opłata powinna być przerzucona ze sprzedawcy na kupującego.
W 2012 roku próbę wpłynięcia na MasterCard i Visę podjął NBP opracowując „Program redukcji opłat kartowych w Polsce”. Założeniem programu było stopniowe obniżanie stawek opłat interchange w Polsce do poziomu średniego w Unii Europejskiej (0,7%), do 2017 r. Próba okazała się nieskuteczna.
Problem zawyżonych opłat interchange w niektórych krajach rozwiązywany bywał przez regulatora (Australia, USA). Być może i u nas pod presją pojawienia się senackiego projektu nowelizacji ustawy o usługach płatniczych wydawcom kart przyjdzie ochota na wspólne działanie w tym zakresie. Projekt zakłada, że opłata interchange zmniejszać się ma stopniowo do 0,5 proc. wartości transakcji w 2016 r. Senacki projekt zakłada również możliwość pobierania dodatkowej opłaty za płatności kartą, tzw. surcharge, m.in. w przypadku płatności w urzędach publicznych. Dodatkowo jest w nim mowa o umożliwieniu właścicielom sklepów akceptowanie tylko wybranych kart poszczególnych organizacji płatniczych.
Na takie ultimatum Visa i MasterCard zareagowały obniżkami z własnej woli. Pojawiły się także informacje, że obie organizacje mają się zobowiązać do stopniowego obniżania prowizji interchange, docelowo do poziomu 0,7 proc. w 2016 r.
Czy ten ruch wystarczy by przekonać regulatora o braku potrzeby regulacji prawnych w tym zakresie?