Stąpanie po kruchym lodzie
Prawie dwuprocentowe spadki na Wall Street w środę dają do myślenia posiadaczom ryzykownych aktywów, choć najmniej kochanym na rynku pozostaje USD. Bezpieczne przystanie są w cenie, a wskaźniki zmienności odbijają od minimów. Handel w czwartek wydaje się spokojny, ale to tylko do czasu kolejnej rewelacji z Waszyngtonu.
Skandal polityczny wokół prezydenta USA D. Trumpa dalej trwa, kładąc się cieniem na perspektywach skutecznego prowadzenia polityki gospodarczej, reformy podatkowej i wzmocnienia ożywienia. Optymizm trzymający wysoko indeksy giełdowe zaczyna się sypać niczym domek z kart. USD pozostaje nisko, rośnie popyt na bezpieczne złoto, obligacje, JPY, CHF, a nawet EUR. Według ostatnich doniesień powołano specjalną komisję, która przyjrzy się zarzutom dotyczącym rzekomego wpływu Rosji na przebieg wyborów w 2016 r. W przyszłym tygodniu ma też być przesłuchany były szef FBI J. Comey w sprawie nacisków na niego ze strony D. Trumpa. W całym tym zamieszaniu pytaniem jest, jak duże może być jeszcze dalsze osłabienie dolara? Można spokojnie założyć, że polityczny skandal wokół Trumpa nie zostanie szybko odpuszczony przez media. Jednocześnie bardzo możliwe, że inwestorzy z czasem przejdą nad ta sprawą do porządku dziennego, w rezultacie negatywna presja wokół USD osłabnie. Zawiązanie specjalnej komisji oznacza wielomiesięczne śledztwo, które w większości będzie się toczyć bez udziału fleszy. Z drugiej strony każdy dzień może przynieść nowe sensacje, które będą zwiększać prawdopodobieństwo impeachmentu. Sytuacja jest dynamiczna i jeden dzień bez nowych informacji póki co daje tylko podstawę do korekty. Nic więcej.
Dziś wiele będzie zależeć od tego, czy parkiety w Europie podchwycą wyprzedaż z Wall Street, czy zdobędą się na samodzielność? Rynki działają jak naczynia połączone i wyprzedaż na rynku akcji wysyła jasny sygnał dla innych klas aktywów, więc ostatnie rajdy surowców, albo walut rynków wschodzących mogą zostać brutalnie zakończone. Indeks strachu VIX (wskaźnik implikowanej zmienności S&P500) w jedną dobę wymazał całe uspokojenie (spadki), jaki przyszło po wygranej E. Macrona w pierwszej turze wyborów prezydenckich Francji. Nie licząc napięć związanych z Koreą Północną w połowie kwietnia, inwestorzy nie byli tak „niespokojni” od listopada. To może dać pretekst do głębszego schłodzenia nastrojów, szczególnie, że S&P500 od marca nie może poradzić sobie z poprawa szczytów. Jeśli coś nie chce iść w górę...
Z publikowanych danych za nami już solidne dane z rynku pracy Australii, które mogą przynieść oddech ulgi dla RBA, choć inne dane z gospodarki wciąż sugerują słabość popytu wewnętrznego. Wysoki wzrost zatrudnienia na niepełny etat sugerują niską presję płacową, co nie pomoże przyspieszeniu inflacji, a w konsekwencji AUD może wiele nie wynieść z raportu. Sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii ma wzrosnąć w kwietniu o 1,1 proc. m/m, ale niech to nie zwiedzie nikogo, że dane są dobre. Efekty sezonowe oraz fatalny wynik sprzedaży w marcu (-1,8 proc.) odpowiadają za odbicie. Konsumpcja prywatna słabnie, a Brytyjczycy odczuwają skutki słabego funta i wyższej inflacji. Po południu z Polski dostaniemy dane z rynku pracy, które powinny przejść bez echa. Wczoraj RPP potwierdził, że nie spieszy się do zmiany nastawienia i złoty podlega większemu wpływowi sytuacji globalnej z ryzykiem powrotu EUR/PLN pod 4,2250. W USA oczekiwany spadek indeksu Fed z Filadelfii raczej nie pomoże USD. Dziś mamy też sporo wystąpień przedstawicieli ECB z prezesem Draghim na czele oraz minutki z ostatniego posiedzenia.