Gorzka prawda o frankowiczach
Sam niegdyś po ludzku sympatyzowałem z frankowiczami. Jednak ich nieugięta w swojej roszczeniowości postawa skutecznie mnie z tej sympatii wyleczyła.
Wydawać by się mogło, że przy kursie CHF/PLN dochodzącym do 3,5 temat rzekomego problemu związanego z kredytami walutowymi uległ niejako samorozwiązaniu. Tymczasem najgłośniejsza z grup frankowiczów uważa przeciwnie. Mianowicie, że jest to najlepszy moment, by ich sprawa znowu znalazła się na politycznej agendzie.
Już dziś można powiedzieć, iż stało się dobrze, że państwo nie zarządziło przewalutowania kredytów kilka czy kilkanaście miesięcy temu, gdy frankowicze domagali się tego najgłośniej i gdy wartość szwajcarskiej waluty znacznie przekraczała 4 zł. Rząd nie uległ wtedy presji i dzięki temu wszyscy - łącznie z samymi frankowiczami - uniknęliśmy poważnych strat.
Bez względu jednak na oś czasu, chcąc uczynić zadość postulatom frankowiczów, trzeba by naruszyć interes pozostałych klientów banków, którzy mogliby dojść do wniosku, że w przyszłości nie warto zachowywać się rozważnie, bo „państwo pomoże”. O samych pracownikach sektora finansowego, którzy wraz z rodzinami stanowią prawie milionową grupę społeczną, akcjonariuszach banków (od Skarbu Państwa do drobnych ciułaczy), czy budżecie uszczuplonym o część wpływów z podatku bankowego i dywidend, nie wspominając.
CZYTAJ TEŻ: Szewczak: Trzeba coś zrobić z kredytami frankowymi
Za Jarosławem Kaczyńskim należy zatem powtórzyć, że najwłaściwszą drogą dla kredytobiorcy z poczuciem krzywdy jest droga sądowa. Zwłaszcza uwzględniając przeprowadzaną właśnie reformę wymiaru sprawiedliwości. W wątpliwość można poddać nawet obowiązujące, a mające się rozszerzyć za sprawą projektu prezydenckiego, rozwiązanie w postaci funduszu wsparcia, z którego udzielana jest pomoc najbardziej potrzebującym frankowiczom, a na który składają się wszystkie banki, czyli de facto ich klienci.
W zasadzie, z logiczno-etycznego punktu widzenia, kluczową do zajęcia właściwego stanowiska w całej sprawie jest odpowiedź na pytanie o to, czy zmienność kursu złotego do innych walut jest czymś szczególnie trudnym do zauważenia i zrozumienia? A skoro nie, to gdybyśmy zdecydowali się pomóc frankowiczom, kredytobiorcy złotowi też mieliby święte prawo prosić o pomoc w sytuacji wzrostu WIBOR-u i w konsekwencji odsetek. Co zresztą niebawem nastąpi. Tylko kto miałby się na taką pomoc złożyć?
Na szczęście kredyty frankowe spłacają się znakomicie, a większość z ich posiadaczy ciągle zyskuje, dzięki niskim szwajcarskim stopom procentowym, w stosunku do złotówkowiczów.
Zapraszamy także do przeczytania polemiki z tą opinią Franki: Banki działają przeciwko swoim klientom