Przetargowy dyktat ceny - raj dla aferzystów i niekompetentnych firm
Budowa autostrady A2, dostarczanie przesyłek sądowych i prokuratorskich, nadzór nad budową pasa startowego w Modlinie - to przykłady głośnych w ostatnim czasie przetargów publicznych, o których rozstrzygnięciu decydowało kryterium ceny.
Najgłośniejszą sprawą ostatnich lat była wygrana chińskiego konsorcjum Covec w przetargu na budowę odcinków A i C autostrady A2 między Łodzią a Warszawą. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w czerwcu 2011 r. zerwała umowy z Chińczykami po tym, jak Covec przestał płacić podwykonawcom.
W 2013 r. Najwyższa Izba Kontroli wytknęła GDDKiA, że nierzetelnie weryfikowała oferty zawierające rażąco niską cenę. NIK przytaczała przykład właśnie Covec, które zadeklarowało, że wybuduje dwa odcinki A2 za cenę o ponad połowę niższą od kosztorysu GDDKiA, a drogowcy odstąpili od umowy dopiero po 20 miesiącach, gdy chińskie firmy zalegały wobec podwykonawców z płatnościami sięgającymi już 117 mln zł. GDDKiA, komentując wyniki kontroli, zauważyła, iż sama Izba wskazała, że nie ma jednoznacznej definicji rażąco niskiej ceny, a Dyrekcja też wielokrotnie zwracała na to uwagę.
W ciągu kilku tygodni po zerwaniu umowy z Covec wybrano wykonawców, którzy mieli dokończyć inwestycję opuszczoną przez Chińczyków, po czym udzielono im zamówienia z wolnej ręki. Konsorcjum firm Boegl a Krysl i Dolnośląskich Surowców Skalnych za dokończenie budowy 20-km odcinka C A2 miało otrzymać 756,05 mln zł (umowa z Covec na ten sam odcinek opiewała na 534,5 mln zł), zaś Eurovia i Warbud miały dokończyć 29-km odcinek A za 989 mln zł (umowa z Covec - 754,5 mln zł). Ostatecznie, zgodnie z zapowiedzią rządu, trasa była przejezdna na Euro 2012, choć walka na odcinku C trwała niemal do ostatniego dnia, a na odcinku A brakowało warstwy ścieralnej.
W ostatnich miesiącach głośną sprawą z obszaru Prawa zamówień publicznych jest wart ok. 500 mln zł przetarg na dwuletnią obsługę korespondencji z sądów i prokuratur. Kontrakt zdobyła Polska Grupa Pocztowa, bo złożyła ofertę o ponad 84 mln zł niższą od Poczty Polskiej i od 1 stycznia dostarcza wezwania dla stron i świadków, odpisy wyroków, apelacje i inne dokumenty. W umowie zakontraktowano doręczenie 100 mln listów, paczek oraz przesyłek kurierskich w obrocie krajowym i zagranicznym. Aby obsłużyć kontrakt, PGP zawarła umowę z Ruchem oraz InPostem, które mają udostępnić swe kioski, agencje, inne punkty awizacyjne (np. w salonach i sklepach) i system dystrybucyjny.
Minister administracji i cyfryzacji Rafał Trzaskowski w styczniowym wywiadzie, komentując ten przetarg, mówił, że przy tego typu usługach jak pocztowa obsługa sądów i prokuratur, "inne czynniki oprócz ceny powinny być brane pod uwagę". "Natomiast przy obecnym prawie o zamówieniach publicznych jest to trudne. Jeżeli przetarg został dobrze przeprowadzony przez niezależne instytucje i nie ma powodów, by to kwestionować, to co można zrobić?" - dodawał. Jak zaznaczał Trzaskowski, nowa dyrektywa UE dot. zamówień publicznych "skończy wreszcie z dyktatem ceny". "Cena wciąż pozostanie ważnym kryterium, ale teraz będzie można wreszcie wybrać ofertę ekonomicznie najbardziej opłacalną i efektywną, a niekoniecznie najtańszą" - mówił.
Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury komentując efekt przetargu, za niepokojący uznał fakt, iż "decydującym kryterium (...) była jedynie cena, co świadczyć może o nieznajomości specyfiki funkcjonowania takich urzędów jak sąd czy prokuratura". "Poczynione oszczędności mogą się okazać niewspółmierne do skutków, które leżą bezpośrednio w sferze praw obywatelskich i bezpieczeństwa prawnego obywateli" - wskazali związkowcy w uchwale.
Zaś sądy - m.in. okręgowe w Lublinie, Płocku, Szczecinie - skarżą się na dostarczanie przesyłek z opóźnieniem - wskazując, że powoduje to odwoływanie rozpraw i posiedzeń. Z kolei Sąd Rejonowy w Płocku powołał zespół służby doręczycielskiej - jego pracownicy dostarczają przesyłki mieszkańcom miasta, a to samo rozważa też tamtejszy sąd okręgowy.
PGP, komentując dane resortu sprawiedliwości, według których do 4 kwietnia odnotowano 401 skarg i wniosków ws. przesyłek (od osób prywatnych, adwokatów, radców prawnych, biegłych sądowych i władz samorządowych), oceniła, iż biorąc pod uwagę 15 mln przesyłek, które dostarczyła w I kw. br., liczba skarg jest bardzo mała.
"Z uwagi na skalę negatywnej kampanii, jaką kieruje przeciw nam PP, spodziewałbym się ich więcej" - mówił rzecznik PGP Wojciech Kądziołka. "Dla porównania w ub.r. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód wysłał 80 452 reklamacji ws. przesyłek PP, a do połowy marca tego roku ten sam sąd, jak sam podał, przesłał do PGP 1200 reklamacji. Różnica jest jedna: w 2013 r. nikt o reklamacjach do PP nie napisał" - dodał.
Innym głośnym przypadkiem było zamknięcie 22 grudnia 2012 r. przez inspektora nadzoru budowlanego dwóch tzw. progów betonowych - odcinków o długości 500 m każdy - na początku i końcu pasa startowego lotniska w Modlinie.
W efekcie droga startowa skróciła się do 1,5 km i duże samoloty takie jak Airbus A320 lub Boeing 737 nie mogły tam wykonywać operacji lotniczych. Z uwagi na naprawę pasa taka sytuacja trwała ponad pół roku, do 3 lipca 2013 r. Pod koniec września 2013 r. na lotnisko wrócił jeden przewoźnik - irlandzka niskokosztowa linia Ryanair.
Generalnym wykonawcą pasa była firma Erbud, która według doniesień medialnych złożyła w przetargu najniższą ofertę, a spółką nadzorującą inwestycję - Bud-Invent.
"Firma Bud-Invent przedstawiła najtańszą ofertę i musiała zostać wybrana w przetargu, bo tak działa polskie prawo zamówień publicznych" - wyjaśniał w styczniu 2013 r. w radiowej Jedynce szef rady nadzorczej spółki Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin Marek Miesztalski.
Jak wyliczała wówczas doradca zarządu lotniska w Modlinie Edyta Mikołajczyk, przy założeniu, że port dziennie obsługuje ok. 5 tys. pasażerów, szacunkowe straty wynoszą 150-180 tys. zł dziennie.
PAP/ as/