Informacje

Grzegorz Tobiszowski / autor: gov
Grzegorz Tobiszowski / autor: gov

Bruksela zostawiła nas samym sobie

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 11 lipca 2022, 11:59

  • Powiększ tekst

„Nastawienie tylko na wymagania klimatyczne skutkuje tym, że nie ma wystarczających rozwiązań, chroniących społeczeństwo przed kryzysem i drożyną. Można mieć ambicje zwiększenia OZE i ograniczania emisji, ale powinny być na racjonalnym poziomie” – mówi poseł do Parlamentu Europejskiego Grzegorz Tobiszowski

Agnieszka Łakoma: - Mamy prawdziwy kryzys energetyczny, każdy rząd w Europie przygotowuje się na ciężką zimę, obawiając się że zabraknie energii i ciepła. Czy Bruksela uzna za priorytet bezpieczeństwo energetyczne a klimat będzie na drugim planie?

Grzedorz Tobiszowski: – Teraz widać dobitnie, że unijny pakiet klimatyczny przegrał z kryzysem. Gdyby polityka klimatyczna była dobrze skonstruowana i przygotowana, także pod kątem możliwych kryzysów, nie mielibyśmy dziś aż takich problemów. Zwłaszcza że zaczęły się jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę. W ogóle po COVID Unia stała się trochę bezbronna, a już jesienią były problemy z gazem i wysokie ceny. Ale komisarz Frans Timmermans i Komisja Europejska nastawieni byli tylko na ochronę klimatu, a nie na rozwiązywanie problemów.

- Teraz też Komisja Europejska proponując uniezależnienie od rosyjskich surowców, zaostrza cele klimatyczne i w ramach programu RePower EU  i oczekuje na przykład większej niż w strategii Fit for 55 redukcji emisji CO2 i więcej źródeł odnawialnych. Czy słusznie?

GT - Nastawienie tylko na wymagania klimatyczne skutkuje tym, że nie ma wystarczających rozwiązań, chroniących społeczeństwo przed kryzysem i drożyną. Można mieć ambicje zwiększenia OZE i ograniczania emisji, ale powinny być na racjonalnym poziomie. Samo wpisywanie do dokumentów nowych celów to zwykłe „chciejstwo”, na dodatek szkodliwe dla gospodarki. Cele można wyznaczać wtedy, gdy są realne. Tymczasem przyszedł teraz kryzys i okazuje się, że to nie źródła odnawialne mają być ratunkiem dla Europy na zimę, ale elektrownie konwencjonalne pracujące na węglu.

AŁ - Kolejne kraje unijne zwiększają produkcję energii z węgla, także ojczyzna komisarza Timmermansa. Ale wszyscy zapowiadają, że to tylko przejściowa, chwilowa – spowodowana wojną - sytuacja. Więc za rok dwa znów węgiel będzie na cenzurowanym, a cele w RePower EU pozostaną. I co wówczas?

GT - Powinniśmy w ogóle zweryfikować unijną strategię energetyczną i zastanowić się na skutecznością zaostrzenia polityki klimatycznej. Warto może przypomnieć, że Unia Europejska odpowiada jedynie za 8 proc. emisji światowych, zatem nawet drastyczna redukcja w ciągu najbliższych lat – do 2030 roku, jak to zakłada RePower EU nie wpłynie znacząco na poprawę sytuacji i na ograniczenie emisji, skoro na przykład Indie, Chiny i inne kraje azjatyckie budują nowe kopalnie. Trzeba na nowo rozmawiać o słuszności proponowanych strategii klimatycznych, bo na razie jedynie nakładamy na siebie samych potężne obowiązki i daniny w postaci choćby parapodatku, jakim są pozwolenia na emisję CO2, a w zamian mamy kryzys i drożyznę. I jakby tego było mało, mamy realną groźbę blackoutu.

