Ekonomista: podatek bankowy jest potrzebny w Polsce, ale...
Podatek bankowy jest potrzebny w Polsce. Nasz system finansowy pozwala osiągać bankom ok. 16 mld zł zysków rocznie, a rząd planuje, że wpłaty z tytułu nowej daniny wyniosą ok. 6 mld zł. To proste i skuteczne narzędzie polityki fiskalnej rządu – mówi dr Mariusz Andrzejewski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Dr Mariusz Andrzejewski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie zastrzega:
"Wprowadzenie podatku bankowego przy zastosowaniu jednej z najwyższych jego stawek na poziomie 0,44 proc., w połączeniu z ewentualną obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej oraz skutkami wprowadzenia w życie tzw. ustawy o pomocy frankowiczom może, summa summarum, doprowadzić do sytuacji, w której stabilność systemu bankowego w Polsce będzie zagrożona, gdyż zyski banków zmaleją np. z 16 mld do zera".
Zdaniem ekonomisty:
"Ta sytuacja wymaga bieżących obserwacji i analiz finansowych. Obniżenie ratingu Polski przez Standard & Poor's należy odbierać nie tylko przez pryzmat nadmiernego uwzględnienia czynników politycznych związanych z ustawami o Trybunale Konstytucyjnym i ustawą medialną, ale może ze względu na możliwość kumulacji negatywnych wpływów ekonomicznych związanych właśnie z ustawami o podatku bankowym i o pomocy +frankowiczom+ przy możliwości obniżenia stóp procentowych przez RPP. Agencje ratingowe powinny jednak obiektywnie oceniać gospodarkę danego kraju, a nie sam system bankowy. Mimo tego ryzyka, wprowadzane zmiany podatkowe w naszym kraju należy uznać za konieczne i dobre dla rozwoju naszej gospodarki w długiej perspektywie czasu".
Według Andrzejewskiego rozwiązania takie jak podatek bankowy "są stosowane w innych krajach Unii Europejskiej i dlatego Polska nie wyróżnia się na tle Europy pod tym względem".
Przyznał jednak, że stawka 0,44 proc, to "jedna z wyższych stawek w Europie, jakie są w tym zakresie stosowane".
"Na pewno banki będą szukały sposobu na tzw. optymalizację podatkową w zakresie podatku bankowego, ale wydaje się, że nie będzie to takie łatwe jak w przypadku podatku CIT. Próba podniesienia kosztów udzielanych kredytów o wprowadzoną stawkę 0,44 proc. raczej nie przyniesie bankom niczego dobrego, gdyż na pewno znajdą się konkurencyjne podmioty, które tego nie uczynią i w ten sposób podatek bankowy wejdzie do struktury pobieranej przez banki marży" - dodał.
"Być może będą miały miejsce próby przenoszenia aktywów bankowych do innych krajów, ale ze względu na atrakcyjność naszego rynku, wydaje się, że zjawisko to nie zmieni zasadniczo układu sił na rynku bankowym w Polsce. 38 mln Polaków to duży rynek i klienci w większym stopniu mogą zacząć korzystać z krajowych instytucji finansowych lub z banków o azjatyckim pochodzeniu. Po ostatniej wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach można oczekiwać większego zaangażowania kapitałów z tego kraju w system bankowy w Polsce, co powinno stanowić istotny czynnik ograniczający chęć opuszczania naszego rynku przez największe międzynarodowe instytucje finansowe. Nie należy przy tym obawiać się, że banki przerzucą koszty podatku bankowego na klientów. W Polsce jest tak duża konkurencja, że nikt się na to raczej nie zdecyduje" - zaznaczył.
Andrzejewski zwrócił uwagę, że podatek z nazwy bankowy dotyczy wielu różnych instytucji finansowych.
"Podatkiem bankowym obłożone zostały także firmy ubezpieczeniowe, które mają obowiązek tworzenia rezerw techniczno-ubezpieczeniowych, a te wpływają na wzrost sumy bilansowej. Ta kwestia jest dyskusyjna pod wieloma względami. Jednak chcąc wprowadzić proste rozwiązanie nie można było postąpić inaczej, aniżeli nałożyć stosowną stawkę podatku obrotowego także w tych instytucjach finansowych, które przecież mogą się poszczycić dużą zyskownością swojej działalności" - stwierdził ekspert.
Jak zwrócił uwagę, wprowadzenie podatku bankowego zbiegło się z ogłoszeniem przez Kancelarię Prezydenta projektu ustawy o pomocy kredytobiorcom zadłużonym w walucie obcej.
"Należy podkreślić, że zaproponowane kierunki zmian w tym projekcie, które wprowadzą algorytm obliczający każdemu z osobna jego +kurs sprawiedliwy+ wydaje się rozsądną propozycją, ale oczywiście to drugi powód, dla którego banki poniosą straty, albo oddadzą to, co pobrały wbrew ogólnie przyjętym, dobrym obyczajom, w kontaktach klient - instytucja zaufania publicznego. Konieczność zwrotu pobranych kwot z tytułu wysokich spreadów jest dowodem na to, że taki projekt jest potrzebny dla przywrócenia elementarnego poczucia sprawiedliwości. Z drugiej strony nikt z kredytobiorców zadłużonych w obcej walucie nie będzie w lepszej sytuacji, w stosunku do kredytobiorców, którzy zadłużyli się w złotówkach. Faktem jest, że banki muszą z tego względu przewidzieć mniejsze zyski w następnych latach. Mimo tej niedogodności nie popieram możliwości dokonywania przez banki 20-proc. odpisów w ciężar kosztów z tytułu +strat+, gdyż to jest sięganie po publiczne środki z tytułu rozwiązywania problemu, który występuje pomiędzy stronami umowy kredytowej" - skomentował dr Mariusz Andrzejewski.
PAP, sek