Druga Japonia nadal wzorem dla Polski?
Czy wspieranie fobii antyrosyjskich w Polsce jest korzystne dla Niemiec i Rosji, w sytuacji politycznego osłabienia USA na arenie globalnej o czym świadczy powstanie grupy G20 i brak przywództwa w G7?
Ostatnie spotkanie G7 w Wlk. Brytanii ukazało wyraźnie powstanie wielobiegunowości na arenie światowej i upadek roli przewodniej Stanów Zjednoczonych. Gdyż z jednej strony USA gładko przyjęła tłumaczenie Japonii że osłabienie jena o 30% od listopada zeszłego roku nie jest przejawem „wojny walutowej”, mimo że to USA w połowie lat osiemdziesiątych zahamowało ekspansję Japonii wymuszając drastyczną aprecjację jena, a z drugiej dość przedziwna sytuacja dotycząca polityki fiskalnej UE. Otóż o ile USA chciałoby narzucić UE bardziej pragmatyczne stanowisko dotyczące wypracowania nadwyżek fiskalnych które forsują Niemcy w myśl sloganu „porządkowania domu”, o tyle okazuje się że to Niemcy są w stanie neutralizować to stanowisko. I to mimo tego że Amerykanie są wsparci nie tylko przez kraje południa Europy, ale nawet Francję. Kuriozalnym jest że mimo faktu że USA jest głównym sojusznikiem Anglii w jej polityce przeciwdziałania dominacji Niemieckiej w UE, to gdy chodzi o deficyt budżetowy jest zmuszona do taktycznego sojuszu z Berlinem.
Jednocześnie okazuje się że Ameryka traci oddziaływanie nie tylko na Niemcy i pośrednio i UE, ale w efekcie zaostrzania konfliktu japońsko-chińskiego traci pozycję rozgrywającego również na Dalekim Wschodzie i jest zmuszona do wspierania Japonii, w sytuacji gdy ten kraj tracąc wiarę w możliwość narzucenia swojej woli przez Amerykę potężniejącym Chinom również się uniezależnia od USA. Wygląda na to że osłabienie polityczne tzw. „wojną z terroryzmem” spowodowało że nie udało się zastopować zmierzających po dominację ekonomiczną Chin. Ani poprzez wymuszenie aprecjacji juana na wzór porozumień z hotelu La Plaza względem jena, ani zmuszeniem tego ludnego kraju aby zredukował emisję gazów cieplarnianych i w procesie oziębiania klimatu przyjął na siebie obowiązek ich redukcji nie w relacji na jednego mieszkańca lecz jako kraj. W efekcie tego wyemancypowania Chin dochodzi do takich kuriozalnych sytuacji jak blokowanie dostępu do rynku UE, nie tylko dla towarów powszechnego użytku ale i tzw. technologii ekologicznych które mimo że produkują energię znacznie drożej od tradycyjnych, to i tak są najtaniej wytwarzane w Chinach.
W efekcie Japonia nie będąc już pewna siły USA w starciu z Chinami sama się zabezpiecza na przyszłość. Odeszła od forsowanej polityki deflacyjnej i zostało to przyjęte z grymasem aprobaty, ale na dodatek postanowiła uruchomić reaktor wytwarzający rocznie taką liczbę plutonu która wystarczyłby na wyprodukowanie 2 tyś. głowic atomowych rocznie. Jak podaje Jay Solomon i Miho Inada w artykule Wall Street Journal „Japan's Nuclear Plan Unsettles U.S.” reaktor w Rokkasho kosztujący ponad $21 mld a mający zdolność wytwarzanie dziewięciu ton plutonu rocznie już spowodował że pod koniec kwietnia Chiny podpisały umowę z francuską Areva S.A. na budowę reaktora który będzie wytwarzał również dokładnie dziewięć ton plutonu. Jak podkreśla Henry Sokolski z Nonproliferation Policy Education Center taka polityka „tit-for-tats” może być bardzo groźna, zwłaszcza że znając małomówność Japończyków nie należy się dziwić że rozmowy w Waszyngtonie nie przyniosły odpowiedzi na pytanie w jakim celu Japonii jest potrzebna tak znaczna ilość plutonu w sytuacji kiedy wszystkie 50 japońskich elektrowni atomowych używa wzbogaconego uranu. W sytuacji kiedy Iran przetwarza uran i jedynie buduje reaktor przetwarzający pluton nie należy dziwić się amerykańskiej bezsilności zawartej w konkluzji amerykańskiego urzędnika: „Umożliwienie Japoni zdobycie dużej ilości plutonu, bez wyraźnych planów co do celu jego wykorzystania jest zły przykładem dla reszty świata”. Powyższe działania o charakterze strategicznym w połączeniu z historycznym ociepleniem stosunków z Rosją powinno być uznawane jako dążenie otworzenia sobie możliwości manewru strategicznego, w przypadku niemożności zrealizowania przez USA ich zobowiązań sojuszniczych względem Japonii.
W efekcie zmian geostrategicznych sytuacja międzynarodowa Polski stale się pogarsza i jest w jakimś stopniu analogiczna do sytuacji Japonii i to nie tylko z powodu przeżywanej zapaści demograficznej przez te dwa kraje. Dlatego warto przypatrywać się polityce kraju wschodzącego słońca, w żadnym bądź razie nie naśladując jej dosłownie, a wprost wystrzegając się przed budową jakichkolwiek elektrowni jądrowych na naszym terytorium. Otóż dziś, kiedy wschodnie „kolosy” potężnieją, a USA próbują nawiązywać rozmaite alianse (a to z Rosją, Japonią, Indiami, czy Niemcami), aby kontrolować ekspansję chińską, nasze nastawienie na Amerykę może okazać się nie do końca skuteczne. Ponieważ ten nasz główny sojusznik nie ma już tej siły aby narzucać i Niemcom i Rosji swe stanowisko, które byłoby tożsame z polskimi interesami. A ponadto ostatnio sytuacja Polski na tyle osłabła że jeśli USA już wspierają w Polsce jakieś przemiany, to zawsze poprzez środowisko Gazety Wyborczej, które może radykalnie zmienić ocenę Rosji w sytuacji wypuszczenia Chodorowskiego i personalnej transformacji rządów w Rosji w kierunku środowisk okresu Jelcyna. Dzieje się to w sytuacji kiedy sukcesy Ameryki w wojnie z terroryzmem doprowadziły do niebywałych osiągnięć na polu politycznym, ale jedynie w regionie Bliskiego Wschodu o czym świadczy fakt że walcząc z reżimem Assada dokonuje to jak podaje Financial Times w artykułach Roula Khalaf i Abigail Fielding Smith’a: „How Qatar seized control of the Syrian revolution” i „Qatar bankrolls Syrian revolt with cash and arms” włączając finansowo i politycznie kraje muzułmańskie. I tak maleńki Katar przeznaczył aż $3 mld na pomoc dla rebeliantów w Syrii, w tym po $50 tyś. rocznie na rodzinę dezertera, oraz zasiłki $150 na osobę w regionach opanowanych przez rebeliantów. Przy czym sytuacja Kataru ukazuje jak trudna byłoby ewentualnie znormalizowanie naszych relacji z Rosją w sytuacji kiedy jak podaje The Nation ambasador Witalij Churkin uznał za prowokację cytowanie jego groźby względem Kataru (”Jeśli będziesz zwracał się do mnie w ten sposób to jutro nie będzie czegoś co się nazywa Katar”) stwierdzając że tego typu gróźb nie formułuje się publicznie! Mimo tych trudności warto rozważyć ewolucję polskiej polityki zagranicznej na bardziej skuteczną, której istotnym elementem byłoby wycofanie się Polski z uczestnictwa w „wojnach niesprawiedliwych” jak to trafnie określił w homilii na Jasnej Górze Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, jak i nakierowanie naszych wydatków obronnych na obronę terytorialną opartą o wojska z poboru, a nie zawodowych wojsk ekspedycyjnych i kosztownych projektów realizowanych czy to przez francuski koncern MBDA, czy też izraelski Rafael David Sling jak to podaje dzisiejszy Financial Times w artykule Jana Cienski’ego „Poland set for surge in defence spending”.
W związku z analizowaną reorientacją należy się zastanowić czy nie należy jako pierwszego etapu uznać na wzór brytyjski rozpisania referendum dotyczącego wystąpienia Polski z UE, jak i uznanie że wspieranie fobii antyrosyjskiej jest na rękę zarówno Niemcom którzy przez administrację w Brukseli de facto kolonizują Polskę, jak i paradoksalnie Rosji która może prezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej jako nieracjonalny podmiot który kieruje się fobiami i nie jest w stanie racjonalnie artykułować swoich interesów.