AŁ - Nawet gdyby polski rząd wystąpił oficjalnie z propozycjami zmian w strategii RePower EU, to szanse na ich przyjęcie są w Unii praktycznie bliskie „zeru” . Będzie dobrze, jeśli Bruksela nie zablokuje naszego pomysłu modernizacji kilku starych bloków węglowych o mocy 200 MW, by mogły one dłużej działać i zapewnić bezpieczeństwo systemu, gdyż wobec kryzysu gaz najpewniej nie będzie paliwem przejściowym w transformacji energetyki.

GT - Dla Polski energetyka węglowa jest podstawą, by zapewnić bezpieczeństwo dostaw energii. Nie możemy dopuścić do tego, by uzależnić się od importu energii, bo wówczas byłoby to bezpośrednie zagrożenie bytu społeczeństwa, gospodarki i kraju. Wiemy choćby z doświadczenia i relacji gazowych z Gazpromem, że zależność od dostaw z zagranicy zawsze oznacza wyższe ceny, gdyż to właśnie dostawcy dyktują warunki. A co do negocjacji z Brukselą, to mamy silne argumenty – jesteśmy krajem przyfrontowym, boleśnie odczuwamy skutki wysokich cen surowców i embarga. A Rosjanie blokują nam pociągi z kazachskim węglem. To szczególna sytuacja i odpowiedni moment, by podjąć poważne negocjacje z Komisją Europejską. By móc korzystać z energetyki węglowej w większym stopniu niż przyjęliśmy w Polityce Energetycznej i by wznowić inwestycje w górnictwie.

AŁ - Czy to znaczy, że harmonogram zamykania kopalń trzeba nie tylko zweryfikować, ale w ogóle go zawiesić?

GT - Nie mamy innego wyjścia, grzechem byłoby dalsze odkładanie w czasie inwestycji w górnictwie. My już nie mamy na co czekać. Możliwości zwiększenia wydobycia mają zarówno Polska Grupa Górnicza, jak i Tauron Wydobycie oraz Bogdanka. Konieczne są jednak szybkie i konkretne decyzje w tej sprawie, zwłaszcza że efekty będą dopiero w przyszłym roku. W 2020 roku kopalnie Polskiej Grupy Górniczej dostarczyły 27 mln ton węgla, a plan na ten rok to 23 mln ton – to efekt planu wygaszania górnictwa. A przecież przy obecnych cenach węgla na świecie, tylko zwiększenie własnego wydobycia gwarantuje najtańsze dostawy. Trzeba sobie uświadomić w końcu, że jednak Bruksela zostawiła nas trochę samym sobie.

AŁ  - Ktoś mógłby uznać, że Pan przesadza, bo Komisja Europejska opracowuje „plany awaryjne”, zarządziła zapełnianie magazynów gazu na zimę i mówi o wspólnych zakupach gazu i solidarności energetycznej…

GT - Groźba ograniczenia dostaw gazu i ciepła w zimę jest realna. Za dwa lata mogą być problemy z dostawami energii elektrycznej, jeśli nie zaczniemy inwestować w górnictwo i nie zapewnimy odpowiednich mocy w elektrowniach węglowych. To jest teraz najważniejsze wyzwanie i mamy pełne prawo jako kraj wyciągać wnioski w tej kryzysowej sytuacji i działać tak, by zabezpieczyć społeczeństwo i budować samodzielność energetyczną. Pora na bardziej asertywną postawę wobec Komisji Europejskiej. Chcemy dbać o klimat i inwestować w odnawialne źródła i to robimy, ale dla nas podstawą musi być energetyka węglowa. Bo ludzie chcą mieć ciepło w domach, a przemysł – zapewnioną energię, by gospodarka się rozwijała. Nie można dopuścić do sytuacji, w której społeczeństwo uzna, że żyje się gorzej z powodu obecności w Unii Europejskiej i jej polityki klimatycznej. Nie po to weszliśmy do unii, by zgadzać się na pauperyzację.
Rozmawiała Agnieszka Łakoma

• Grzegorz Tobiszowski był sekretarzem stanu w Ministerstwie Energii, kierowanym przez Krzysztofa Tchórzewskiego; oraz pełnomocnikiem rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych