"Welt": wizyta Scholza, Macrona i Draghi na Ukrainę może być wstępem do koszmaru?
Za kulisami kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Włoch Mario Draghi naciskają na Ukrainę, by poszła na ustępstwa wobec Moskwy; chcą rozwiązania pokojowego, które dla Zachodu będzie najbardziej opłacalne. Dla prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego ich wizyta w Kijowie może okazać się wstępem do koszmaru - komentuje dziennik „Welt”.
To była ważna wizyta. Podróż trzech przywódców (krajów) UE - kanclerza Niemiec Olafa Scholza, prezydenta Francji Emmanuela Macrona i szefa rządu Włoch Mario Draghiego - była spotkaniem pełnym ciepłych słów. Wszyscy trzej politycy (ogłosili, że) popierają dążenie Ukrainy do przystąpienia do UE” - pisze publicysta gazety Christoph B. Schiltz i dodaje, że „takie zobowiązanie nikogo nic nie kosztuje”.
Zdaniem autora „wiele wskazuje na to”, że goście Zełenskiego „serwowali ukraińskiemu prezydentowi przyjemności, ale za zamkniętymi drzwiami namawiali go do rozpoczęcia w najbliższych miesiącach - po spodziewanym upadku Donbasu na wschodzie Ukrainy - negocjacji z Rosją i do pracy nad porozumieniem pokojowym”.
Schiltz zwraca uwagę, że „po pierwsze: Włochy już trzy tygodnie temu przedstawiły zarys planu pokojowego i zwiększają jego tempo”.
Po drugie, „najważniejsze państwa europejskie, takie jak Niemcy i Francja, pod różnymi pretekstami nie mogą się zdecydować, czy dostarczać broń - mimo wielu błagalnych apeli o pomoc ze strony Kijowa; ich zdaniem mogłoby to (dostawy broni - PAP) niepotrzebnie przedłużyć wojnę i spowodować dalsze eskalacje - być może także poza (granicami) Ukrainy”.
Po trzecie, podczas środowej wizyty w Rumunii Macron „nie mówił wiele o nowych dostawach broni dla Kijowa, za to dużo o konieczności negocjacji, i przekazał Zełenskiemu kilka jasnych, dyplomatycznie opakowanych komunikatów”.
Dla ukraińskiego prezydenta wizyta ta była (…) przyjemna. Może to być (też jednak) raczej wstęp do koszmaru” - uważa publicysta.
Europejska „trojka” (Scholz, Macron, Draghi) stanowi bowiem „trzon nowej koalicji +realpolityków+ w wojnie ukraińskiej. Opowiadają się za pragmatycznym, szybkim i - przynajmniej z perspektywy Zachodu - najbardziej opłacalnym rozwiązaniem pokojowym. Nie opowiadają się za to za sprawiedliwością, większym bezpieczeństwem w Europie, obroną wolności i podstawowych zasad prawa międzynarodowego” - ocenia.
Wywołuje to ogromny rozdźwięk w UE” - podkreśla autor komentarza. „Po jednej stronie znajdują się politycy z +trojki+ (opowiadający się za) realpolitik - wokół których prawdopodobnie powstanie większość w Europie - a po drugiej wszystkie kraje bałtyckie (i kraje) na wschodzie i południowym wschodzie UE, które słusznie obawiają się, że znaczne zdobycze Rosji w kontekście szybkiego zawarcia pokoju mogą zachęcić podżegacza z Kremla, prezydenta Władimira Putina, do kontynuowania szalonych fantazji o Wielkim Imperium Rosyjskim - i do zaatakowania ich” - zaznacza Schiltz.
Nie chodzi o regionalny konflikt, ale o cały europejski porządek pokojowy” - zauważa. Jeśli „rosyjska inwazja już na początku zostanie nagrodzona zdobyczami terytorialnymi, (Putin) prawdopodobnie będzie ją kontynuował (…)”. „Ukraina jest gotowa walczyć o swoją wolność, ale do tej walki (…) potrzeba wystarczającej ilości broni, i to na bardzo długi czas. Tak się jednak nie stanie, ponieważ trojka (…) chce możliwie szybkiego rozwiązania w drodze negocjacji”.
Co Zełenski może z tym zrobić? Nic. Bo jego kraj jest na kroplówce Zachodu. Krótko mówiąc, wbrew wszelkim publicznym deklaracjom z Berlina, Brukseli, Paryża i Waszyngtonu, Zełenski i naród ukraiński niestety wcale nie mogą sami decydować o losach swojego kraju. Inni decydują za nich. Wizyta trojki w Kijowie jest początkiem tego procesu, który prawdopodobnie będzie również wspierany przez Amerykanów” - ocenia publicysta „Welt”.
Wiele wskazuje na to, że Putin chce przejąć nie tylko Donbas, ale także całe południe Ukrainy (…). W ten sposób Ukraina stałaby się państwem kadłubowym, odciętym od morza i w znacznym stopniu zdławionym gospodarczo” - pisze „Welt”. „Scholz i spółka prawdopodobnie w końcu się na to zgodzą - w imię szlachetnej realpolitik, byle tylko mieć nadzieję, że Putin nie pomaszeruje dalej”.
Czytaj także: Media: Wizyta europejskich przywódców w Kijowie była bardzo potrzebna
PAP (z Berlina Berenika Lemańczyk)/gr