TYLKO U NAS
Destrukcyjna moc “złego pokoju”
Pokój na Ukrainie może nie zadowolić żadnej ze stron, ani Ukraińców, ani Rosjan. “Zły pokój”, od czasów antycznych znany jako miseram pacem, jest niebezpieczny również dla Polski.
O czym dowiesz się z tego artykułu:
• Definicja „złego pokoju” – czym jest historyczne pojęcie miseram pacem i dlaczego bywa ono jedynie krótkim przystankiem przed jeszcze krwawszym konfliktem.
• Zagrożenia dla Polski i regionu – jak wymuszony pokój na Ukrainie może wprowadzić trwałą niepewność i zmienić status państw sąsiednich w tzw. „państwa buforowe”.
• Lekcje z historii – dlaczego traktaty takie jak Pokój Ryski czy Traktat Wersalski stały się destrukcyjne dla gospodarek i stabilności politycznej Europy.
• Perspektywa ekonomiczna – w jaki sposób niestabilny pokój zniechęca inwestorów, podnosi koszty długu i zmusza biznes do analizowania raportów wywiadu zamiast zysków.
• Strategia odporności (resilience) – dlaczego w obliczu geopolitycznego zagrożenia państwa i firmy muszą porzucić optymalizację zysków na rzecz budowania bezpieczeństwa.
O krok bliżej do pokoju
Po rozmowach Trump-Zelenski w Mar-a-Lago podpisanie traktatów pokojowych wydaje się bardziej prawdopodobne, choć absolutnie nie jest przesądzone. Nie do końca też wiadomo, co się w nich znajdzie.
Ryzyko, że pokój zostanie wymuszony, i tak naprawde nie zadowolił żadnej ze stron, może wprowadzić do naszego regionu Europy wirusa permanentnej niepewności. Biznes będzie miał problem, bo zamiast zająć się rachunkami zyskówi strat, będzie musiał analizować raporty wywiadu wojskowego.
Takie są, niestety, konsekwencje tzw. “złego pokoju”. Pisał o nim rzymski historyk Tacyt w swoich “Annales”, a także św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu. Miseram pacem, w dużym skrócie, jest jedynie krótką przerwą przed kolejną, jeszcze krwawszą wojną. Traktaty kończące konflikt są niesprawiedliwe, upokarzające lub niemożliwe do udźwignięcia dla słabszej strony.
Fatalne przykłady
Historykom, politologom i ekonomistom nie brakowało materiałów do analizy, bo takie przypadki zdarzały się w dziejach zachodniej cywilizacji wiele razy. Klasyczny przykład to pokój kartagiński, jaki Rzymianie narzucili Kartaginie po trzeciej wojnie punickiej.
W polskiej historii takich przypadków jest wiele: rozejm w Sztumskiej Wsi w 1635 roku, który utrwalił podział Inflant i okazał się niekorzystny dla Polski, czy haniebny pokój w Buczaczu (1672 r.), który czynił Rzeczpospolitą de facto lennikiem sułtana.
Bardziej współczesna wersja miseram pacem to Pokój Ryski, zawarty z Rosją sowiecką w 1921, który nie tylko pozostawił setki tysięcy Polaków poza granicami kraju, ale stworzył układ, który obie strony traktowały jako rozwiązanie tymczasowe.
Polska nigdy nie otrzymała obiecanych w traktacie 30 mln rubli w złotych monetach (czyli 46–47 ton czystego złota; brak tych środków utrudnił walkę z inflacją), zwrot sprzętu przemysłowego okazał się szczątkowy. Mimo zawarcia pokoju, Polska nie mogła przejść na pełną gospodarkę cywilną, musiała ponosić olbrzymie koszty utrzymania Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) ze względu na prowokacje i dywersje radzieckiej na Kresach, straciła swój historycznie największy rosyjski rynek zbytu, a gwałtownie przestawienie gospodarki na Zachód doprowadziło do wojny celnej z Niemcami.
