Co dalej z rynkami?
Informacje, które w ostatnich dniach napływają do inwestorów mogą przyprawić o zawrót głowy. Jedne wskaźniki zdają się wskazywać na silne ożywienie, drugie pokazują najgorsze odczyty od recesyjnego 2009 roku. Wall Street jak na razie koncentruje się na tych dobrych danych, choć na części rynków widać już rosnące obawy, w wyniku czego tworzą się (mniej lub bardziej) interesujące dywergencje. Dziś niemiecki Ifo i brytyjski PKB.
Co z tymi danymi?
Kolejny magiczny czwartek w Stanach Zjednoczonych. Liczba nowych zarejestrowań bezrobotnych obniżyła się o 5 tys. do 330 tys., poziomu nienotowanego od stycznia 2008 roku, negując oczekiwania na wzrost do 359 tys. W tej kwestii mamy jednak chyba już jasność i właśnie styczeń 2008 roku odgrywa tu nieprzypadkową rolę. Wtedy również mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją – zarejestrowania obniżyły się w pierwszej połowie stycznia, by ponownie wzrosnąć w drugiej połowie. Tak też może być obecnie, gdyż układ kalendarza jest podobny do tego sprzed pięciu lat, a to właśnie problemy z odsezonowaniem efektów świąt i początku roku powodują takie zawirowania w danych. Tezę tę potwierdza fakt, iż surowy odczyt (przed wyeliminowaniem czynnika sezonowego) jest wyższy niż rok temu (438 tys. wobec 417 tys.). Dlatego też dane nie oznaczają poprawy sytuacji na rynku pracy, a kolejne odczyty powinny przynieść już powrót w okolice 360-370 tys.
W kwestii rynku pracy zdaje się, iż mamy jasność. Znacznie mniej jasno wyglądają dane przedstawiające aktywność ekonomiczną. Firma Markit napisała wczoraj, iż aktywność w amerykańskim przemyśle nie była tak silna od marca 2011. Jej wskaźnik wzrósł po raz trzeci z rzędu do rekordowego poziomu 56,1 pkt. (szereg czasowy jest jednak bardzo krótki, dane zaczęły być publikowane dopiero w ubiegłym roku). Byłaby to świetna wiadomość, gdyby nie fakt, iż mające dekady historii wskaźniki regionalne pokazują dokładnie coś odwrotnego. Odczyty wskaźników z Nowego Jorku, Filadelfii i Richmond w styczniu były fatalne i wskazują, iż aktywność jest najniższa od połowy 2009 roku. Mamy tu zatem swoiste rozdwojenie jaźni. Do tej pory bardziej umiarkowane odczyty pokazywał krajowy wskaźnik ISM (amerykański odpowiednik PMI) i to chyba on będzie sędzią w kwestii amerykańskiej koniunktury. Publikacja w przyszły piątek.
Amerykańskie rynki akcji naturalnie nadal selekcjonują informacje i te dobre pozwoliły kontraktom na S&P500 zbliżyć się wczoraj do poziomu 1500 pkt.
W Europie też niewiadome
Niejasności nie ograniczają się do USA. W Europie również dostaliśmy mieszane dane, choć tu przynajmniej różnice dotyczą różnych gospodarek. Mowa o indeksach PMI z Francji i Niemiec. Niemiecki indeks PMI dla przemysłu wzrósł z 46 do 48,8 pkt., osiągając wartość najwyższą od lutego ubiegłego roku. Tymczasem francuski indeks odnotował spadek z 44,6 do 42,9 pkt., blisko ubiegłorocznego dołka z września. Podobnie było w przypadku wskaźniku usług – niemiecki PMI w górę do 55,3 pkt., francuski w dół do 43,6 pkt. Można próbować wyjaśnić to faktem, iż niemiecka gospodarka reaguje na ożywienie w Azji. Są jednak dwa „ale”. Po pierwsze taka reakcja na tym etapie powinna dotyczyć jedynie wskaźnika dla przemysłu. Po drugie mimo wszystko tak kolosalna różnica w zmianie koniunktury pomiędzy Niemcami a Francją wydaje się podejrzana. Pozostaje nam zatem poczekać do kolejnych danych. W Niemczech będzie to dziś wskaźnik Ifo (10.00, konsensus to oficjalnie 103,1 pkt., nieoficjalnie po świetnych ZEW i PMI zapewne dużo wyżej).
Fatalna sprzedaż, dywergencja z EURHUF prawie domknięta
Kolejne fatalne dane z polskiej gospodarki. Sprzedaż detaliczna w grudniu była o 2,5% niższa niż rok wcześniej i to bez uwzględnienia zmiany cen, która w tym przypadku wyniosła 1,1%. Dane kompletują fatalny grudzień (wcześniej mieliśmy podobnie złe dane o produkcji i z rynku pracy) i oznaczają, iż rynek znów oczekuje obniżenia stopy referencyjnej do 3,25% w tym roku (po wypowiedzi prof. Belki po styczniowym posiedzeniu te oczekiwania zostały skorygowane do 3,5%). To zaś niekorzystnie wpływ na notowania złotego, mimo iż na rynkach globalnych jest cały czas sielankowo. Taka reakcja oznacza, iż domknięciu ulega dywergencja z EURHUF, o której wspominaliśmy przed tygodniem. Z kolei ciekawa dywergencja otwiera się pomiędzy EURPLN a Eurostoxx50 (EU.50). Europejskie rynki akcji są ciągle przy szczytach, natomiast złoty już zauważalnie stracił. Należy jednak pamiętać, iż gdyby na rynkach globalnych zawitała korekta kurs EURPLN mógłby również wzrosnąć dość szybko w okolice 4,30-4,40.
Dziś wstępny PKB na Wyspach, EURGBP w ciekawym miejscu
Dziś poza wspomnianym indeksem Ifo czeka nas jeszcze wstępny odczyt danych o PKB za czwarty kwartał w Wielkiej Brytanii. Po świetnym trzecim kwartale, kiedy to wzrost (0,9% q/q) został podniesiony przez wpływ olimpiady, tym razem oczekuje się niewielkiego spadku (-0,1%). Dane będą zapewne silnym impulsem dla funta, ten zaś po widocznym osłabieniu znajduje się w ciekawym miejscu, szczególnie na parze EURGBP (więcej w części technicznej)..