Nie tylko cała Europa, ale i Rosja ma dosyć Putina

Poprzez posty na Instagramie, Facebooku, prywatne wiadomości czy protesty – Rosjanie protestują przeciwko agresywnej, bezcelowej polityki Putina

Wstydzę się za swój własny kraj. Będąc szczerym, po prostu brak mi słów. Wojna jest zawsze czymś strasznym i nikt z nas jej nie chce – mówi Nikita Golubev, 30-letni nauczyciel.

Nie głosowałem na ten reżim – ogłosił Yuri Dudt, popularny na terenie Rosji prezenter medialny.

Nie wybraliśmy tego człowieka. Nie chcemy przemocy – umieściła w relacji na Instragramie zamieszkała na terenie Rosji, pochodząca z Ukrainy artystka o pseudonimie amedvleec.

To jedne z tysięcy, milionów głosów sprzeciwu jakie można usłyszeć w rosyjskiej przestrzeni publicznej. Nie są to przypadkowe, pojedyncze opinie. Coraz więcej Rosjan dostrzega, że polityka ich rządu jest jawnie sprzeczna nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale zwyczajną moralnością.

Jeszcze przed inwazją na terytorium Ukrainy Levada Center opublikowało sondaż, według którego około 45% Rosjan uważało decyzję rządu w Moskwie o uznaniu niepodległych republik. Jednak nikt nie popierał otwartego ataku zbrojnego na sąsiedzkie państwa poza najbardziej zagorzałymi zwolennikami Putina.

Nie sądziłam, że Putin będzie dążył do wojny. Jak możemy bombardować Ukrainę? Nasze państwa są ze sobą z niezgodzie, lecz to nie jest rozwiązanie – mówi Muscovite Ksenia.

Dotychczas opinie artystów, dziennikarzy i wszelkich innych znanych i wpływowych osób w Rosji były albo pochlebne dla Putina, albo ciche i niewyraźne. Teraz jednak granica została przekroczona i coraz więcej ludzi wprost nawołuje przeciwko polityce Moskwy.

Dzisiaj wydarzyło się coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Historia oceni te wydarzenia. Lecz na dzień dzisiejszy, błagam, proszę, skończcie tę wojnę – prosił Valery Meladze, jeden z najpopularniejszych piosenkarzy w Rosji.

Czy dojdzie w Rosji do masowych protestów? Pomimo gwałtownego wybuchu sprzeciwu, Putin zabezpieczył się przed swoim własnym ludem. Na ulicach Moskwy licznie pojawiają się patrole policji, najpopularniejsze miejsca służące do protestów są pod stałym nadzorem państwowych funkcjonariuszy. Od początku pandemii prawo do publicznego wyrażania opinii zostało znacznie ograniczone, a reżim rządowy nie miał skrupułów przed naginaniem przepisów po swoją własną interpretację.

Jednak tym razem Putin poszedł nie o krok, a o dobre kilkadziesiąt za daleko. Ludzie w Rosji nie chcą wojny i póki będą w stanie, będą o tym przypominać na każdym kroku. Czy to w przestrzeni rzeczywistej, czy wirtualnej, przekaz pozostaje spójny – żadnej wojny.

Źródło: The Guardian, Instagram