Po Pokoju Ryskim i Traktacie Wersalskim Polska musiała ponosić klasyczne koszty państwa buforowego: wydawać olbrzymie kwoty na zbrojenia zamiast na rozwój przemysłu, płacić wysokie odsetki kapitałowi zagranicznemu, np. amerykańskiemu czy brytyjskiemu, ponieważ biznes wiedział, że „zły pokój” jest nietrwały. Pokój Ryski sprawił, że Polska przez całe dwudziestolecie międzywojenne musiała funkcjonować w trybie „państwa zagrożonego”, co oczywiście zniechęcało inwestorów zagranicznych do wchodzenia na nasz rynek.
Prorocza diagnoza Keynesa
Kolosalne konsekwencje, zarówno dla polskiej , jak i światowej gospodarki, miał Traktat Wersalski, zawarty po zakończeniu I wojny światowej przez zwycięskie państwa z Niemcami. To klasyczny przykład nowożytnego “złego pokoju”, opisany szczegółowo przez jednego z najwybitniejszych ekonomistów - Johna Maynarda Keynesa. Jego “The Economic Consequences of the Peace” z 1919 roku (Gospodarcze konsekwencje pokoju) to najważniejszy nowożytny odpowiednik myśli Tacyta o „miseram pacem”.
Keynes był członkiem brytyjskiej delegacji na konferencję pokojową w Wersalu i bezpośrednim świadkiem negocjacji. Tuż przed zakończeniem rozmów pokojowych odszedł w proteście, uznając traktat za katastrofalny.
Keynes twierdził, że celem porozumienia nie jest stabilny pokój, ale ukaranie i upokorzenie Niemiec. Pokój oparty na karze rodzi resentyment, a nie porządek. Według Keynesa, reparacje narzucone Niemcom były nierealne do wykonania z punktu widzenia ekonomicznego, prowadziły do zapaści gospodarczej, hiperinflacji i destabilizacji całej Europy, ponieważ zrujnowanie jednego wielkiego organizmu gospodarczego oznacza chorobę całego kontynentu. Traktat formalnie wprowadzał pokój, ale jego warunki uczyniły nowy konflikt niemal nieuniknionym.
Ostrzegał, że Europa nie wytrzyma takiego porządku, a frustracja i chaos znajdą ujście w ekstremizmie. Jego diagnoza okazała się prorocza.
Keynes krytykował Traktat Wersalski, ponieważ wprowadzał pokój formalny, ale destabilizujący, reparacje były niewykonalne, w życie społeczne i polityczne wprowadzał chaos, nędzę i radykalizację, i w konsekwencji był prostą drogą do kolejnej wojny.
Zmiana ryzyka
“Zły pokój”, miseram pacem, jest bolesny nie tylko dla państw uczestniczących w konflikcie, ale również dla rynków ościennych. Na przykład gdy państwo obciążone ogromnymi reparacjami, tak jak Niemcy po 1919, zaczyna masowo drukować pieniądze i gdy pojawia się hiperinflacja, jej skutki uderzają także w sąsiadów, zwłaszcza tak młodych i potrzebujących transferu technologii, jak gospodarka II RP. Inwestorzy zagraniczni traktują takie ościenne rynki jako obszary wysokiego ryzyka, które jedynie zmienia swój charakter z wojennego na systemowy. Pokój, który jest niesprawiedliwy lub niestabilny, tworzy specyficzne, toksyczne środowisko dla inwestycyjnej.
Miseram pacem stwarza dodatkowe problemy nie tylko dla zagranicy, ale również dla biznesów krajowych, które nie reinwestują zysków u siebie, lecz transferują je do bezpieczniejszych regionów, albo kupują obce waluty lub złoto zamiast budować fabryki.
W rezultacie państwo buforowe cierpi na brak kapitału wewnętrznego, co zmuszało rząd, np. II RP, do brania niekorzystnych pożyczek pod zastaw monopoli państwowych.
Stan zawieszenia
Z analiz historycznych “złego pokoju” wynika kilka kluczowych wniosków. Po pierwsze, inwestorzy nie boją się samej wojny, ponieważ ryzyka z nią związane są policzalne i stosunkowo łatwo można je wycenić, ale „złego pokoju”, który jest trudnym do oszacowania stanem zawieszenia między wojną a pokojem. W przypadku gospodarki sąsiedniej, dla inwestora zagranicznego „zły pokój” oznacza wyższe koszty finansowania.
Nawet jeśli jej gospodarka jest zdrowa, koszt obsługi długu rośnie tylko dlatego, że „zły pokój” może zostać łatwo zerwany. W skrajnych przypadkach zmieniają się łańcuchy dostaw, następuje przeniesienie produkcji do krajów o gwarantowanej stabilności politycznej. „Zły pokój” przyciąga inwestorów spekulacyjnych, którzy grają na wahaniach walut i kursów akcji, co jeszcze bardziej destabilizuje lokalną gospodarkę.
W regionach niestabilnych prawo często ustępuje miejsca polityce. W warunkach „złego pokoju” to państwo staje się głównym gwarantem bezpieczeństwa inwestycji.
Odporność zamiast zysku
Czy “zły pokój” jest czasem straconym, który może przynieść tylko negatywne konsekwencje dla gospodarki? II RP wprawdzie nie przetrwała, jednak funkcjonowanie w klimacie niepewności zmusiło ją do podjęcia kilku kluczowych inwestycji, np. Centralnego Okręgu Przemysłowego (w bezpiecznej odległości od granic z Rosją i Niemcami) oraz wybudowania portu w Gdyni (jako odpowiedź na zamknięcie granic lądowych i doświadczenia związane z blokadą dostaw broni przez robotników w Gdańsku i Czechach w 1920 r.).
Zły pokój nie jest więc końcem świata, wymaga jednak zmiany sposobu myślenia z „optymalizacji zysku” na „optymalizację odporności (resilience)”. To specyfika nie tylko gospodarek buforowych, ale generalnie wszystkich gospodarek funkcjonujących we współczesnym świecie, zburzonym przez pandemię, kryzysy energetyczne i geopolityczne.
O takiej zmianie pisał McKinsey & Company i World Economic Forum (WEF): przesuwa się ona od optymalizacji kosztów i efektywności do odporności.
W przypadku gospodarek graniczących ze strefami “złego pokoju” taka zmiana musi osiągać tempo dwu, albo nawet trzykrotnie większe niż w regionach żyjących w stabilnym otoczeniu.
Na razie nie wiadomo, czy pokój na Ukrainie będzie zły czy nie. Ryzyko jednak istnieje. Jeżeli zmniejszy bezpieczeństwo Polski, Państw Bałtyckich i całej wschodniej flanki NATO, zrobi się naprawdę niebezpiecznie, także dla naszej gospodarki.
Podsumowanie
„Zły pokój” (miseram pacem) to stan pozornego zawieszenia broni, który generuje systemową niepewność i destabilizuje gospodarkę. Niesprawiedliwe porozumienie na Ukrainie może uderzyć w Polskę, wymuszając ogromne wydatki na zbrojenia i odstraszając kapitał. Kluczem do przetrwania w takim otoczeniu jest zmiana priorytetów: przejście od maksymalizacji zysku do budowania narodowej odporności.
Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego wGospodarce.pl i „Gazety Bankowej”
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Skarb Podhala. Pod regionem jezioro wrzącej wody
Posiadacze pół biliona dolarów drżą ze strachu
Dlaczego festiwal blagi Tuska będzie trwał?
»»Ile Polacy płacą za paliwo? – oglądaj Tele-ekspres w telewizji wPolsce24
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.