Informacje

logo - szyld NBP / autor: Fratria
logo - szyld NBP / autor: Fratria

Kapitulacja Rady Polityki Pieniężnej

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 października 2021, 14:30

  • Powiększ tekst

Niedługo potrwało wtorkowe odbicie w Europie po trzech z rzędu spadkowych sesjach. Kontrakty futures w godzinach porannych znajdowały się pod silną presją, reagując m.in. na nowe rekordy rentowności na długim końcu krzywej amerykańskich obligacji skarbowych (dla 30-latek był to wzrost do najwyższego od czerwca poziomu 2,12 proc.), Nie mniej niepokojące dla rynku są jednak problemy lokalne, przede wszystkim szalone wzrosty cen gazu ziemnego oraz bardzo mocne dowody na to jak poważne są obecnie problemy z łańcuchami dostaw. Sierpniowe zamówienia przemysłowe w Niemczech okazały się znacznie gorsze od jakichkolwiek prognoz, spadając o 7,7 proc. m/m (a o 12 proc. m/m w sektorze motoryzacyjnym). Główne indeksy traciły od 1,15 proc. (FTSE100) do 1,71 proc. (IBEX).

WIG20 spadł o 0,65 proc., sWIG80 o 0,35 proc., a mWIG40 wzrósł w tym niezwykle trudnym otoczeniu o 1,50 proc. Sytuacje na lokalnym rynku zdeterminował jeden czynnik – niespodziewana podwyżka stóp procentowych w Polsce, w której efekcie stopa referencyjna została podniesiona z 0,10 proc. do 0,50 proc. (bez zmian pozostawiono jedynie stopę depozytową). Szczegóły posiedzenia poznamy dziś o 15.00 na konferencji Prezesa NBP. Decyzję, stojącą w kontraście z wcześniejszymi deklaracjami członków RPP i samego Prezesa, trudno widzieć inaczej niż jako przyznanie się do błędu w ocenie ryzyk inflacyjnych (rynek oczekiwał, że rozpoczęcie cyklu nastąpi listopadzie, a wczorajsze posiedzenie posłuży zmianie retoryki i „przygotowaniu gruntu”). Teraz najważniejsze jest, czy podwyżka zostanie przedstawiona jako jednorazowe dostosowanie, czy zaledwie początek zacieśnienia w polityce monetarnej. Notowania FRA jasno sugerują, że inwestorzy oczekują „dogonienia” innych państw regionu (rozumianego jako 1,50 proc. dla stopy referencyjnej) w ciągu zaledwie kilku miesięcy. W ciągu roku mógłby zostać osiągnięty poziom 2,0 proc. Należy pamiętać jednak, że kapitulacja „gołębiego” skrzydła Rady może być chwilowa, a publiczna presja na wyższe stopy mogłaby maleć już na początku przyszłego roku przy nawet chwilowej stabilizacji. Tymczasem widać ewidentną euforię na notowaniach cen banków, które niemal samodzielnie odpowiadały za wczorajsze zachowanie parkietu. mBank otwierał tabelę zwyżką o 9,43 proc., plasując się przed Millenium (+6,91 proc.) i ING (+5,69 proc.), wyraźnie słabiej poza Santanderem (+5,66 proc.) zachowali się przedstawiciele sektora w WIG20. Główny indeks posiadał też poważny balast w postaci taniejącego o 4,30 proc. KGHM, a przede wszystkim LPP (-13,93 proc.), które rozczarowało wynikami za II kwartał roku obrotowego (maj-lipiec).

S&P500 wzrosło po słabym początku sesji o 0,41 proc., a NASDAQ o 0,47 proc. Notowania idą dziś w górę w Azji, a kontrakty futures sugerują nadzwyczaj pozytywny początek dnia w Europie, która stoi przed szansą na wymazanie właściwie całej wczorajszej przeceny. Powód jest tak naprawdę jeden – Demokraci zasygnalizowali, że przyjmą propozycję Republikanów, by odsunąć problem limitu zadłużenia do grudnia (poprzez zwiększenie limitu o wielkość, która pokryje wydatki na najbliższe 2 miesiące). Choć krótkoterminowo jest to oczywiście ulga dla rynku, problem pozostaje nierozwiązany, a rządząca partia wychodzi z konfrontacji bez argumentu o konieczności porozumienia ze względów czasowych. Propozycja Mitcha McConnella jest ewidentnie obliczona na to, żeby Demokraci wzięli pełną fiskalną odpowiedzialność za planowany pakiet wydatkowy, dając im wystarczająco dużo czasu, by podnieść limit w trybie „rekoncyliacji”. Choć administracja Bidena próbuje przedstawiać wyjście z impasu jako zwycięstwo, o ile nic się w tej kwestii nie zmieni, poniesie poważną polityczną przegraną. Jak zwraca uwagę Bloomberg, dodatkowym smaczkiem jednopartyjnego podniesienia limitu będzie konieczność ustalenia dolarowej wielkości maksymalnego zadłużenia, liczby, która z pewnością będzie wręcz stworzona, by zdominować reklamy przed przyszłorocznymi wyborami.

Kamil Cisowski

Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego

Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych