Analizy

Indeks Karpia: to będą wyjątkowo tanie święta

źródło: Bartłomiej Dwornik, Money.pl

  • Opublikowano: 20 grudnia 2014, 18:44

  • Powiększ tekst

Jak co roku portal Money.pl wyliczył Indeks Karpia, opierając się na cenach produktów, wchodzących w skład świątecznego koszyka. Są to: chleb, mąka, karp, śledzie, szynka, masło, cukier, jajka oraz twaróg - czyli te artykuły, które są niezbędne, żeby przygotować bożonarodzeniowe potrawy. Dzięki rekordowo niskim cenom żywności w tym roku stać nas aż na 6 takich koszyków więcej niż przed rokiem. Za średnią pensję można dziś kupić 378 kilogramów karpia. O 61 więcej, niż rok temu.

Hipotetycznie, wydając na zakupy całą średnią krajową pensję możemy przygotować aż 49 takich koszyków. To nie tylko zasługa tego, że pensje poszły w górę i najnowsze, opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny, przeciętne wynagrodzenie jest aż o 3,8 procent wyższe, niż przed rokiem.

Potaniała również większość podstawowych produktów żywnościowych. Zgodnie z danymi GUS, mniej zapłacimy między innymi za: mąkę, która jest najtańsza od jedenastu lat, jaja, które kosztują tyle, co w 2006 roku i masło, które kosztuje mniej więcej tyle, co dwa lata temu. To nie koniec. Jak wynika z analizy Money.pl, w tym roku przed świętami szynka kosztuje tyle, co przed siedmioma laty, a cukier tyle, co tuż po denominacji.

tytuł

źródło: Money.pl na podstawie danych GUS

To w dużej mierze skutek panującej od lipca deflacji, która wciąż się pogłębia. Ten stan jednak nie potrwa już długo - przekonują analitycy. - Jeszcze w grudniu może się ona utrzymywać, jednak już na początku przyszłego roku ceny powinny powoli zacząć rosnąć - prognozuje Paweł Zawadzki, analityk Money.pl.

Na tak niski koszt świątecznego koszyka ma również duży wpływ rekordowo niska cena karpia. Za średnią pensję kupimy aż 61 kilogramów więcej niż przed rokiem. - Ceny poszły mocno w dół. W promocji kilogram ryby można kupić już za nieco ponad 7 złotych, średnio jednak ceny wynoszą około 10 złotych - tłumaczy w Money.pl Zbigniew Szczepański z Towarzystwa Promocji Ryb Pan Karp. - To około 1,5 złotego mniej niż w zeszłym roku.

Zdaniem Szczepańskiego, przyczyny są trzy. - Mamy do czynienia z grą rynkową hipermarketów, które skupują ponad połowę produkcji tej ryby. Wykorzystują fakt, że w tym roku karpie mocno obrodziły i celowo zaniżają cenę. Co gorsza dla producentów, a dla klientów wprost przeciwnie, właściciele stawów sami starają się wzajemnie wypchnąć z rynku i z własnej woli sprzedają taniej - tłumaczy. Wszytko przez to, że ryb w tym roku jest wyjątkowo dużo, bo około 18 tysięcy ton. To tysiąc ton więcej, niż przed rokiem.

tytuł

źródło: Obliczenia Money.pl na podstawie danych GUS i Towarzystwa Promocji Ryb

Przyczyną takiego urodzaju jest wyjątkowo tanie zboże, którym karmi się karpie oraz łagodna pogoda. - Liczba karpi w stawach jest uzależniona od liczby ciepłych, przy czym nie gorących, dni w roku. Wtedy najchętniej się rozmnażają. A jak było w tym roku? Ciepła wiosna, lato bez nadmiernych upałów... To doskonałe warunki dla tej ryby! - zapewnia ekspert.

Co więcej, w tym roku Główny Lekarz Weterynarii opublikował wyjątkowo liberalne wytyczne dotyczące sprzedaży karpia. - Przed rokiem podany był czas, jaki taka ryba może spędzić bez świeżej wody w zależności od temperatury, jaka panuje na dworze. Dziś wycofano się z takich zaleceń - dodaje Szczepański. To duże ułatwienie dla sprzedawców. W zeszłym roku oferowali oni klientom specjalne usztywniane torby z wodą, które sprzedawali za 1,5 złotego. W tym roku nie będzie takiej potrzeby.

Niska cena karpia to dobra wiadomość, bo to wciąż najpopularniejsza ryba na wigilijnym stole. Szacuje się, że w tym roku będziemy chcieli kupić nawet do 20 tysięcy ton. Niezbędne może być więc sprowadzenie jej z Czech. Tam bowiem produkuje się jej jeszcze więcej, niż u nas.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych