W. Brytania. Gdzie osadzać transseksualnych więźniów?
Rząd Szkocji ogłosił w niedzielę pilny przegląd wytycznych w sprawie miejsc osadzania transseksualnych więźniów. Wstrzymano do tego czasu wszelkie ich przenosiny do kobiecych oddziałów więzień.
Przegląd jest efektem dwóch głośnych przypadków przeniesienia transseksualnych więźniów z historią przemocy seksualnej wobec kobiet do cel dla kobiet. Pierwszy dotyczy 31-letniej Isli Bryson, uznanej we wtorek za winną dwóch gwałtów na kobietach, których dokonała jeszcze jako Adam Graham w 2016 i 2019 r. Bryson trafiła do kobiecego więzienia, mimo że proces zmiany płci rozpoczęła już po aresztowaniu, jeszcze go nie zakończyła, a twierdzenia o jej (jego?) odczuwanej od dawna transseksualności podważa jej (jego?) żona. Ostatecznie po fali oburzenia w czwartek Bryson została przeniesiona do męskiego więzienia.
W sobotę dziennik „Daily Record” ujawnił, że szkocka służba więzienna SPS niedawno zaaprobowała przeniesienie na kobiecy oddział 31-letniej Tiffany Scott, która jako Andrew Burns nękała 13-letnią dziewczynkę, a już w więzieniu dokonywała napaści na strażniczki.
Szkocki rząd przy okazji sprawy Bryson podkreślał, że SPS jest najbardziej kompetentny w kwestii tego, gdzie powinno się osadzać niebezpiecznych więźniów, w tym także tych transseksualnych. Ale, jak zwracały uwagę media, nie jest możliwe, by wytyczne, które nakazują, by więźniów umieszczać w celach zgodnie z deklarowaną przez nich tożsamością płciową, wydane zostały bez wiedzy i zgody szkockiego rządu.
Zapowiadając pilny przegląd tych wytycznych, minister sprawiedliwości w szkockim rządzie Keith Brown podkreślił, że nie wpłynęła na nie w żaden sposób przyjęta w grudniu przez szkocki parlament - i zablokowana później przez rząd w Londynie - ustawa o uznaniu płci. Przewiduje ona, że do otrzymania certyfikatu o prawnej zmianie płci nie będą potrzebne żadne badania medyczne, lecz wystarczy do tego deklaracja zainteresowanej osoby.
To samo w czwartek mówiła szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon. Formalnie i ona, i Brown mają rację, bo ustawa nie obowiązuje, więc ani Graham/Bryson, ani Burns/Scott z uproszczonej procedury jeszcze nie korzystali. Przeciwnicy ustawy w czasie debaty nad nią ostrzegali jednak właśnie m.in. przed takimi sytuacjami - że niektórzy więźniowie skazani za przestępstwa seksualne wobec kobiet będą wykorzystywać uproszczoną procedurę do tego, by występować o uznanie ich prawnej zmiany płci i trafiać do cel dla kobiet, a to stwarza zagrożenie dla innych więźniarek.
PAP/RO