Złoty czeka na impuls
Poniedziałek przyniósł kontynuację wzrostów na globalnych rynkach, głównie po decyzji Banku Japonii, ale na rynku walut zmiany są bardziej ograniczone. Kurs złotego ustabilizował się w ostatnim czasie i ewidentnie rynkowi potrzebny jest impuls.
Restrykcyjne ograniczenia wprowadzone kilka tygodni temu w Europie zdają się przynosić efekty – liczba zachorowań na koronawirusa spada i coraz więcej rządów planuje stopniowe znoszenie restrykcji, choć skala i tempo tych zmian bardzo się różnią. Sytuację gospodarczą ujawnią dopiero kolejne tygodnie po zniesieniu restrykcji, ale na ten moment na rynkach dominuje optymizm. Nie przekłada się on jednak na notowania euro. Po części jest tak dlatego, że inwestorzy pamiętają, co stało się kilkanaście lat temu, jak szybko po wyjściu z globalnego kryzysu Europa popadła w kryzys zadłużenia. Teraz z jednej strony władze są bogatsze o te doświadczenia, z drugiej zaś skala długu publicznego jest jeszcze wyższa. Jak pokazały ostatnie rozmowy w kwestii emisji wspólnych obligacji nadal żywy jest podział na kraje w gorszej sytuacji fiskalnej (oczekujące pomocy finansowej) oraz te mające większe zasoby. Inwestorzy wychodzą zatem z założenia, że takiego transferu „tylnymi drzwiami” będzie musiał dokonywać EBC, znacznie zwiększając skalę skupu obligacji, po to, by utrzymać niskie koszty obsługi długu dla takich krajów jak Włochy, czy Hiszpania. Słabsze euro nigdy nie było korzystne dla złotego i to jeden z powodów, dla którego polska waluta nie korzysta na sentymencie na Wall Street.
Drugim powodem są spore kłopoty wielu rynków wschodzących, takich jak Brazylia, Meksyk czy RPA, gdzie finansowanie pakietów pomocowych jest dużo trudniejsze (w tych krajach takie operacje, jakie przeprowadził NBP są nie do pomyślenia). Słabość walut tych krajów także ciąży złotemu. Który czynnik zatem zwycięży? Na werdykt będziemy musieli być może jeszcze poczekać. Dla rynków akcji kluczowe będą wyniki spółek publikowane do czwartku – przedstawi je m.in. 5 największych spółek z indeksu S&P500 (już dziś po sesji wyniki Alphabet, właściciela przeglądarki Google). Nawet jednak dalsze wzrosty na Wall Street nie muszą pomóc złotemu – tu przede wszystkim liczyć się będzie płynność przywrócenia aktywności gospodarczej w kraju i szerzej – w Europie.
Dziś poza wynikami czeka nas jeszcze publikacja indeksu zaufania konsumentów w USA Conference Board (16:00). Jeszcze w marcu był on bardzo wysoko – na poziomie 120 pkt. Teraz oczekuje się spadku aż do 88 pkt. O 8:50 euro kosztuje 4,5403 złotego, dolar 4,1989 złotego, frank 4,2877 złotego, zaś funt 5,2106 złotego.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB