Analizy
Zniszczony przez drona dach budynku mieszkalnego w miejscowości Wyryki / autor: PAP/Wojtek Jargiło
Zniszczony przez drona dach budynku mieszkalnego w miejscowości Wyryki / autor: PAP/Wojtek Jargiło

Gdy spada dron na polski dom – kto odpowiada za szkody?

Karolina Pilawska

Karolina Pilawska

adwokat w Kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci

  • Opublikowano: 10 września 2025, 14:37

    Aktualizacja: 10 września 2025, 15:47

  • Powiększ tekst

W nocy z 9 na 10 września w malowniczej miejscowości Wyryki na Lubelszczyźnie wydarzyło się coś, co jeszcze niedawno wydawałoby się scenariuszem z filmu wojennego, a nie realnym dramatem zwykłych ludzi: rosyjski dron spadł na dach domu oraz uszkodził zaparkowany przed nim samochód. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale ogromny niepokój i pytania – zarówno o bezpieczeństwo, jak i odpowiedzialność – pozostały. W tej chwili cisza prawna i społeczna, przeszyta pytaniem: kto zapłaci za szkody?

Pierwszą reakcją właścicieli nieruchomości w Wyrykach powinno być sprawdzenie polis ubezpieczeniowych, które chronią domy od pożaru, wichury, zalania czy – co rzadsze – upadku statku powietrznego. Dron spadający z nieba wpisuje się w tę definicję, brzmi zrozumiale. Tyle że dla ubezpieczyciela istotne staje się, jaka jest charakterystyka tego zdarzenia. Jeżeli przyczyną szkody jest akt wojenny, polisy typowo przewidują wyłączenie odpowiedzialności. Dron bojowy wleciał w przestrzeń cywilną w trakcie trwającej agresji – utożsamiany z działaniem wojennym i formalnie nieobjęty ochroną ubezpieczeniową. W efekcie poszkodowany usłyszy od ubezpieczyciela: „Przykro nam, lecz nie mamy podstaw do odszkodowania”.

Wypłata odszkodowania w geście dobrej woli

Czy to koniec? Niezupełnie. W prawie ubezpieczeniowym istnieje subtelna, a w takich przypadkach wyjątkowo istotna zasada kulancji – czyli dobrowolnej wypłaty odszkodowania przez ubezpieczyciela pomimo braku takiego obowiązku. W sytuacjach mediach głośnych i społecznie wyrazistych, odmowa wypłaty może być strategicznym błędem wizerunkowym. Kulancja, czyli gest dobrej woli, może więc stać się mostem między formalnym brakiem podstaw prawnych a moralnym obowiązkiem pomocy. Choć dron bojowy jest formalnie wyłączony z ochrony, ubezpieczyciele mogą uznać, że w takich ekstremalnych momentach warto wypłacić pomoc – by nie stracić zaufania klientów i wizerunku.

Dodatkowo Polska Izba Ubezpieczeń – mimo że architektura jej działania opiera się na dobrowolnych rekomendacjach, a nie obowiązującym prawie – może odegrać rolę moralnego motywatora dla branży. Pięć lat temu, w pierwszym roku pandemii COVID-19, PIU opracowała zestaw 14 rekomendacji proklienckich, które umożliwiały ubezpieczycielom np. zawieszenie składek przy jednoczesnym utrzymaniu ochrony, uproszczenie procedur, zdalny obieg dokumentów, i inne działania pomocowe. Taki precedens pokazuje, że w skrajnych kryzysach PIU potrafi wytyczać standardy moralne i praktyczne. Gdyby więc Izba wystąpiła z apelem, by ubezpieczyciele zastosowali zasadę kulancji i wsparli poszkodowanego w Wyrykach – mogłoby to przechylić szalę w kierunku realnego wsparcia, nawet gdyby formalnie nie było do tego zobowiązania.

Państwo może działać tak jak w przypadku klęski żywiołowej

A co z państwem? Polska, konstytucyjnie zobowiązana do ochrony obywateli, pozostaje w tej sytuacji w cieniu. U podstaw prawa cywilnego leży zasada, że poszkodowany musi wykazać zaniechanie lub błąd państwa – np. obrony powietrznej – które doprowadziły do szkody. Taka wykładnia jawiłaby się jako bardzo trudna do udowodnienia. Obrona powietrzna miała ograniczone zasoby, atak był niespodziewany, a państwo zrealizowało swoje podstawowe obowiązki – trudno zatem mówić o odpowiedzialności cywilnej.

W praktyce dochodzi więc do modelu solidarnościowego. Państwo może uruchomić fundusze celowe, pomoc administracyjną, dotacje lub wsparcie finansowe dla poszkodowanych. Bez przesądzania odpowiedzialności, ale z ukierunkowaną pomocą – podobnie jak w przypadku klęsk żywiołowych.

Materialna odpowiedzialność Rosji jest iluzją

Na gruncie prawa międzynarodowego odpowiedzialność jest teoretycznie jasna – Federacja Rosyjska jako państwo agresor odpowiada za szkody wyrządzone w innym kraju. Jednak praktyka jest brutalna: Rosja nie uzna winy, a droga sądowa przez trybunały międzynarodowe trwa latami i nie gwarantuje indywidualnej rekompensaty. Dla właściciela domu z Wyryk pozostaje to prawie iluzją.

Co więc jest realne?

Co więc jest realne? Analiza OWU może ujawnić niespodziewane rozszerzenia – np. ochrona w przypadku aktów terroru lub bezzałogowców – choć w 90 proc. przypadków takie zapisy nie obejmują działań wojennych. Równie istotne będzie złożenie wniosku o pomoc do lokalnych i centralnych instytucji – oglądając nowe formy wsparcia administracyjnego. Ale krytyczne pozostaje jedno – nacisk społeczny i medialny. To one mogą wymusić, by ubezpieczyciel sięgnął po kulancję, a PIU wystąpiła z rekomendacjami. To one mogą spowodować, że zarówno sektor prywatny, jak i państwowy, skierują ku poszkodowanemu pomoc, zamiast formalnych barier.

Ten dron, który spadł w Wyrykach, to symbol nowej epoki – epoki asymetrycznych zagrożeń, gdzie prawo pisane na potrzeby huraganu czy pożaru zostaje postawione przed zupełnie innym wyzwaniem. Czy ubezpieczenia, państwo i instytucje branżowe nadążą za tą rzeczywistością? Stoimy przed testem, czy potrafimy zmienić reguły i odpowiedzieć na nieprzewidywalne w duchu odpowiedzialności i solidarności. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

adw. Karolina Pilawska, Pilawska Zorski Adwokaci

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych