Kara śmierci dla niewinnego? "Zignorowano istotne dowody"
W więzieniu stanowym we Florence, w stanie Arizona, wykonano w środę egzekucję, przez wstrzyknięcie zastrzyku z trucizną, 66-letniego Franka Atwoda, który został skazany w 1987 r. na karę śmierci za porwanie i zamordowanie 8-letniej Vicki Lynne Hoskinson.
Według zastępcy dyrektora Departamentu Więziennictwa Arizony Franka Strady Atwood o godz. 10:10 został poddany działaniu środków uspokajających, a o godz. 10:16 ogłoszono jego zgon.
Egzekucja Atwooda była drugą wykonaną w Arizonie w ciągu niespełna miesiąca. W roku 2014 roku komplikacje związane ze straceniem skazanego na śmierć Josepha Wooda doprowadziły do pozwu sądowego, w wyniku którego wprowadzono siedmioletnie moratorium.
Do porwania dziewczynki doszło 17 września 1984 roku w Tucson. Atwood uciekł kilka dni później do Teksasu, ale wkrótce został aresztowany pod zarzutem porwania. Kiedy w kwietniu 1985 roku odnaleziono ciało Hoskinson, został oskarżony także o morderstwo.
„Dziś nadeszła ostateczna sprawiedliwość dla naszej córki Vicki Lynne. (…) Nasza rodzina czekała na ten dzień 37 lat, osiem miesięcy i 22 dni. Vicki była pełną życia małą dziewczynką o zaraźliwym uśmiechu, który roztopiłby wasze serca” – mówiła po egzekucji matka Vicki - Debbie Carlson.
Adwokat Atwooda, Joseph Perkovich twierdził, że wyrok śmierci na mężczyźnie wykonano pomimo wątpliwości co do jego winy.
„Sprawa przeciwko Frankowi miała charakter czysto poszlakowy, a istotne dowody wskazywały na innego podejrzanego” - argumentował.
Atwood utrzymywał, że jest niewinny. Nie przeprosił rodziny Vicki Lynne Hoskinson.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski
PAP/ as/