Opinie

UK / autor: Pixabay
UK / autor: Pixabay

Czy brexit rozpęta wojnę domową?

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 14 września 2019, 11:21

  • Powiększ tekst

Gdy w 1642 roku wybuchła brytyjska wojna domowa, zamek w Warwick zaatakowali wierni królowi żołnierze, którzy próbowali obalić zajmujące go siły parlamentu. Bezskutecznie. Porażka ta była początkiem długich zmagań w Anglii, dzieląc społeczeństwo na dobre, pogrążając Anglię w chaosie i wieloletnim zbrojnym konflikcie. Niektórzy widzą w dzisiejszym brexitowym kryzysie coraz częściej proste paralele do tego okresu i tych wydarzeń

Jak pisze Alan Crawford z Bloomberga, dziś Warwick jest w trakcie innego oblężenia, ale o podobnie ważnym rezultacie, tym razem dla kwestii brexitu. Wielka Brytania doświadcza historycznej chwili. Porównania do innych przełomów, jak ten sprzed blisko 400 lat, same się narzucają. Niezgodnie z prawem zawieszono Parlament, a przynajmniej niezgodnie według szkockiego sądu i jego wyroku w tej sprawie z minionej środy. Premier ma grozić lekceważeniem prawa, byle dopiąć swego, prawodawcy wszystkich stron podnoszą bunt, a na szali leży również przyszłość Północnej i Południowej Irlandii. Nawet królowa została bezpośrednio zaangażowana. Narasta przemoc - na razie jeszcze taka w rozumieniu brytyjskim, czyli raczej okrzyki i pohukiwania - która wylewa się poza parlament, a oliwy do ognia dolewa upubliczniony (wcześniej utajniony) dokument, wieszczący katastrofalne skutki braku dostaw paliwa i żywności oraz rozruchów, jeśli twardy brexit bez umowy z Unią naprawdę nastąpi.

Warwick to miasto w Anglii, w regionie West Midlands, stolica hrabstwa Warwickshire, w dystrykcie Warwick. Położone jest w samym środku Anglii nad rzeką Avon, 18 km (11 mil) na południe od Coventry i 4 km (2,5 mili) na zachód od Royal Leamington Spa. Według spisu powszechnego z 2011 r. civil parish zamieszkiwało 30 114 osoby. W mieście tym rozwinął się przemysł energetyczny (National Grid), wysokiej technologii (IBM) oraz spożywczy. Warwick jest wspomniana w Domesday Book (1086) jako Waru(u)ic [ to napisany po łacinie rodzaj katastru gruntowego, sporządzonego na żądanie Wilhelma Zdobywcy w podbitej przez niego Anglii – red.]. Dziś, podobnie jak w każdych „Przygodach Asterixa”, ta niewielka mieścina optująca za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE pozostaje samotną wysepką na otaczającym ją z każdej strony morzu ludności i miast, które zdecydowanie i stanowczo popierają brexit.

Mieszkańcy Warwick widzą opuszczenie Unii Europejskiej jako zagrożenie odpływem głównego pracodawcy w mieście, tj. przemysłu motoryzacyjnego (fabryk Jaguara i Land Rovera) oraz utraty statusu miasteczka uniwersyteckiego. To ostatni proeuropejski bastion w okolicy. Media donoszą o głosach akademików, którzy stwierdzają, że będzie to cud, jeśli obecna sytuacja rozstrzygnie się bez jednego wystrzału. Czy mają rację, czy dramatyzują?

Warwick Castle / autor: Pixabay
Warwick Castle / autor: Pixabay

Drewniane domki, parki i powiązanie z Williamem Shakespearem to sztampowe, pocztówkowe konotacje Warwickshire. Tą idyllą jednak aż trzęsie różnica zdań na temat brexitu.

Sama Wielka Brytania nigdy nie była politycznie jednolita. Podziały były od zawsze. Od Taczeryzmu do Blairyzmu. Jednak, co generuje skojarzenia z 17. wiekiem, to chaos konstytucyjny. Dziś trzeba wybierać strony, podobnie jak 400 lat temu trzeba było wybierać między Cromwellowskimi Purytanami i członkami Parlamentu, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo królowi Karolowi I i jego katolickim dworem. Religia, władza, nadużycie, opresje, 11 lat terroru i wojna domowa, w końcu krótkie ucięcie tematu. Karol, do tej pory, był jedynym brytyjskim władcą, który został obalony przez poddanych i ścięty.

Wielka Brytania, podobnie do obrazka z Warwick, jest złożona jak patchworkowa rodzina, a narzucenie wyników sondażowych na mapę przypomina nadal modny - wśród niektórych hipsterów oraz starszych gospodyń - patchworkowy, przeplatany koc, podobnie jak 400 lat temu przebiegały podziały między zwolennikami króla, a zwolennikami jego oponentów.

LINK do MAPY: https://ukmap.co/brexit-vote-map-2019/

Samo Warwickshire znalazło się wtedy w krzyżowym ogniu między rojalistami, a buntownikami. Skutek? Wielu rannych mieszkańców w wyniku dużej bitwy niedaleko miasta, pod Edgehill.

Stratford, miejsce urodzin Willima Shakespeare’a, leży 20 minut jazdy samochodem na południowy zachód od Warwick, ale to już zupełnie inny niż Warwick świat. Gdy Warwick jest domem dla pracowników fabryki Jaguara i Land Rovera oraz optujących lewicowo i proeuropejsko studentów oraz wykładowców, Stanford polega głównie na turystyce i usługach z nią związanych, w której braki kadrowe wypełniają imigranci. W Warwick 59 proc. mieszkańców głosowało za pozostaniem w UE. W Statford 52 proc. było za opuszczeniem Unii. I tak wygląda ten bałagan obecnie w całej Wielka Brytania.

Analogie do przedednia wojny domowej znajdują obecnie głównie akademicy, którzy stwierdzają, że dziś nie spodziewa się nikt nowej wojny domowej, ale te 400 lat temu, mimo całego napięcia owych czasów, także nikt się jej nie spodziewał.

Ale z drugiej strony, ta wielka, czasem dziwna, „patchworkowa”, brytyjska rodzina jakoś przetrwała wspólnie tych ostatnie 400 lat. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Czy sprawili to imigranci? Jakby nie patrzeć na sondażową mapę, to tylko wyspy „Zostań” na tej całej - poza Szkocją i większą częścią Irlandii Północnej - wyspie „Odejdź”, która już od dawna bardzo chce odpłynąć.

It’s Donne

Był swego czasu taki angielski poeta - z gatunku „poetów metafizycznych” - John Donne (1572-1631), dokładnie z tego okresu, którym straszą dziś bardziej lewicowi brytyjscy akademicy. Podobnie jak dziś często jest z piosenkami, napisał jeden tylko wiersz, ale ten wiersz zapewnił mu wieczną sławę jako literata pierwszej próby. Ten wiersz,to „No man is an island” - nikt nie jest wyspą. Wiersz, piękny klasyk - prawda, traktuje o potrzebie bycia razem we wspólnocie i potrzebie solidarności z innymi ludźmi. No cóż… Może i faktycznie, nikt (żaden człowiek) nie jest wyspą, ale Wielka Brytania jednak jest.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych