Gazeta Finansowa: Co z łupkową rewolucją?
Zwolennicy rozwijania gazu łupkowego w Polsce wskazują rynek amerykański jako wzorcowy przykład wykorzystania tego zasobu do przemodelowania struktury produkcji energii i uzyskania niezależności energetycznej kraju. W prowadzonych dyskusjach zapomina się jednak, że Stany Zjednoczone swoją przygodę z gazem łupkowym rozpoczynały z zupełnie innego punktu startowego niż dziś Polska. Różnice w uwarunkowaniach gospodarczych i politycznych cechujących oba rynki powodują, że rozwój sektora gazu naturalnego w Polsce nie będzie tak dynamiczny jak w USA.
Proces wydobycia gazu z łupków na skalę przemysłową w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się przed rokiem 2000, powodując zmniejszenie wydobycia gazu konwencjonalnego off i on shore. W roku 2012 udział gazu łupkowego w produkcji całkowitej przekroczył 30 proc. Zamiana struktury wydobycia surowców energetycznych i uzyskanie przez Stany Zjednoczone niezależności w tym obszarze zajęły prawie 15 lat.
Przemodelowany system energetyczny
Obecnie Stany Zjednoczone są największym producentem gazu naturalnego na świecie z wolumenem ponad 800 mld m3. Duży wolumen gazu ziemnego z łupków jako źródła energii oraz jego niska cena zmieniły strukturę źródeł wytwarzania energii w USA. W krótkim czasie udział energii wytwarzanej z węgla spadł z 49,6 proc. w 2005 r. do 37,4 proc. w 2012 r., natomiast udział gazu wzrósł z 18,8 do 30,3 proc. Produkcja energii z gazu jest zwyczajnie tańsza (w co trudno jest uwierzyć w polskich lub europejskich warunkach). To samo dotyczy wytwarzania ciepła systemowego. Dlatego na rynku amerykańskim konsekwentnie modernizowane są zakłady w celu przystosowania ich do spalania paliwa gazowego. Ze względu na atrakcyjną cenę udział gazu naturalnego w ogólnym bilansie w najbliższych latach będzie systematycznie rósł, kosztem udziału węgla i produktów naftowych. Dzięki temu Stany Zjednoczone będą w stanie obniżyć emisję gazów cieplarnianych.
Szkodzi polityka i stopień rozwoju
Ogromny potencjał rozwijającego się od dziesięcioleci na dużą skalę przemysłu wydobywczego, istniejąca infrastruktura gazowa, mniejszy fiskalizm i prostsze procedury związane z wydobyciem węglowodorów, a także samo nastawienie Amerykanów, którzy w świetle prawa są właścicielami kopalin znajdujących się pod powierzchnią ich farm, spowodowały, że gaz niekonwencjonalny stosunkowo szybko osiągnął wysoki udział w strukturze energetycznej Stanów Zjednoczonych. W Polsce taki schemat jest nie do odtworzenia ze względu na mniej zaawansowany stopień rozwoju branży wydobywczej oraz czynniki polityczne.
Polska a Stany – najważniejsze różnice
Sektor ropy i gazu istnieje w USA i rozwija się intensywnie od ponad 100 lat. W tym okresie wykonano tam kilkanaście tysięcy odwiertów, które są teraz źródłem informacji przy poszukiwaniu gazu z łupków, ułatwiając jego eksploatację. Takiej bazy informacyjnej Polska nie posiada, a stosowna dokumentacja gromadzona jest w tempie proporcjonalnym do stopnia aktywności posiadaczy koncesji, których działania nie zawsze nakierowane są na jak najszybsze rozpoznanie potencjału złóż węglowodorów w Polsce.
Rozwijane w Stanach Zjednoczonych przemysł i infrastruktura związana z wydobyciem gazu i ropy naftowej zostały bezpośrednio skierowane na sektor gazu z łupków. Jego producenci z powodzeniem wykorzystują parki maszynowe służące do wydobycia konwencjonalnego gazu ziemnego. Również te, które z powodu wyczerpania złóż przez lata były nieaktywne, dziś przeżywają swoją „drugą młodość”. W Polsce nie mamy potencjału w postaci parku maszynowego i infrastruktury gazowej. Do ich zbudowania niezbędny jest czas, pieniądze i sprzyjające uwarunkowania prawno-gospodarcze.
Kopaliny – skarb narodowy
Istotną kwestią różniącą rynek amerykański od polskiego są interesy właścicieli terenów kryjących złoża węglowodorów. W USA właściciel ziemi partycypuje w zyskach z wydobycia kopalin występujących pod powierzchnią jego nieruchomości. Przed rozpoczęciem prac wydobywczych amerykańscy operatorzy zawierają z farmerem kontrakt, na mocy którego uzyskują prawo do dysponowania częścią gruntu w zamian za udział w zyskach z wydobycia. W tym kontekście istnieje nawet pewnego rodzaju współzawodnictwo między właścicielami nieruchomości, na których mają być przeprowadzane prace poszukiwawcze, a następnie wydobywcze.
W Polsce, jak i w Europie, kopaliny są skarbem narodowym. Polski rolnik w najgorszym przypadku może być nawet wywłaszczony z ziemi, na której planowane są prace wydobywcze. Pozostaje mu jedynie oczekiwać na ewentualne przyszłe profity pochodzące pośrednio z podatków zasilających budżet państwa i samorządów lokalnych. Dlatego trudno dziwić się negatywnemu nastawieniu społeczności lokalnych do prac poszukiwawczych prowadzonych w pobliżu ich gospodarstw. Zwieńczone sukcesem poszukiwania gazu dla nich samych oznaczać mogą porażkę.
W kontekście społeczności lokalnych ważnym czynnikiem, odróżniającym rynek amerykański od polskiego, jest też niewielkie zaludnienie terenów USA, na których wydobywa się gaz łupkowy. Wiąże się to z mniejszą uciążliwością samej produkcji dla tamtejszych mieszkańców. Ponadto, poszczególne stany są właścicielami ogromnych niezaludnionych obszarów, w przeszłości bezużytecznych, a obecnie dzierżawionych pod działalność wydobywczą.
Polityka Unii a przyszłość gazu w Polsce
Większość państw europejskich nie posiada dużych zasobów gazu łupkowego lub też rozwinęły inne rodzaje generacji energii, które w zderzeniu z shale gas w wydaniu amerykańskim, bez dotacji lub zaangażowania kapitałowego państwa, staną się zwyczajnie nieopłacalne. Zrozumiałe są więc wysiłki państw członkowskich, broniących status quo nie mniej konsekwentnie, jak Polska broni nadmiernego obciążenia energetyki węglowej różnego rodzaju regulacjami, czyniącymi ją finalnie nieopłacalną. Agendy europejskie przekonują, że tylko odgórne, jednolite regulacje prawne dotyczące warunków poszukiwania i eksploatacji gazu, są w stanie ustrzec Unię Europejską przed skażeniem środowiska oraz ignorowaniem woli lokalnych społeczności, jak to rzekomo ma miejsce w USA. W rzeczywistości regulacje umożliwiające prowadzenie hydraulicznego szczelinowania w USA tworzone są przez organy administracji z uwzględnieniem woli lokalnych mieszkańców. W wielu hrabstwach różnych stanów wprowadzono memoranda lub też zakaz (np. w Vermont) prowadzenia hydraulicznego szczelinowania.
Regulacje skutecznie zniechęcają
Unia Europejska nie może zabronić wydobycia kopalin na terytoriach państw członkowskich, jednak może, poprzez odpowiednią legislację, skutecznie zniechęcić potencjalnych inwestorów do rozpoczęcia prac. Podczas lipcowych głosowań nad dyrektywą w sprawie oceny skutków inwestycji publicznych i prywatnych na środowisko naturalne, Komisja Środowiska Parlamentu Europejskiego przyjęła projekt, wedle którego wszystkie etapy, między innymi eksploatacji gazu z łupków, będą objęte pełną procedurą oceny oddziaływania na środowisko, co znacznie wydłuża i jeszcze bardziej obciąża finansowo cały proces inwestycyjny. Następnie w październiku Parlament Europejski zatwierdził owe niekorzystne zmiany wspomnianej dyrektywy. Pocieszyć się jedynie można na ten czas faktem, że nie wszystkie jeszcze dalej idące restrykcje zostały przegłosowane i jest to pierwsze głosowanie nad projektem. Niemniej nakładanie obowiązków formalnych i środowiskowych realizowane w ramach polityki małych kroków, polegającej na dodawaniu obostrzeń dotyczących wydobycia gazu niekonwencjonalnego do różnych dyrektyw, prowadzi do skutecznego zamknięcia tematu gazu z łupków w Unii Europejskiej i skutecznie zniechęca inwestorów prywatnych.
Mamy szansę na „łupkową rewolucję”?
Do wydobycia gazu łupkowego na przemysłową skalę droga jeszcze daleka. W całym zamieszaniu łupkowym jest dobra wiadomość dla konsumentów. Z rosnącym prawdopodobieństwem po roku 2015 nasze rachunki za gaz być może będą niższe, dzięki amerykańskiemu i kanadyjskiemu shale gas, który, miejmy nadzieję, trafi do Europy Środkowo-Wschodniej przez terminal LNG w Świnoujściu.
adw. Igor Hanas
Autor jest senior associate w kancelarii Squire Sanders Święcicki Krześniak sp.k.