Globalny klimat inwestycyjny pozostaje chwiejny
Złoty relatywnie stabilny, na EURPLN utrzymując notowania w okolicach 4,40. Dziś decyzyjne posiedzenie Banku Anglii.
W środę złoty notowany był w przedziale 4,385-4,415. Na nastroje inwestycyjne wpływ miały m.in. dane z Chin potwierdzające spowalnianie tej drugiej największej gospodarki świata razem z rozczarowującym (w ocenie rynku) spotkaniem B. Bernanke z japońskimi przywódcami: premierem S. Abe i prezesem Banku Japonii H. Kurodą. Inwestorzy liczyli bowiem, że po wygranej w wyborach do japońskiej izby wyższej rządząca koalicja zajmie się zakrojonym na szeroką skalę planem stymulacji fiskalnej, w czym pomoże jej Bank Japonii, godząc się na „dostarczenie pieniędzy z helikoptera”.
W czerwcu import Chin denominowany w dolarach spadł o 8,4% r/r wobec minus 5,0% oczekiwanych przez analityków i minus 0,4% w maju. Z kolei eksport zmalał w ujęciu rocznym o 4,8%. Prognozy wskazywały, że zmniejszy się on o 4,1% po tym jak w maju również spadł o 4,1%. Bieżące dane jasno dowodzą wpływu szybkiej deprecjacji juana na eksport i pogłębiający się spadek importu. W minionym tygodniu chińska waluta odnotował piąty z rzędu spadkowy tydzień, co jest najdłuższą taką serią w tym roku. Sugeruje to, że chińscy politycy i tamtejsze władze monetarne są tolerancyjne dla osłabienia juana. W tym tygodniu poznamy jeszcze chińskie dane dot. czerwcowej sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej oraz dynamiki PKB za 2q16.
Na rynku głównej pary walutowej środową sesję dolar rozpoczął umocnieniem do 1,104 wspierany komentarzami J. Bullarda, szefa Fed z St. Louis i słabymi danymi ze strefy euro. Po południu prym wiodła już wspólna waluta i dzisiaj od rana EURUSD notowany jest w okolicach oporu na 1,1115. Pomimo, że amerykańska gospodarka trwale weszła w okres niskiego wzrostu, niskiej inflacji i niskiego bezrobocia, w ocenie dysponującego prawem głosu podczas obrad FOMC Bullarda w najbliższej przyszłości amerykańskiej gospodarce potrzebna będzie jedna podwyżka stóp procentowych. Optymizm odnośnie stanu amerykańskiej gospodarki (po publikacji danych NFP za czerwiec) przyćmił obawy o skutki Brexitu.
Wg MFW choć referendum w Wielkiej Brytanii, w którym zwyciężyli zwolennicy opuszczenia UE wywołało niepewność i zwiększyło ryzyko dla gospodarki USA, to jak do tej pory wydaje się mieć „nieistotny” wpływ na wzrost gospodarczy kraju. MFW w swoim corocznym przeglądzie gospodarki i polityki amerykańskiej podał, że wartości dolara był mniejszy niż się obawiano, a straty poniesione zaraz po ogłoszeniu wyników referendum z nawiązką odrobił też rynek akcji. Zdaniem szefa misji MFW na amerykański rynek efekt netto Brexitu na amerykański wzrost gospodarczy jest więc dość znikomy.
Jeśli chodzi o publikowane dane europejskie, wyrównana sezonowo produkcja przemysłowa w strefie euro spadła w maju o 1,2% m/m, podczas gdy konsensus ekonomistów zakładał spadek o 0,8%. Z kolei w ujęciu rocznym, produkcja przemysłowa wzrosła jedynie o 0,5% czym nie sprostała rynkowym oczekiwaniom na poziomie 1,4%.
Globalny klimat inwestycyjny pozostaje chwiejny. Rynek liczy na dalsze zaangażowanie głównych banków centralnych we wspieraniu gospodarki światowej. Jak już było wspomniane tu trochę rozczarowało spotkanie byłego prezesa Fed B. Bernanke z japońskimi przywódcami. Niektórzy liczyli bowiem, że ogłoszone zostanie dalsze luzowanie polityki ze strony Banku Japonii w formie „helikoptera pieniędzy”. Tak się jednak nie stało, a po konferencji podczas której zakomunikowano, że taka polityka nie jest rozważana dolar nasilił zniżali wobec japońskiego jena, co oznacza spadek popytu na ryzyko. Na czwartek zaplanowane jest posiedzenie Banku Anglii, pierwsze po przegłosowaniu Brexitu. Rynek spodziewa się, że Mark Carney ogłosi dzisiaj obniżkę stóp procentowych - główną z 0,50% do 0,25%. Inwestorzy spekulują również na temat możliwego zwiększenia skupu aktywów przez BoE. Jeśli bank zdecydowałby się na luzowanie polityki monetarnej, to z pewnością pomogłoby to całemu koszykowi walut wschodzących. Z kolei ewentualny brak akcji ze strony BoE mógłby negatywnie wpłynąłby na nastroje na światowych rynkach, choć złoty nie powinien tego odczuć w bardzo dużym stopniu.
Na krajowym rynku stopy procentowej obserwowaliśmy utrzymanie się rentowności na stosunkowo niskich poziomach, notowanych od początku trzeciego kwartału. Po tym jak rentowności obligacji (zwłaszcza na długim końcu) wzrosły w zeszłym tygodniu w związku z niższym popytem podczas ostatniej aukcji długu, bieżący tydzień przynosi odreagowanie. Polskie papiery wartościowe charakteryzują się stosunkowo większą stabilnością ceny w porównaniu do pozostałych krajów rynków wschodzących z grupy EMEA. W najbliższych tygodniach nie powinniśmy obserwować zbyt wielu czynników, które mogłyby doprowadzić do silnej przeceny krajowego rynku obligacji. Głównym czynnikiem ryzyka jest rewizja ratingu przez agencję Fitch, która powinna zostać ogłoszona w piątek, jednak w tym wypadku nawet jeśli dojdzie do obniżenia perspektywy, to ewentualna wyprzedaż powinna mieć ograniczony wpływ na rynek.
Spadki rentowności były obserwowane na rynkach bazowych, gdzie 10-letnie Bundy spadły o około 4 pb do -0,13%. Wśród powodów takiego ruchu można wymienić ostatnią aukcję długu, podczas której po raz pierwszy w historii sprzedane zostały 10-letnie obligacje z 0% kuponem. Ponadto rentowność instrumentu podczas przetargu również po raz pierwszy ustalona została na ujemnym poziomie, który wyniósł -0,05%. Pomimo takiego wyniku aukcji sprzedane papiery na kwotę przekraczającą 4 miliardy euro co odzwierciedla popyt inwestorów na najbezpieczniejsze aktywa, a za takie uznawane są Bundy z najwyższą oceną kredytową od agencji ratingowych.