Konflikt interesów w ARP prowadzi do tego, że państwowa instytucja świadomie niszczy Stocznię Gdańsk
Kilka dni temu pisałem o tym, że Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), zdecydowała się na zakupienie osłony medialnej w sprawie swojej odpowiedzialności za ewentualną upadłość Stoczni Gdańskiej.
Jak bowiem ustalili dziennikarze portalu trójmiasto.pl (którym ARP przez pomyłkę wysłała komplet dokumentów związanych z obecną sytuacją Stoczni Gdańskiej), ARP zamówiła w jednej ze znanych agencji PR-owej (agencja Profile pracująca dla kilku ministerstw rządu Tuska), schemat kampanii informacyjnej, która ma zdjąć z niej odpowiedzialność za spodziewaną upadłość Stoczni Gdańskiej.
Na stronie wspomnianego portalu jest ciągle umieszczony trzystronicowy dokument pt. „Stocznia Gdańska- Plan działań komunikacyjnych i przekazy”, który nie zostawia żadnych złudzeń, że za publiczne pieniądze państwowa Agencja, zamówiła przygotowanie działań, które mają przekonać opinię publiczną, że upadłość Stoczni Gdańskiej jest jedynym możliwym rozwiązaniem, a jedynym winnym jest ukraiński inwestor.
Co więcej możemy się z niego dowiedzieć, że w takich gazetach jak Wyborcza, czy Puls Biznesu albo telewizjach jak TVN, można nie tylko umieszczać przecieki o podejmowanych decyzjach przez ARP, tak aby przyzwyczajać opinię do podjętej przez Agencję decyzji o upadłości ale w zasadzie każdy artykuł czy reportaż, który będzie zdejmował odpowiedzialność z rządzących, za to co ze stocznią się stało.
W ostatni czwartek na portalu Salon24.pl ukazał się tekst Jacka Łęskiego rzecznika Stoczni Gdańskiej pt. „Rządowa zadyma w Stoczni Gdańsk”, który rzuca dodatkowy snop światła na to co od paru lat wyprawia w stoczni ARP, choć ma w niej tylko 25% akcji (ukraiński inwestor 75%).
Otóż, jak wynika z tego tekstu, ukraiński współwłaściciel Stoczni Gdańsk nie chce żadnych rządowych dotacji czyli jak to formułuje ARP „dosypywania pieniędzy podatników”, a chce tylko aby Agencja odblokowała mu możliwość samodzielnego zasilenia stoczni w środki finansowe na sensownych zasadach.
Chce on włożyć do systemu finansowego stoczni kolejne 80 mln zł (do tej pory zainwestował już 450 mln zł), a pozostałe 100 mln zł miałoby pochodzić ze sprzedaży głównej hali stoczni na rzecz inwestora prywatnego, który następnie wyleasinguje ją stoczni.
Ale aby do tego doszło ARP powinna zdjąć zabezpieczenia (hipoteki) z hali i przenieść je na należące do stoczni grunty. Niestety po paromiesięcznym namyśle i ta propozycja współwłaściciela została przez Agencję odrzucona.
Niestety, to nie wszystko. Mniejszościowy współwłaściciel czyli ARP w 2009 roku narzucił Stoczni zatrudnienie etatowe 1900 pracowników, a także przerabiania na statki 22 tysiące ton blach rocznie bez względu na okoliczności. Te zobowiązania właśnie spowodowały, że stocznia w latach 2010-2012 musiała przynosić straty.
Ponadto ARP jako współwłaściciel innych mniejszych stoczni na Pomorzu, obficie zasila je środkami publicznymi, a także proponuje klientom Stoczni Gdańsk, przenoszenie do nich zamówień.
Jednocześnie to właśnie z ARP, pochodzą przecieki do mediów, że Stocznia Gdańska upadnie i w związku z tym nie ma sensu wiązać się z nią długoterminowymi kontraktami na budowę statków.
Łęski twierdzi, że jeżeli Stocznia Gdańska upadnie to inwestor ukraiński traci wszystko, natomiast ARP odbiera główną halę (na której ma zabezpieczenia) i dołącza ją do swojego holdingu, a więc to Ukraińcy mają determinację żeby Stocznię ratować, a ARP wręcz przeciwnie.
Po zapoznaniu się z tymi materiałami, wystosowałem interpelację do ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego z prośbą o dogłębne zbadania tej sprawy, bo aż nie chce się wierzyć, że państwowa Agencja działa na niekorzyść interesu publicznego w tym także chce doprowadzić do likwidacji blisko 2000 miejsc pracy w samej Stoczni i kolejnych tysięcy w firmach z nią współpracujących.
Sprawa ta zostanie także podniesiona przez klub Prawa i Sprawiedliwości w formie pytania w sprawach bieżących podczas najbliższego posiedzenia Sejmu, z nadzieją, że urzędnicy rządu Tuska się jednak opamiętają i zaczną współpracować z inwestorem ukraińskim w sprawie ratowania Stoczni Gdańskiej.